To
"soon" z ostatniego komentarza naprawdę mnie podbudowało xD Co
prawda ciągle nie mam gotowego rozdziału, ani nie mam konkretnego
wyjaśnienia na to, dlaczego go nie napisałam, ale w zamian podzielę się z Wami
czymś, czym dzieliłam się już wcześniej. Tylko, że zamiast pierwszego i
trzeciego rozdziału, dam Wam Ninę z rozdziału X-ego i Hanę z XI-ego. Taka...
odskocznia ^ ^ I tak po prawdzie, to chciałabym wiedzieć, co Wy o tym sądzicie.
Każda opinia przydatna!
A więc miłego
czytania :)
><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><
Nina.
Nie byłam
pewna, czy bardzo mi przeszkadzał fakt, że nie rozmawiałam z Haną. Od powrotu
do domu i naszego pierwszego spotkania po weekendzie nie mówiłyśmy za wiele.
Wolałam siedzieć w pokoju ze słuchawkami na uszach, słuchając muzyki i
wspominając każdy jeden moment tego weekendu. Poza tym miałam tak masakrycznie
wielką dziurę w głowie, że nie rozumiałam kompletnie nic. Wiem, że dzisiaj
czwartek, bo musiałam patrzeć na grafik. Jak przeżyłam wszystkie inne dni? Nie
wiem. Jak funkcjonowałam? Nie wiem.
I nie wiem
też, dlaczego nie odbierałam telefonów od niego. Zwalam to na mój popieprzony
mózg.
Zostawił mi około 67 połączeń i 112 SMS-ów. Nie odczytałam ani jednego. Chyba bałam się zobaczyć, co tam było, bo prawdopodobnie był na mnie wybitnie wkurwiony. I w sumie to mu się nie dziwiłam.
Przekręciłam się na bok i przymknęłam powieki, rozkoszując się przyjemnym dźwiękiem muzyki wydobywającym się z moich ulubionych białych Sony, w których basy tak cudownie brzmiały, że aż trzęsły moim mózgiem.
Nie wiem, co mnie właśnie natchnęło, by wziąć do ręki telefon i przejrzeć wiadomości od niego. I jakoś niekoniecznie mi się to spodobało. Jego SMS-y, a przynajmniej ostatnie, nie były takie przyjemne. I to był właśnie ten moment, w którym doszłam do wniosku, że nie mam pojęcia, jak ja mu kiedykolwiek spojrzę jeszcze w oczy. Przecież on mnie prawdopodobnie zabije za to, że milczałam. Ale z tego co zdążyłam zauważyć, Hana wcale nie była ode mnie lepsza i też się nie popisała w swojej znajomości z Tomem, a przecież tak bardzo jej zależało na nim.
I kolejne pytanie: która z nas jest bardziej popieprzona w tym momencie? To było pytanie bez konkretnej odpowiedzi. To dokładnie tak jak z nimi. Odrzuciłam telefon na poduszkę obok i wyłączyłam iPoda. W mieszkaniu panowała taka cisza, że żalem by było nie skorzystać z niej i nie iść spać, czy raczej uciąć sobie krótkiej drzemki.
Najpiękniejsze było to, że kiedy zamykałam powieki, przed oczami stawała mi każda jedna sytuacja.
Jak na przykład ta z łazienki. Nie jestem fanką długich kąpieli, ale coś mi podpowiada, że przy Kaulitzu mogłoby się to zmienić. I to całkiem konkretnie.
Plus to, że jego wanna to mini jacuzzi. W niej było wszystko. Hydromasaże, darmowe bąbelki… Raj w wodzie. A do tego tak zajebisty mężczyzna, jakim był ten blondwłosy facet z ciałem młodego Boga prosto z Olimpu, tatuażami i kolczykami. W miejscach mniej lub bardziej dozwolonych.
Sposób, w jaki mnie dotykał i całował… To było po prostu coś nie do opisania. Jest stworzony do tego, co robi, bo robi to idealnie. I chciałabym, by robił to zawsze.
Pomimo tego, że przez niego do tej pory odczuwam bóle w dolnych partiach mojego ciała, mógłby mnie wykańczać w taki sposób każdego jednego dnia. Chciałam czuć jego dłonie na sobie, jego usta na moich ustach, jego penisa w swoim wnętrzu. Na samą myśl o tym zaczynałam płonąć, a między moimi nogami robiło się wilgotno. I wszystko zaczynało pulsować.
I prawda była taka, że gdyby stanął mi teraz przed nosem, znowu bym rozłożyła przed nim nogi, znając życie. Nikt inny przez całe moje życie nie dał mi tyle, co on przez jeden weekend.
