niedziela, 29 grudnia 2013

Chapter XXVII

Chyba mnie poryło, że dodaję nowy rozdział, ale dobra, wytnie się. xD
Tak czy siak... Zaczyna się dziać!
(tak, dopiero zaczyna cię dziać, serio xD)

><><><><><><><><><><><><><

Myślałam, że spieprzę wszystko. A nie spieprzyłam nic. Myślałam, że będzie się teraz do mnie odnosił z rezerwą, bo w końcu przyznałam się, że go kocham. A było zupełnie na odwrót. Miałam idiotycznie wrażenie, że jemu się to podobało i że dzięki temu czuł się przy mnie swobodniej. Przynajmniej miałam takie poczucie, gdy, leżąc w łóżku, długo mi się przyglądał z lekkim uśmiechem na twarzy, podczas gdy jego palce wędrowały po mojej nagiej skórze tam, gdzie tylko chciały. Powinnam była się peszyć. Myślałam, że będę się peszyć następnego dnia. Ale nie. Jakimś cudem sprawił, że czułam się dobrze ze swoim uczuciem do niego. Jakby właśnie to uczucie otworzyło mi furtkę do jego zagmatwanego świata. I kiedy myślałam, że wiem o nim wiele, okazało się, że pozostało znacznie więcej rzeczy, których mogłam się nauczyć. I mówił więcej, niż wcześniej.
- Jak mam go przeprosić po tych dwóch latach? – spytał nagle, gdy znalazłam go na tarasie, palącego papierosa. Serce roztłukło mi się radośnie, gdy okazało się, że jakimś cudem udało mi się przemówić mu do rozumu. Na początku myślałam jednak, że stroi sobie ze mnie żarty, bo nie od dziś było wiadomo, że miał wyjątkowo dziwaczne poczucie humoru. Ale nie, on nawet na mnie nie spojrzał, zapatrzony gdzieś w dal. – Ty nawet nie masz pojęcia, jak ja go traktowałem, zanim się tutaj pojawiłaś... – podeszłam do niego i wtuliłam się w jego bok, choć nie miałam pojęcia, skąd znalazła się we mnie odwaga, by to zrobić, ale on nie oponował. Gdy tylko oplotłam go rękoma, jego lewe ramię przyciągnęło mnie do siebie bliżej. Dziwne. Ale przyjemne. Wtuliłam policzek w jego ciało, delektując się męskim zapachem.
- Ale on ci wybaczył. – zauważyłam spokojnie. Było mi tak dobrze w jego towarzystwie, że czasami chciałam aż parsknąć śmiechem z idiotyzmu sytuacji. Było mi dobrze z facetem, który mnie kupił. Kto to widział?
Bill zastygł w bezruchu i dotarło do mnie, że pewnie ten cymbał nie miał o niczym pojęcia. No jasne, że nie. Kto go miał uświadomić?
- Jak to wybaczył? – w jego głośnie wyraźnie było słychać dezorientację, a ja nawet nie wiedziałam dlaczego. Żyli w jednym domu, wiedzieli o wszystkich swoich poczynaniach, znali swoje plany, znali siebie... a jednocześnie wszystko było na odwrót. Z resztą mówiłam mu o tym dwa dni temu, kiedy się kłóciliśmy. Skoro tego nie pamiętał... Ale pamiętał, że mu powiedziałam, że go kocham... prawda?
- Powiedział mi, że ci wybaczył już tego samego dnia, gdy go oskarżyłeś o te rzeczy, których nigdy nie zrobił. – odparłam, przymykając oczy. – Wiesz co? Może pokaż mu teksty, jakie napisałeś. To zawsze może być pretekst do rozmowy.
Co było najbardziej zaskakujące w Billu Kaulitz? To, że robił wszystko z marszu. Nie zastanawiał się, nie spierał sam ze sobą, nie próbował się zdemotywować ponurymi myślami. Po prostu ruszał do działania. Natychmiast.