A ja doskonale wiem, że gdybym się do tego idioty odezwała – dostawałabym to jeszcze częściej. Ale teraz? Teraz zwyczajnie bałam się zrobić cokolwiek. On w tym momencie był nieobliczalny i chyba bałam się, co z tego może wyjść. Szczególnie, jeśli dostanie jakiegoś nagłego ataku furii, czy cokolwiek mu siedzi w tym łbie. On naprawdę miał tam bardzo nierówno. Czasami mi się wydaje, że nawet bardziej nierówno niż ja i Hana razem wzięte. Ale za chwilę to odczucie mijało – jak zawsze. Bo później nagle się okazywało, że Hana coś odpierdoli albo ja. Bo to w sumie ja byłam od psucia wszystkiego. I chociaż czasami wyglądało to inaczej, byłam w pełni tego świadoma.
Dlatego niekoniecznie zdziwiło mnie nagłe walenie do drzwi. Ale nie zamierzałam wstawać i otwierać. Chyba wolałam, żeby to zrobiła Hana. Bo Tom nie odwaliłby czegoś takiego. Zapewne byłby opanowany i spokojny. A tylko jego bliźniak był tak narwany. Boże, to brzmi jak ja i Hana. To straszne. Ja opanowana, Hana na emocjonalnym haju.
Skąd wiedziałam, że to Bill, pomijając walnie do drzwi? Jego ostatni sms.
„Jadę do Ciebie. Nie próbuj uciekać, bo i tak cię znajdę. Mam dość tej pierdolonej zabawy.”
Dlatego też leżałam grzecznie w łóżku i czekałam na nieuniknione. No cóż. Nawrzeszczy, przerżnie i może mi jakimś cudem wybaczy moje nieogarnięcie.
No i liczyłam na to, że Hana zdąży go jakoś udobruchać.
Nie słyszałam, co on dokładnie mówił, ale za to bardzo dokładnie usłyszałam jego kroki i to, jak drzwi nagle się otworzyły, zahaczając klamką o ścianę. Mam nadzieję, że nic się nie stało i farba dalej była na swoim miejscu, a nie na podłodze.
- Ty pierdolona wariatko. No do kurwy nędzy. – Tak, no tego mogłam się spodziewać. I tak jak każda inna paniusia by się obraziła, tak ja spodziewałam się dokładnie, no może nie aż tak dokładnie, takich słów pod swoim adresem. Sądziłam, że będzie raczej jeszcze mniej delikatny. No, nie było póki co tak źle, jak myślałam, że będzie.
Pisnęłam, kiedy podszedł do mnie i pociągnął mnie za nogę na sam brzeg łóżka. To akurat bolało, bo zaryłam kością ogonową o ramę łóżka.
- Jak, kurwa, jeszcze raz nie odbierzesz tego zasranego telefonu, to cię tak spiorę, że nie usiądziesz więcej na dupie.
Taa… Ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wyglądam jak idiotka, leżąc pod nim i mrugając oczami. Tak, udawałam, że dotyka mnie to, co on do mnie mówi. Tymczasem było mi to wyjątkowo wszystko jedno. Dlaczego?
A dlatego, że tu stał. Chociaż przez cztery dni milczałam, on przyszedł. Przyszedł i był zły, że nie podniosłam słuchawki, ani nie odpisałam na wiadomość. Był zły, bo najwyraźniej mu na mnie zależało.
I nim zrozumiałam co się dzieje, jego usta znalazły się na moich, a jego dłoń pod moją koszulką, zdecydowanie sprawdzając, czy mam na sobie stanik.
Miałam. I to go chyba bardziej rozdrażniło, bo oderwał się od moich ust i zmierzył mnie wzrokiem. A chwilę później moja koszulka została rozerwana na pół. Normalnie pewnie bym się wkurzyła, ale było mi tak wybitnie wszystko jedno, bo ON TU BYŁ.
Ja wiem, że się powtarzam, ale co za różnica?
- Odwróć się – wydał polecenie, a ja jak zwykle posłusznie zrobiłam, co chciał, jednocześnie klęcząc na łóżku. Poczułam, jak jego dłoń majstruje coś przy zapięciu stanika, a po chwili koronkowy materiał zsunął mi się z ramion. – Od razu lepiej. Jeszcze tylko mały szczegół. – I kilka sekund później moje dresy wraz z bielizną znalazły się na wysokości kolan.
A tuż po tym po pokoju i chyba mieszkaniu rozniosło się jedno wielkie, głośne „PLASK”. Przysięgam, że poczułam się tak, jakby mi wrzątkiem tyłek oblał. I nie żeby co, ale byłam roznegliżowana, drzwi były otwarte na oścież i dopiero teraz do mnie dotarło, że przecież gdzieś tutaj może być Hana, prawda? Tak, ja wiem, że jestem szybka i inne takie, ale… Boże, co za żenada. On mnie przerżnie, ona gdzieś tu jest i będzie to słyszeć i może widzieć i nie spojrzę jej w oczy.
Chyba.
Ale on wydawał się tym zupełnie nie przejmować. Najwyraźniej nie miał też w sobie chociażby grama wstydu. Cóż… Tego można było się w sumie po nim spodziewać z tym jego stanowczo za bardzo zawyżonym ego.
Nim się zastanowiłam, jak mu spierdolić, żeby chociaż zamknąć drzwi, po raz kolejny po pokoju poniósł się dźwięk bardzo mocnego klapsa, a mój tyłek po raz kolejny poczuł się tak, jakby dostał wrzątkiem.
- Och, kurwa – syknęłam, a przez myśl mi przemknęło, jakim cudem jego ręka była jeszcze cała i wcale go nie bolała. No bo skoro dwukrotnie mi tak przy… Kurwa. Trzeci raz.
Czułam, że moje pośladki są naprawdę czerwone.
Po raz kolejny się zapowietrzyłam, gdy poczułam ciepło na tyłku, a po chwili, nie wiem, jakim cudem, on wypełnił mnie całą. I nawet nie musiał mnie rozgrzewać. Te jego klapsy wystarczyły do tego, bym zrobiła się mokra. Jęknęłam, kiedy powoli zaczął się wysuwać, a po chwili wbił się we mnie mocno, aż po same jądra, które obiły się o mnie. Przez chwilę to powtarzał – powoli się wycofywał, by się po chwili mocno wbić. A potem nagle zaczął równie szybko się cofać, co się wbijać. I zaczęło mi się aż robić czarno przed oczami. Taki był zajebisty. A potem nagle doszłam. Dostałam tak silnych skurczy, że ręce mi nie wytrzymały i opadłam na materac, pozwalając, by on dalej mocno trzymał moje biodra, jednocześnie się we mnie wbijając, chociaż ja mocno się na nim zaciskałam i jemu to kompletnie nie przeszkadzało. Nie wnikam w to jak wiele musiał mieć samokontroli.
I chociaż zaserwował mi tak wiele przyjemności już po chwili ponownie go pragnęłam.
I w tym momencie zaczęłam się zastanawiać, jak ja byłam w stanie wytrzymać bez niego te cztery dni. Przecież to musiała być wieczność. Teraz czułam, jak bardzo przez cały ten czas go chciałam. Bo prawdę powiedziawszy, każdy dzień zaczynałam z moim przyjacielem, fioletowym króliczkiem i tak samo go kończyłam. A w nocy podczas, kiedy śnił mi się ten fenomenalny seks z Kaulitzem, budziłam się, a wtedy musiałam dokończyć niespełnione dzieło ręką. I jakimś cudem wytrzymałam, chociaż naprawdę nie wiem jak. A przecież gdybym nie ignorowała jego telefonów, smsów, miałabym to codziennie. Nie wiem, kiedy ściągnął z siebie koszulkę, ale poczułam jego ciepłą klatkę piersiową na swoich plecach, a jego ręce nagle mnie mocno oplotły, dłonie zacisnęły się na moich piersiach, a palce pocierały o nabrzmiałe sutki. Jego gorące usta całowały moje ramię, a biodra płynnie we mnie wchodziły. Nic nie widziałam. Cały obraz miałam zamglony, ale za to wszystko doskonale czułam. A to mi starczyło, by po raz kolejny dojść, tym razem schroniona w jego ramionach. I przysięgam, że przestawałam mieć siłę na jakikolwiek kontakt. Ale i on po kolejnych trzech pchnięciach, może więcej, doszedł. Usłyszałam tuż przy moim uchu stęknięcia i czułam, jak jego ciało zaczyna drżeć, po raz ostatni wbijając się we mnie. Nawet mnie nie interesowało, że nie miał na sobie gumki. Kolejny fenomenalny seks do zapisania i wyrycia w pamięci. Najwyraźniej teraz będę żyć tym, co się między nami dzieje.
Opadł na plecy, ciągnąc mnie za sobą.
- Jak mogłaś nie odbierać telefonów? – wydyszał, przesuwając powoli dłonie po moim ciele.
- Nie mam kurwa zielonego pojęcia – odpowiedziałam, czując, jak pomiędzy piersiami spływa mi kropelka potu. I taka była prawda. Nie wiem, po prostu nie wiem, jak mogłam być tak głupia. No przecież tylko największy idiota na świecie by unikał faceta, który pokazał, że naprawdę zależy mu, chociażby wydzwaniając tak wiele razy czy pisząc wiadomości. Ciekawe, czy w mojej skrzynce na mailu też bym znalazła jakieś wiadomości od niego. W sumie to niekoniecznie by mnie to zdziwiło. Dobrze, że nie wpadłam na pomysł, żeby tam przedtem zaglądać.
- Jesteś głupia. Przysięgam, że następnym razem jak wywiniesz taki…
- Nie wywinę.
- Nie przerywaj mi, do kurwy nędzy. Następnym razem nie będę tak długo czekał i przysięgam, że będę jeszcze mniej delikatny, niż teraz. – Jestem pojebana, ale moje oczy chyba właśnie w tym momencie zaświeciły się jak dwie żarówki. To jego udawanie wybitnie złego… Och Boże.