- Jesteś genialna. – wydyszał i gdy podniosłam głowę, by się do niego uśmiechnąć, on pochylił się nade mną, by mnie mocno pocałować. – Po prostu genialna. – dodał, a ja go puściłam, żeby przypadkiem nie wyrwał mi rąk, gdy tak postanowił wystartować do sypialni. Cóż, miałam przynajmniej nadzieję, że nie ma u Toma Katariny, bo mogłoby być trochę niekomfortowo.
To może ja pójdę w końcu sprawdzić, jak się pływa w tym basenie, skoro inna rozrywka właśnie zeszła mi z oczu? Wzruszyłam ramionami i podążyłam za Billem do pokoju, gdzie właśnie przewalał szafkę naprzeciw łóżka, gdzie stał telewizor. Ach, więc tutaj trzymał wszystkie swoje teksty. Udałam, że nic nie zauważyłam, gdy zmierzył mnie podejrzliwym spojrzeniem i skierowałam się do garderoby, by sprawdzić, czy miałam coś takiego jak kostium kąpielowy. Skoro dostałam mnóstwo kompletów bielizny, to mogłam dostać coś takiego jak bikini, prawda? Nie chciałam moczyć czegoś, co miało metkę od Agent Provocateur i nie było kostiumem kąpielowym. Boże, ten świr wydawał na moją bieliznę mnóstwo pieniędzy. Przecież, gdy kiedyś w Londynie przechodziłyśmy obok butiku, to myślałam, że się popłaczę, gdy zobaczyłam ceny. Jeden komplet kosztował koło tysiąca funtów, do cholery. A ja kompletów miałam... Cóż, ponad dziesięć. A dokładnie to piętnaście. W związku z tym, nie dość, że wydał na mnie dziesięć milionów, to kupił mi bieliznę za ponad piętnaście tysięcy dolarów. To świr, który ewidentnie nie ma na co wydawać pieniędzy. A przecież ten czubek nie zarabia, więc w końcu mu się skończą fundusze, prawda? Chyba, że o czymś nie wiem. A cała ta faza ze śledzeniem mnie? Ktoś musiał to robić, a za darmo na pewno by się nie zgodził na podglądanie dwudziestoletniej dziewczyny. Potrząsnęłam głową, nie chcąc nawet próbować się zastanowić nad tym, co ludzie musieli zrobić, żeby się dowiedzieć, kiedy mam okres i jaki mam rozmiar bielizny. Moje oczy rozszerzyły się znacznie, gdy przypomniało mi się, że w takim razie rozerwał już pięć tysięcy dolarów ot tak. Tak po prostu zniszczył komplet bielizny. Tak po prostu, jakby były ze zwykłego sieciowego sklepu. O, jest!
Wyciągnęłam z szuflady wyjątkowo skąpe czarno-czerwone bikini akurat w momencie, gdy w drzwiach garderoby pojawił się Bill z zeszytem w ręku. Poczułam, że robi mi się dziwnie ciepło, choć nie miałam pojęcia czemu, bo w końcu nie dość, że widział mnie w bieliźnie, to jeszcze i bez niej, co ostatnio zdarzało się znacznie częściej. Nie miałam pojęcia, czemu myśl, że zobaczyłby mnie w tym czymś, co przypominało bikini aktorek porno, sprawiła, że między nogami odczułam radosne pulsowanie. Jego wzrok, który dokładnie przeskanował, co trzymałam w dłoniach, wcale mi tego nie ułatwił. Szybki numerek w garderobie?... Nie, zaraz. Ich pogodzenie się było ważniejsze. Wynocha, Kaulitz.
- Basen? – spytał, gdy jego oczy w końcu oderwały się od stroju i zaczęły sunąć po moich skrzyżowanych po turecku nogach przez talię, piersi, aż do twarzy. Boże, ten facet był po prostu niemożliwy. Jakim cudem w spojrzeniu można mieć tyle seksu? Pytanie było bezsensowne. Wystarczyło być Kaulitzem z wysokim libido.
- Uznałam, że muszę się jakoś sobą zająć. – wzruszyłam znowu ramionami, zasuwając szufladę i wstałam. Bill zrobił krok w moją stronę, ale się zatrzymał, marszcząc czoło. – Coś się stało?
- Cóż, chciałem ci pomóc, ale jeśli cię dotknę, to cię tutaj przelecę, a mam wrażenie, że powinienem iść do Toma. Kurwa. – burknął, cofając się do tyłu. Na jego twarzy widziałam wyraźne oburzenie, które mnie dziwnie rozbawiło. – Dlaczego ty jesteś taka seksowna? – spytał, a mi zrobiło się grzesznie dobrze z idiotycznej kobiecej dumy.
- Zaprowadzić cię za rączkę do pokoju Toma? – zmrużył morderczo oczy i mimowolnie parsknęłam śmiechem, szybko pokonując dzielącą nas odległość. Stanęłam na palcach, by w miarę się z nim zrównać wzrostem. Przysunęłam się tak blisko, że ustami prawie ocierałam się jego ustami, a jego wolna dłoń umieściła się na mojej talii. – Co ty na to, że jeśli załatwisz sprawę ze swoim bratem pomyślnie, ja przyjdę do ciebie prosto z basenu i zrobię wszystko, co będziesz tylko chciał? – wymruczałam, chwytając zębami jeden z kolczyków w jego wardze, a moja ręka dotknęła jego klatki piersiowej, by powoli zsunąć się niżej i niżej, aż pod pasek, gdzie delikatnie zacisnęła się na zawartości bokserek, aż z ust Kaulitza wyrwało się ciche westchnienie. – W każdym miejscu, jakie zapragniesz, w każdej pozycji, jakiej zapragniesz, a ja udostępnię ci każde wejście, jakiego zapragniesz. Co ty na to? Odpo... – kolejne pytanie zginęło w jego ustach, które nagle dossały się do moich, a ręka, która zniknęła z mojej talii, pojawiła się na policzku, odgarniając moje włosy. Zadrżałam, gdy podniecenie zalało mnie od środka i zamruczałam między jego wargi, przyjmując do siebie jego język. Przemknęło mi przez myśl, że nigdy nie byłam szczególnie święta, ale on wyciągnął ze mnie wszystko, co miałam w sobie wyuzdanego. Pierwszy raz w życiu byłam aż tak świadoma swojej własnej seksualności i tego, jak mogę działać na kogoś innego. Tylko ja nie chciałam działać na kogoś innego. Tylko na tego mężczyznę, który całował mnie coraz zachłanniej, jakby chciał mnie pożreć. Oderwałam się od niego, by nie doprowadził nas do sytuacji, gdzie zdzieranie z siebie ubrań stałoby się koniecznością. Choć nie przeczę, że bardzo by mi to odpowiadało. Dlaczego wciąż go chciałam, choć dzisiaj uprawialiśmy seks pod prysznicem? Och, cholera, przez niego chyba uzależniłam się od tego, co ze mną robił.
- Wszystko, co będę chciał?
- Wszystko.
Uśmiechnął się szeroko, choć na jego twarzy wyraźnie odmalowało się jego zepsucie i mięśnie w podbrzuszu spięły mi się tak, że aż mnie zabolało. Nie mówiąc nic więcej, puścił mnie i zostawił podnieconą w garderobie. Usłyszałam szczęk zamykanych drzwi w sypialni i zaczęłam się zastanawiać, dlaczego pozwoliłam mu odejść, nie zaspokajając mnie. Mój mózg przy nim chyba tracił jakąkolwiek logikę.