Wzruszyłam ramionami, mając to wybitnie gdzieś. Prawdę powiedziawszy to ja chciałam, żeby on się nade mną „poznęcał”. Chciałam oberwać od niego po dupie, chciałam żeby nie był delikatny. I tak, to mnie właśnie kręciło. Bardziej niż czuły seks. To było zdecydowanie bardziej w moim stylu.
- Przepraszam – mruknęłam w końcu, oblizując spierzchnięte usta, po czym wyswobodziłam się z jego objęć, jednocześnie pozwalając mu, by ze mnie wyszedł. Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam lekko, przyglądając się jego twarzy.
- Po prostu następnym razem tego nie rób. Bo jeśli dzwonię do ciebie, to znaczy, że mi zależy, słyszysz? – On mnie chyba właśnie zabił. Pierwszy raz w życiu usłyszałam od kogoś, kto nie był Haną, że mu na mnie zależy. O Boże, o Boże, o Boże, o Boże! Jemu na mnie zależy.
Pokiwałam głową, chociaż właśnie dostałam fuckminda i trochę ciężko mi było ogarnąć, czy coś mówił poza tym. Jemu na mnie zależało. I to było widać po jego twarzy. On był w takich momentach tak prosty do rozszyfrowania jak Hana. Nie ukrywam, bo aż coś zacisnęło mi się na sercu.
Nigdy przedtem nie miałam czegoś takiego. Bill był pierwszym, który naprawdę mnie lubił. I ja to dobrze wiedziałam. Zresztą idiota sam się wygadał Hanie. Jeszcze zanim tak naprawdę ją poznał. Ja pierdolę. Ale ja jestem głupia. Dlaczego ja na poważnie nie połączyłam wszystkich rzeczy w jedno przedtem?!
Głupia, głupia, głupia! Ściana jest w tym momencie zbyt miękka, bym mogła sobie przywalić w łeb, bo mentalne uderzenie nic nie daje.
Wyprostowałam się i pochyliłam nad nim. Nie wiem czemu, ale odniosłam wrażenie, że to chyba dobry moment, by go pocałować w taki sposób. To było zupełnie coś innego, niż zazwyczaj. Nie mam pojęcia, co mnie opętało, by ot tak po prostu przekazać mu wszystkie swoje uczucia, jakie posiadałam w sobie. Przecież ja się przed nikim tak nie otwierałam. Oprócz Hany (jakkolwiek to właśnie zabrzmiało). Bo chociaż nie znałyśmy się zbyt długo, to zdecydowanie byłyśmy dla siebie jak siostry, ale on… On był kimś innym, kimś wyjątkowym.
I chyba pojął, co ja zamierzałam zrobić, bo sam przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta, jakby odciążając mnie od tego „ciężaru”. Otwieranie się przed ludźmi nie było najłatwiejsze, szczególnie dla mnie, ale… kiedyś trzeba zrobić ten pierwszy krok i ja go chyba wykonałam, oddając mu równie namiętny, co pożądliwy pocałunek, zmieszany gdzieś po drodze z dużą dawką czułości. Nawet nie miałam pojęcia, że ja tak potrafię. Ale to, co on mi dawał, było jeszcze bardziej emocjonalne i przysięgam, że czułam, jak rozpływam się w jego ramionach, którymi mnie znowu szczelnie otulił.
Czy mogłam sobie w tym momencie wyobrazić lepsze życie? Zdecydowanie nie. On był dokładnie wszystkim tym, czego pragnęłam. I mogłam teraz umrzeć, jeśli chciałam. Tylko po co, skoro moje życie w końcu zaczęło się układać tak, jak od zawsze tego pragnęłam? Po co, skoro już miałam to, czego pragnęłam? Co prawda nie wyznał mi miłości, ale skoro powiedział mi, że mu na mnie zależy, to znaczyło, że gdzieś za rogiem czaiła się miłość, prawda?
Oderwaliśmy się od siebie, kiedy w końcu przypomnieliśmy sobie o powietrzu i oddychaniu, chociaż ja mogłam żyć tylko nim, nie zwracając uwagi na najzwyklejsze potrzeby. Takie jak tlen. Po co, skoro miałam Billa?
Wyplątałam się ze swoich dresów, odkopując je gdzieś w róg łóżka, a być może nawet z niego spadły. Ja natomiast wczołgałam się na niego i przytuliłam do jego klatki piersiowej, nie zwracając uwagi na to, że obydwoje w tym momencie byliśmy nadzy. W sumie to chyba powinnam się zacząć do tego przyzwyczajać. Przy nim byłam częściej naga, niż ubrana. Chyba, że gdzieś w pobliżu znajdował się jego brat albo Hana. No wtedy to wyglądało trochę inaczej, ale i tak kończyło się tym samym. Zresztą… teraz chyba byliśmy sami, bo Hana inaczej by się zdążyła już odezwać. Instynktownie spojrzałam w stronę drzwi, chcąc się upewnić.