Spotkałam Kat akurat, gdy miała zamiar wchodzić do swojego pokoju, a jej zaróżowione policzki wyjaśniły mi dosłownie wszystko i jeszcze więcej. Najwyraźniej jednak Kaulitz im w czymś przeszkodził, a ja złośliwie pomyślałam sobie, że przynajmniej ja nie zostałam tak paskudnie zostawiona sama sobie. Nie chciałam wnikać, jak to się stało, że miałyśmy tak bogate życie erotyczne i to w miejscu, gdzie obie powinnyśmy płakać i rozpaczać z powodu sytuacji, w jakiej się znalazłyśmy.
- Czy ja wkrótce zobaczę cię tutaj nago? – spytała, gdy zlustrowała mnie od góry do dołu. Uśmiechnęłam się szeroko, radosnym krokiem podchodząc do niej.
- Ten cymbał mi to kupił, więc te sznurki zwane bikini, które tak biją po oczach swoją niewidzialnością, są jego sprawką. Nie mam innego. – odparłam, nie czując się ani odrobinę zażenowana. W końcu chodziłam tu już bez bielizny. Więc hej, teraz przynajmniej coś zakrywało mi eee... rowek. I piersi. I wzgórek łonowy. Dobrze, że chociaż to. Ostatnio paradowałam w koszulce, a pod nią nic nie miałam, więc jak się pochylałam, to wszystko było widać. Powinnam się była wstydzić swojego zachowania. – Nie chcesz popływać ze mną w basenie? Nigdy w sumie go nie używałam, a zapowiada się długa rozmowa w pokoju, z którego zostałaś wyrzucona.
I w taki oto sposób – ja w bikini, Kat w bieliźnie – parę minut później wylądowałyśmy na dworze i z głośnym piskiem wskoczyłyśmy do basenu, mając gdzieś to, że pewnie nas usłyszeli. W końcu to z tarasu Toma chciałam wskoczyć do wody, w której właśnie się taplałam. I psy chyba też chciały do nas dołączyć, bo tylko patrzyły na nas wyczekująco, ale żadna z nas nie dała im na cokolwiek pozwolenia.
- Myślisz, że się pogodzą? – spytała Katarina, gdy wynurzyłam się z kilkusekundowego nurkowania dla zmoczenia całego ciała. Woda była cieplejsza, niż sądziłam, że będzie. Odgarnęłam włosy do tyłu, czując jak całe spięcie schodzi ze mnie niemal natychmiast. Boże, woda to taka ulga dla organizmu. Spojrzałam na przyjaciółkę, a potem na taras i uśmiechnęłam się głupkowato.
- Powiedziałam Billowi, że jeśli się z nim pogodzi, to zrobię wszystko, co będzie chciał. – odparłam powoli i zaraz po tym zostałam ochlapana przez kretynkę, która gapiła się na mnie z wielkimi oczyma. – Kat, cholera, przestań się zachowywać, jakbym mówiła jakieś sprośne rzeczy! – rzuciłam, parskając śmiechem, za co znów oberwałam. – Hej!
- Przez ciebie zaczynam myśleć o tym, co wy tam robicie!
- Wystarczy zapytać. – mruknęłam, podpływając do niej bliżej. – Myślisz, że oni o tym właśnie nie gadają? Po tym, jak cię Kaulitz zobaczył? – prychnęłam, potrząsając głową. Kat zaróżowiła się i zacisnęła wargi w cienką linię, jakby ktoś jej zniszczył ulubioną zabawkę. – Ty tak na poważnie? To ty masz więcej doświadczenia ode mnie. Nie powinnaś...
- Wiesz, właściwie to sądzę, że jednak nie mam więcej doświadczenia. – przerwała mi ze sceptyczną miną. – Jeżeli twój Kaulitz jest w łóżku taki jak ten... drugi, to ty zdecydowanie jesteś w tym temacie bardziej ogarnięta.
Chciałam rzucić jakąś ciętą uwagę na temat Tomlinsona, ale powstrzymałam się w ostatnim momencie. Wolałam nie rozmawiać o życiu na zewnątrz. To nie był szczególnie zbyt dobry pomysł, tym bardziej, że ta dziewczyna miała mnie uratować, a zamiast tego wylądowała w łóżku z drugą w kolejności osobą, która była na szczycie listy ludzi, od których należy się trzymać z daleka.
Wzruszyłam ramionami, przyglądając się swoim włosów, które formowały koło wokół mnie.
- Myślę, że się po prostu dopasowaliśmy w kwestii seksu. – powiedziałam po prostu i zerknęłam na Kat. – Pomijając fakt, że ten facet na mnie tak działa, że czasami mam wrażenie, że mogłabym z nim to robić przez cały dzień i całą noc, gdyby nie to, że od nadmiaru orgazmów jestem przemęczona. – no i znowu się zarumieniła. Jezu, ona tak poważnie? Czy może to ja byłam taka dziwna, że mówiłam o tym bez skrępowania?
- Od nadmiaru orgazmów? – powtórzyła, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
- Sądzę, że wtedy, kiedy przyjechałaś, pobiliśmy rekord, ale nie jestem w stanie ci powiedzieć, ile razy doszłam. – zmarszczyłam czoło. – Ale Bill pewnie to wie. On zawsze wie. – dodałam w zamyśleniu.  – Pamiętam, że na początku była wyjątkowo długa mineta. Potem to... a potem to... – kiwałam głową, próbując podać chociaż w przybliżeniu poprawną odpowiedź. Zaczęłam zliczać na palcach i gdy dołączyłam drugą dłoń, by liczyć dalej, oczy Katariny znów się rozszerzyły. Chwilowo wybiło mnie to z rytmu i doszłam do wniosku, że Tomlinson musiał być naprawdę beznadziejny, skoro ja uznaję to za coś całkiem normalnego. W końcu. Po tylu razach zdziwienia. – A potem jeszcze... I jeszcze to... I znowu... A potem... Taaa... – wydęłam wargi, a Kat prychnęła.
- Dwanaście?! – wydusiła z dziwną dozą piskliwego tonu, gapiąc się na moje palce. Co w tym było takiego zaskakującego? Znaczy wcześniej było, ale nie od dziś wiadomo, że jak Kaulitz sobie coś uroi, to robi wszystko, żeby jego plan wypalił. A on po prostu w kółko ma plan, żeby mi było dobrze. Boże. Czy to znaczy, że ja naprawdę znalazłam idealnego kochanka? A raczej on znalazł mnie? Uśmiechnęłam się leniwie na tę myśl. I miałabym teraz tak po prostu odejść? Kiedy on zaspokajał mnie w tak zajebisty sposób? Znaczy, może „zaspokojenie” to pojęcie względne, skoro właściwie ciągle go chciałam, ale... Ale nie potrafiłam sobie wyobrazić nikogo, kto działałby w równie intensywnym stopniu, co ten człowiek. Nawet Harry.
- Chyba. Może jednak źle obliczyłam wcześniej i może było tego więcej... Mam na myśli cały czas, odkąd tu jestem. – wyjaśniłam szybko, gdy na jej twarzy pojawiło się niedowierzanie. Chyba powinnam była porzucić ten temat. Ale z drugiej strony to wydawało mi się być najbezpieczniejszą sprawą do obgadania. Zaczęłam się zastanawiać, o czym my rozmawiałyśmy w zewnętrznym świecie, kiedy nie mogłyśmy mówić o Hazzie i Lou i to wydawało mi się być tak odległym czasem, że nie mogłam sobie tego przypomnieć. Może o szkole... Ale tutaj nie powinnyśmy w ogóle poruszać tematów, które były związane ze światem zewnętrznym. Nagle to wydało mi się być skomplikowane.