- Wyszła. Pewnie jest gdzieś z Tomem. – Miałam zamiar spytać „ale jak, skoro ona też się do niego nie odzywa”, ale młodszy z braci mnie uprzedził. – Jechał za mną. Wiedział, że ona nie zostanie w domu, więc… Pewnie na niego wpadła po drodze i zdążył już dać jej naganę. – Wyszczerzył się szeroko i zdecydowanie wrednie, a ja tylko uderzyłam czołem o jego klatkę piersiową, wykorzystując go zamiast ręki. Jednocześnie zsunęłam się nieco w dół, przez co dolna część jego ciała lekko drgnęła. Chyba było mu mało. Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na niego z lekko kpiącym wyrazem twarzy.
- Komuś najwyraźniej mało seksu, huh? – Roześmiałam się, kiedy zobaczyłam na jego buźce wymalowaną niewinność.
Ale nie musiał dwa razy powtarzać. Podciągnęłam się na rękach wyżej, by złożyć na jego ustach pocałunek, po czym nim zdążył pojąć, co planuję, oderwałam się i zeszłam na dół. Teraz była moja kolej na to, by dać mu przyjemność. On robił to na okrągło, ja nie miałam jeszcze konkretnego prawa głosu. A teraz chciałam, by było na odwrót. Przecież jemu też się coś należy, prawda?
Nie mogąc się przestać uśmiechać, wysunęłam lekko język i pochyliłam się nad jego męskością, oblizując ją od samych jąder aż po główkę.
Najwyraźniej nie wiele mu trzeba było, by porządnie stwardniał. Powtórzyłam czynność, tym razem patrząc do góry na jego twarz. Leżał wsparty na przedramionach i patrzył na mnie. I właściwie to podobało mi się to, że tak uważnie mnie obserwował. Było w tym coś dobrego. Albo złego. Zresztą, czy to ważne? Grunt, że to co robiłam, działało tak, jak chciałam, by działało.
I muszę przyznać, że cholernie polubiłam jego smak. I mogłabym tak siedzieć z nim w ustach dość często. Jeśli o mnie chodziło? Przy Kaulitzu najwyraźniej nie miałam żadnych zastrzeżeń i chyba nikomu to nie przeszkadzało. Jemu w szczególności. Wydaje mi się, że był z tego powodu nawet bardziej, niż zadowolony.
W końcu objęłam go dłonią i lekko ją zacisnęłam na jego penisie, powoli wędrując nią od dołu do góry i na odwrót. W międzyczasie językiem drażniłam czubek jego główki. Czułam, jak z każdą sekundą jego fiut twardnieje coraz bardziej i znowu staje tak, bym mogła się na niego nadziać. Ale nie tego chciałam. Skoro on potrafił mnie wykończyć robieniem minetek, to dlaczego ja nie mogłam zrobić tego samego, robiąc mu loda? Albo lody. W sumie… bez różnicy. Ale i tak nie zamierzałam póki co dopuszczać do stosunku. Przynajmniej dopóki sama się nie nakręcę bardziej, niż jestem.
Teraz liczyło się tylko danie mu tego, czego właściwie mu jeszcze nie dałam. I to chyba było smutne. Och kurwa, bredzę.
Nie spuszczając z oczu jego twarzy, wsunęłam go powoli do ust, już na samym starcie mocno zasysając się na nim. Widziałam, jak jego oczy automatycznie się powiększają. Tak, zdecydowanie mu się to podobało.
Wyciągnęłam go z ust i oblizałam powoli usta. Puściłam go rękoma i złapałam za jego biodra, lekko wbijając w jego ciało paznokcie. Ustami natomiast mocno go objęłam i powoli obsuwałam się w dół, chcąc go wsunąć sobie jak najgłębiej się tylko da. Czucie każdej najmniejszej nierówności sprawiało mi frajdę. Nie rozumiem, jak dziewczyny mogą się brzydzić robić swojemu facetowi lody. Kiedy nie dość, że to jest przyjemne dla niego, to dla niej taka satysfakcja… No albo ja byłam dziwna, bo dla mnie w sumie to też było dość przyjemne ze względu na to, że mój facet – tak, podkreślam, MÓJ – był cholernie zadowolony z tego, co robię.
Zaczęłam poruszać głową w górę i w dół, połykając go prawie. Nie wiem, jak głębokie ja miałam gardło i jak mi się udawało nie porzygać, ale wkładałam go prawie po same jądra, chociaż był wybitnie pokaźnych rozmiarów.
Westchnął głęboko, a moje policzki zaczęły się czerwienić. Byłam z siebie dumna. Ha. Czasami tak niewiele człowiekowi trzeba do pełni szczęścia i podniesienia samooceny, prawda?
Puściłam jego biodro i złapałam delikatnie w dłoń jego jądra, powoli je masując. Uniosłam wzrok do góry – w najlepszym momencie. Jego głowa odbiła do tyłu i ręce nie wytrzymały ciężaru ciała. Trafiłam w dobry punkt. Ciekawe, co jeszcze lubi, skoro to mu się tak podoba. Prawda jest taka, że w przeciągu tego weekendu nie bardzo zwracałam uwagę, co mu najbardziej pasuje, a co nie, bo to ja padałam z reguły jego „ofiarą” i nie miałam, kiedy się skupić na jego osobie.
Ale teraz miałam okazję się przekonać, co dla niego jest dobre. Bo prawdę powiedziawszy, chciałam być dla niego idealna. Nawet, jeśli uważał, że jestem znośna, to chciałam być jeszcze lepsza. I żebym miała stanąć na rzęsach, zrobię to.
Przyspieszyłam ruchy, mocniej zasysając na nim usta. Czułam, jak policzki wchłaniają mi się do środka, a linia oporu staje się coraz cięższa. Z jego usta zaczynały dobiegać dziwne dźwięki, jakby to inni nazwali.
Krew zaczęła w nim szybciej krążyć. Był zdecydowanie coraz bliżej dotarcia na sam szczyt. Kilka ruchów, chwilowe przetrzymanie go dość głęboko, by na koniec wysunąć go z ust i pozostawić w nich tylko główkę, którą zaczęłam drażnić językiem. A po chwili wystrzelił i poczułam jego gorący płyn na ściance swojego gardła. Tak, to były w tym momencie dla mnie delicje. I miał w sobie tego tak dużo, że nie nadążałam tego połykać. A on dalej drżał, wyrzucając z siebie resztki białego płynu. Z jego ust wydostawały się jęki zmieszane z niemieckimi przekleństwami. Ale kiedy ostatnia kropla wytrysnęła z niego, on nie opadł za mocno. Wciąż trzymałam go w swoich ustach, więc od razu kiedy wszystko udało mi się spić, zaczęłam ponownie ruszać głową.
W końcu ponownie stwardniał i nie wiem jak on znalazł w sobie nagle siłę, ale po chwili wisiałam z twarzą tuż nad jego głową, a on wpił się w moje usta zlizując resztki własnej spermy. W międzyczasie nakierował się na mnie i wbił się we mnie mocno. Trzymał rękoma moje biodra i poruszał się szybko. Do moich uszu dobiegał dźwięk naszych ciał obijających się o siebie. I to był najpiękniejsze brzmienie, jakie do tej pory słyszałam. W sensie od weekendu, gwoli ścisłości.
Idealnie zsynchronizowane ruchy jego bioder wraz z pocałunkami. Idealne tempo, idealne wszystko. Czułam, jak na nowo robi mi się naprawdę gorąco, kiedy wciąż wchodził we mnie z taką siłą.
Bill był naprawdę bezbłędny w tym co robił. A ja naprawdę musiałam być wyjątkowo głupia, skoro pozwoliłam sobie na nieodbieranie telefonów i cała tę resztę. Przysięgam, że nigdy nie popełnię drugi raz tego samego błędu.
Zacisnęłam dłonie na jego barkach i odsunęłam się od jego ust, chcąc, by teraz sobie odpuścił, bym to ja mogła przejąć inicjatywę. I jakimś dziwnym trafem on zrozumiał, o co mi chodzi. Chwilę później unosiłam się do góry i opadałam na niego tak, by wchodził we mnie do końca. Po drodze zataczałam też koła i widziałam po jego minie, jak bardzo mu się to podoba. Byłam szczęśliwa, mogąc mu dać przyjemność. Nie było lepszej nagrody od tego.
Pochyliłam się do przodu i schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi, poruszając powoli biodrami.
Nie wiem czy fakt, że mu obciągałam i doprowadziłam go do spełnienia, czy fakt, że znowu był we mnie, sprawił, że tak blisko znów byłam zdmuchnięcia się z powierzchni ziemi, ale to było kurewsko piękne.
Zatrzymałam się i zaczęłam ruszać biodrami, zataczając nimi koła. W międzyczasie całowałam jego szyję, a na moich ustach pojawiał się uśmiech, kiedy pod wargami poczułam drżenie. Mruczał. A jeśli Bill mruczał, to znaczyło, że mu się podobało to, co się robiło. No, mogę zacząć się cieszyć jak małe dziecko.
Ponownie zaczęłam się unosić i opadać. Tym razem jednak Bill trzymał mnie za pośladki, wbijając w nie swoje chude palce i sam zaczął się ponownie wbijać, dopełniając dzieła. Kilka mocniejszych ruchów, gwałtowne szarpnięcie jego bioder, odchylenie głowy do tyłu i gorąca fala zalewająca moje wnętrze. Z jego ust ponownie wypadły pojedyncze niemieckie przekleństwa, a oddech stał się szybki i płytki. I kiedy on spuszczał się we mnie, ja w międzyczasie doszłam od samego uderzenia jego płynów. Drżałam w jego ramionach, a moje wnętrze mocno pulsowało. Prawdopodobnie znowu byłam troszeczkę zbyt głośna, ale on już mi pokazał, że jego to nie interesuje. I właściwie to chyba nawet to lubił. Bo ja niestety bądź stety nawet tego nie kontrolowałam. Ale who cares?