Niecałą godzinę później na dworze pojawił się Kaulitz z nieprzeniknioną miną, maszerując boso w moim kierunku, a moje wnętrzności zaczęły radośnie się ściskać, przyspieszając tym bicie mojego serca. On nawet nie zwrócił uwagi na Katarinę, która akurat opierała się o ścianę basenu zaraz obok mnie. A ja znowu widziałam jego lekko zmrużone oczy, lekko rozchylone usta i odetchnęłam z ulgą. Więc rozmowa się udała, a Bill przyszedł po swoją zapłatę. Uśmiechnęłam się drwiąco, gdy kucnął przede mną.
- Więc wszystko, czego chcę, tak? – spytał w ten swój seksownie niski sposób i przełknęłam ślinę, czując delikatne mrowienie między nogami. Boże, on naprawdę podniecał mnie samym głosem. Potrząsnęłam głową, gdy przypomniało mi się, że obok jest zażenowana po raz setny Kat.
- Tak. Ale... – zastrzegłam, gdy już wyciągał rękę w moim kierunku. Spojrzał na mnie spod uniesionej brwi, a ja wyszczerzyłam zęby. – rozmawiałyśmy na temat zdegenerowanych współmieszkańców... Ile razy sprawiłeś, że doszłam? – usłyszałam głuchy plask i parsknęłam śmiechem, gdy spojrzałam na rękę Kat, która zderzyła się z jej czołem. Obydwoje z Billem patrzyliśmy na moją genialną przyjaciółkę, mając chyba problem z tym, dlaczego ona zachowuje się aż tak pruderyjnie. Czy w takim razie ja zachowywałam się na samym początku jeszcze gorzej, niż ona? Boże, byłam straszna.
- Czy mam liczyć orgazmy, do których sam kazałem ci się doprowadzić? – wymruczał, a ja zakryłam usta, by nie ryknąć śmiechem na widok Kat, która się poważnie zaczerwieniła. Mi natomiast zaczęło się robić ciepło na myśl, co my właściwie wyprawialiśmy w łóżku i poza nim. Kurwa, uwielbiałam seks z nim. Po prostu uwielbiałam.
- Cóż, to nie jest dokładnie to samo, co masturbowanie się samemu, więc tak, masz liczyć. – powoli odwróciłam się w jego stronę, by móc dokładnie się przyjrzeć męskiej dumie, jaka za chwilę wymaluje się na jego twarzy. Jeszcze chwila, jeszcze sekunda i... Tak, dzień dobry, samcza świadomości, witamy po długiej przerwie. Proszę, panie Kaulitz, niech pan się pochwali swoimi osiągnięciami.
- Do dzisiaj siedemdziesiąt jeden. A zaraz doliczę kolejne. – wyciągnął do mnie rękę i zanim zdążyłam zauważyć reakcję Kat, zostałam wyemigrowana z basenu. Mój mózg od razu skierował się do sypialni i zaczął obmyślać, na co takiego mógł wpaść Bill, że ciągle dopytywał się o to, czy zrobię wszystko, co on ode mnie chce. Pewnie kolejna perwersyjna rzecz. Może jakieś zabawki z sex-shopu? Moje oczy rozszerzyły się nieznacznie na tę myśl. Cholera, zrobiło mi się naprawdę ciepło. Chyba byłam stuknięta, że nie miałam nic przeciw ani jednej rzeczy, którą chciałby ze mną zrobić. W salonie minęliśmy Toma, który chyba właśnie szedł do kuchni... a może do Kat? Uśmiechnął się tylko kpiąco w naszą stronę, ale ja miałam to wszystko gdzieś. Moje ciało już przygotowywało się na wszystko, co miało mnie czekać w sypialni, że nawet zapomniałam o tym, że właściwie byłam prawie naga, widział mnie Tom, a Bill nawet nie zareagował. A może jednak...? Zatrzymał się gwałtownie na korytarzu na piętrze.
- Kurwa. – rzucił nagle i odwrócił się w moją stronę, nie puszczając mojej ręki. Spojrzałam na niego pytająco, a on wolną dłonią przeczesał swoje włosy. Z moich za to skapywała woda. – Nie mogę teraz tak po prostu zaciągnąć cię do łóżka. – oznajmił i nerwowo zwilżył językiem dolną wargę. Spróbowałam zignorować ścisk w podbrzuszu na ten widok, choć nie było łatwo. O czym on gadał, do cholery?
- Czemu nie możesz? – spytałam zdezorientowana. Przestąpiłam zniecierpliwiona z nogi na nogę i uderzyło mnie to, jak bardzo potrzebuję jego ciała. Tak po prostu.
Bill odetchnął głęboko i zerknął na mnie dziwnie niezdecydowany, jakby zastanawiał się, czy ma odpowiadać na to pytanie. Zmarszczyłam czoło, czując, że moje podniecenie zaczyna opadać, a coś dziwnego w żołądku, co zaczęło się nagle formować, mówiło mi, że to, co usłyszę, niezbyt mi się spodoba. Jego wzrok przesunął się z mojej twarzy na drzwi od sypialni, a ja wstrzymałam oddech.
- Powinienem się zrewanżować za to, co zrobiłaś. – mruknął cicho, a ja pokiwałam szaleńczo głową.
- I seks byłby zajebistą formą rewanżu, na którym zgadzam się całą sobą. – odparłam, nie wierząc, że naprawdę byłam w stanie powiedzieć to osobie, która mnie kupiła. Osobie, która mnie uderzyła i dusiła i która mnie krzywdziła i... Boże, wszystko się tak zmieniło, że chyba właśnie przestałam rozumieć.
- Powinienem ci powiedzieć prawdę.
- Prawdę? Jaką prawdę? – gdyby tylko na mnie spojrzał, zobaczyłby w moich oczach coś, co zaczęło się kreować na strach, że mnie odrzuci. Że mi nagle powie, że już mnie nie chce. Albo powie... Kurwa, nie miałam pojęcia, co mógł powiedzieć, ale jego twarz mnie przerażała.
- Powinienem ci powiedzieć, co znalazłem o przeszłości Stylesa. I to jest to, co zamierzam zrobić. – odpowiedział i pociągnął mnie do sypialni.