Zostawił mi około 67 połączeń i 112 SMS-ów. Nie odczytałam ani jednego. Chyba bałam się zobaczyć, co tam było, bo prawdopodobnie był na mnie wybitnie wkurwiony. I w sumie to mu się nie dziwiłam.
Przekręciłam się na bok i przymknęłam powieki, rozkoszując się przyjemnym dźwiękiem muzyki wydobywającym się z moich ulubionych białych Sony, w których basy tak cudownie brzmiały, że aż trzęsły moim mózgiem.
Nie wiem, co mnie właśnie natchnęło, by wziąć do ręki telefon i przejrzeć wiadomości od niego. I jakoś niekoniecznie mi się to spodobało. Jego SMS-y, a przynajmniej ostatnie, nie były takie przyjemne. I to był właśnie ten moment, w którym doszłam do wniosku, że nie mam pojęcia, jak ja mu kiedykolwiek spojrzę jeszcze w oczy. Przecież on mnie prawdopodobnie zabije za to, że milczałam. Ale z tego co zdążyłam zauważyć, Hana wcale nie była ode mnie lepsza i też się nie popisała w swojej znajomości z Tomem, a przecież tak bardzo jej zależało na nim.
I kolejne pytanie: która z nas jest bardziej popieprzona w tym momencie? To było pytanie bez konkretnej odpowiedzi. To dokładnie tak jak z nimi. Odrzuciłam telefon na poduszkę obok i wyłączyłam iPoda. W mieszkaniu panowała taka cisza, że żalem by było nie skorzystać z niej i nie iść spać, czy raczej uciąć sobie krótkiej drzemki.
Najpiękniejsze było to, że kiedy zamykałam powieki, przed oczami stawała mi każda jedna sytuacja.
Jak na przykład ta z łazienki. Nie jestem fanką długich kąpieli, ale coś mi podpowiada, że przy Kaulitzu mogłoby się to zmienić. I to całkiem konkretnie.
Plus to, że jego wanna to mini jacuzzi. W niej było wszystko. Hydromasaże, darmowe bąbelki… Raj w wodzie. A do tego tak zajebisty mężczyzna, jakim był ten blondwłosy facet z ciałem młodego Boga prosto z Olimpu, tatuażami i kolczykami. W miejscach mniej lub bardziej dozwolonych.
Sposób, w jaki mnie dotykał i całował… To było po prostu coś nie do opisania. Jest stworzony do tego, co robi, bo robi to idealnie. I chciałabym, by robił to zawsze.
Pomimo tego, że przez niego do tej pory odczuwam bóle w dolnych partiach mojego ciała, mógłby mnie wykańczać w taki sposób każdego jednego dnia. Chciałam czuć jego dłonie na sobie, jego usta na moich ustach, jego penisa w swoim wnętrzu. Na samą myśl o tym zaczynałam płonąć, a między moimi nogami robiło się wilgotno. I wszystko zaczynało pulsować.
I prawda była taka, że gdyby stanął mi teraz przed nosem, znowu bym rozłożyła przed nim nogi, znając życie. Nikt inny przez całe moje życie nie dał mi tyle, co on przez jeden weekend.
A ja doskonale wiem, że gdybym się do tego idioty odezwała – dostawałabym to jeszcze częściej. Ale teraz? Teraz zwyczajnie bałam się zrobić cokolwiek. On w tym momencie był nieobliczalny i chyba bałam się, co z tego może wyjść. Szczególnie, jeśli dostanie jakiegoś nagłego ataku furii, czy cokolwiek mu siedzi w tym łbie. On naprawdę miał tam bardzo nierówno. Czasami mi się wydaje, że nawet bardziej nierówno niż ja i Hana razem wzięte. Ale za chwilę to odczucie mijało – jak zawsze. Bo później nagle się okazywało, że Hana coś odpierdoli albo ja. Bo to w sumie ja byłam od psucia wszystkiego. I chociaż czasami wyglądało to inaczej, byłam w pełni tego świadoma.
Dlatego niekoniecznie zdziwiło mnie nagłe walenie do drzwi. Ale nie zamierzałam wstawać i otwierać. Chyba wolałam, żeby to zrobiła Hana. Bo Tom nie odwaliłby czegoś takiego. Zapewne byłby opanowany i spokojny. A tylko jego bliźniak był tak narwany. Boże, to brzmi jak ja i Hana. To straszne. Ja opanowana, Hana na emocjonalnym haju.
Skąd wiedziałam, że to Bill, pomijając walnie do drzwi? Jego ostatni sms.
„Jadę do Ciebie. Nie próbuj uciekać, bo i tak cię znajdę. Mam dość tej pierdolonej zabawy.”
Dlatego też leżałam grzecznie w łóżku i czekałam na nieuniknione. No cóż. Nawrzeszczy, przerżnie i może mi jakimś cudem wybaczy moje nieogarnięcie.
No i liczyłam na to, że Hana zdąży go jakoś udobruchać.