Jakieś pięć minut później siedziałam na sofie, a Kaulitz kręcił się po pokoju, bacznie mnie obserwując. Ja natomiast byłam blada, mdliło mnie i dusiłam się powietrzem. Serce tłukło mi tak mocno w klatce piersiowej, że jego dudnienie czułam w uszach i nie wiedziałam, czy za chwilę nie zemdleję. Gapiłam się szeroko otwartymi oczami na zdjęcia i jakieś dokumenty, przestawiające sprawozdanie świadka, czy kogoś... Nie rozumiałam, co widziałam. Nie, to nie tak. Ja nie chciałam tego zrozumieć. Przed oczami przeleciało mi chyba moje całe życie, a właściwie to cała jego część, od kiedy znałam Harry’ego. Nie, nie mógłby. Przecież go znałam, wiedziałam, jaki jest. Wiedziałam? Znałam go? Czułam kwas żołądkowy w przełyku, a moja głowa prosiła o pozwolenie na eksplozję. Nie chciałam tego widzieć. Nie chciałam wiedzieć. Wolałam żyć w pieprzonej nieświadomości, niż... niż to.
Oderwałam zaszokowany wzrok od dokumentów, by spojrzeć na Billa, a on w końcu się zatrzymał tak, jakby chciał mi dać znać, że jest gotowy odpowiedzieć na wszystkie moje pytania. Ale ja nie miałam pytań. Chyba. Wolałam podejść do niego, przytulić się i ubzdurać sobie, że rzeczywistość jest zupełnie inna, jaka nagle wymalowała się przed moimi oczami. Przecież... Boże, przecież to nie mogła być prawda. Nie mogła. Nie mogła?
Nie ogarnęłam, kiedy Bill przysiadł się zaraz obok mnie i chwycił moją twarz w dłonie, patrząc na mnie ze zmartwieniem. Zaczęło mi dziwnie szumieć w głowie.
- Lena, nie zemdlejesz mi tutaj, prawda? Lena? – spytał, a ja zaczęłam mrugać oczami, próbując się pozbyć dziwnych mroczków. Zrobiło mi się jakoś dziwnie zimno i obraz zaczął mi się jakoś tak zamazywać i... – Lena, hej! Lena!...
I jedyne, co pozostało mi w głowie to to, że nagle zrozumiałam, dlaczego mój były chłopak zniknął. I kilku innych znajomych. Ale dlaczego nigdy nie usłyszałam o ich śmierci? I dlaczego nikt nie wiedział, że zabił ich Harry Styles?...

7 komentarzy:

  1. Fuuuuuuck! xD
    Btw, to moje ulubione słowo xD
    Takiego zakończenia się nie spodziewałam oO
    Lena będzie pewnie trochę rozpaczać... tak sądzę... Ale liczę na to, że nie długo. Przecież teraz ten cały Harry może zniknąć z jej życia i tyle. Choć zapewne nie łatwo zapomnieć o czymś takim i zostawić to tak... no... bez rozwiązania? Bo powinien siedzieć w więzieniu, a nie żyć jak normalny człowiek.
    Ogólnie, wątki z nim związane są mi raczej obojętne. Więc bardziej interesuje mnie to, co zrobi Brzydal, żeby Lena wzięła się w garść i znów żyła normalnie.
    I Kat! Kat! Już prawię ją lubię! xD
    Tak długo czekałam na ten odcinek i zdecydowanie było warto xD
    Szkoda, że tylko jeden... :(

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale jazda sie teraz zacznie ;d juz jestem ciekawa, choc czekalam z niecierpliwoscia jaka zaplate wymysli Bill. Jestes po prostu genialna !

    OdpowiedzUsuń
  3. O fuck! Fuck, fuck, fuck! To mnie rozwaliłaś! Po całej linii! Styles zabił byłego Leny?! Ja pierdole! No tego to się nie spodziewałam! On jest jakiś psychiczny! Jaaaaaa... I'm in shock! O.O
    A pomijając to... odcinek genialny. Lubię to, że jest tak fajnie i, że Tom i Bill się pogodzili. Naśmiałam się! xD

    CZEKAM na kolejny odcinek! ;D

    BuŹka! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdy kolejny odcinek jest coraz lepszy. Uwielbiam to, co jest między Leną a Billem, choć on chyba nie do końca przemyślał jak wyjawienie tych informacji o Stylesie na nią wpłynie. W każdym razie, zdecydowanie zaczęło się dziać! Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek <3
    K.

    OdpowiedzUsuń
  5. o kurka ;/ no to mnie zszokowałaś ze parę razy musiałam czytać to samo zdanie by uwierzyć i sprawdzić czy coś nie pominęłam lub źle przeczytałam xD o kurka toś wymyśliła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co Ty pieprzysz?! Styles?! Ten lokowany, pięknooki z dołeczkami w policzkach?! To on zabił jakichś ludzi?! Nie no! Leżę i nie wstaję! Jestem w szoku!
    Ale cudownie, że bracia się pogodzili! Co prawda, to Bill nie powiedział o tym Lenie ze szczegółami, ale chyba nie robisz sobie jaj i to nie będzie tak, że to tylko chwilowe, prawda? Prawda?
    Musisz koniecznie dodać jak najszybciej nowy odcinek, bo zdechnę z ciekawości, coś Ty takiego nawymyślała :D
    Czekam! Czekam! Czekam!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Że niby, ten szczyl Harry kogoś zabił? Ale żeś dowaliła:D Harry zabił jej byłego, Byl zabije Harrego(kiwa głową z aprobatą)- to ma sens. Szkoda, że Kaulitz tego nie zrobi. .. To by było zbyt piękne.
    Podoba mi się atmosfera panujaca między Lena i Billem. Miłość wisi w powierzu:D Urocze^^ Twoje końcowki rozdziałow są świetne, dlaczego Ty to robisz? ! Wstydź się =D A teraz spodziewam się epickiego opisu seksu.
    Pozdrawiam Edyta

    OdpowiedzUsuń