Nie słyszałam, co on dokładnie mówił, ale za to bardzo dokładnie usłyszałam jego kroki i to, jak drzwi nagle się otworzyły, zahaczając klamką o ścianę. Mam nadzieję, że nic się nie stało i farba dalej była na swoim miejscu, a nie na podłodze.
- Ty pierdolona wariatko. No do kurwy nędzy. – Tak, no tego mogłam się spodziewać. I tak jak każda inna paniusia by się obraziła, tak ja spodziewałam się dokładnie, no może nie aż tak dokładnie, takich słów pod swoim adresem. Sądziłam, że będzie raczej jeszcze mniej delikatny. No, nie było póki co tak źle, jak myślałam, że będzie.
Pisnęłam, kiedy podszedł do mnie i pociągnął mnie za nogę na sam brzeg łóżka. To akurat bolało, bo zaryłam kością ogonową o ramę łóżka.
- Jak, kurwa, jeszcze raz nie odbierzesz tego zasranego telefonu, to cię tak spiorę, że nie usiądziesz więcej na dupie.
Taa… Ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wyglądam jak idiotka, leżąc pod nim i mrugając oczami. Tak, udawałam, że dotyka mnie to, co on do mnie mówi. Tymczasem było mi to wyjątkowo wszystko jedno. Dlaczego?
A dlatego, że tu stał. Chociaż przez cztery dni milczałam, on przyszedł. Przyszedł i był zły, że nie podniosłam słuchawki, ani nie odpisałam na wiadomość. Był zły, bo najwyraźniej mu na mnie zależało.
I nim zrozumiałam co się dzieje, jego usta znalazły się na moich, a jego dłoń pod moją koszulką, zdecydowanie sprawdzając, czy mam na sobie stanik.
Miałam. I to go chyba bardziej rozdrażniło, bo oderwał się od moich ust i zmierzył mnie wzrokiem. A chwilę później moja koszulka została rozerwana na pół. Normalnie pewnie bym się wkurzyła, ale było mi tak wybitnie wszystko jedno, bo ON TU BYŁ.
Ja wiem, że się powtarzam, ale co za różnica?
- Odwróć się – wydał polecenie, a ja jak zwykle posłusznie zrobiłam, co chciał, jednocześnie klęcząc na łóżku. Poczułam, jak jego dłoń majstruje coś przy zapięciu stanika, a po chwili koronkowy materiał zsunął mi się z ramion. – Od razu lepiej. Jeszcze tylko mały szczegół. – I kilka sekund później moje dresy wraz z bielizną znalazły się na wysokości kolan.
A tuż po tym po pokoju i chyba mieszkaniu rozniosło się jedno wielkie, głośne „PLASK”. Przysięgam, że poczułam się tak, jakby mi wrzątkiem tyłek oblał. I nie żeby co, ale byłam roznegliżowana, drzwi były otwarte na oścież i dopiero teraz do mnie dotarło, że przecież gdzieś tutaj może być Hana, prawda? Tak, ja wiem, że jestem szybka i inne takie, ale… Boże, co za żenada. On mnie przerżnie, ona gdzieś tu jest i będzie to słyszeć i może widzieć i nie spojrzę jej w oczy.
Chyba.
Ale on wydawał się tym zupełnie nie przejmować. Najwyraźniej nie miał też w sobie chociażby grama wstydu. Cóż… Tego można było się w sumie po nim spodziewać z tym jego stanowczo za bardzo zawyżonym ego.
Nim się zastanowiłam, jak mu spierdolić, żeby chociaż zamknąć drzwi, po raz kolejny po pokoju poniósł się dźwięk bardzo mocnego klapsa, a mój tyłek po raz kolejny poczuł się tak, jakby dostał wrzątkiem.
- Och, kurwa – syknęłam, a przez myśl mi przemknęło, jakim cudem jego ręka była jeszcze cała i wcale go nie bolała. No bo skoro dwukrotnie mi tak przy… Kurwa. Trzeci raz.
Czułam, że moje pośladki są naprawdę czerwone.
Po raz kolejny się zapowietrzyłam, gdy poczułam ciepło na tyłku, a po chwili, nie wiem, jakim cudem, on wypełnił mnie całą. I nawet nie musiał mnie rozgrzewać. Te jego klapsy wystarczyły do tego, bym zrobiła się mokra. Jęknęłam, kiedy powoli zaczął się wysuwać, a po chwili wbił się we mnie mocno, aż po same jądra, które obiły się o mnie. Przez chwilę to powtarzał – powoli się wycofywał, by się po chwili mocno wbić. A potem nagle zaczął równie szybko się cofać, co się wbijać. I zaczęło mi się aż robić czarno przed oczami. Taki był zajebisty. A potem nagle doszłam. Dostałam tak silnych skurczy, że ręce mi nie wytrzymały i opadłam na materac, pozwalając, by on dalej mocno trzymał moje biodra, jednocześnie się we mnie wbijając, chociaż ja mocno się na nim zaciskałam i jemu to kompletnie nie przeszkadzało. Nie wnikam w to jak wiele musiał mieć samokontroli.
I chociaż zaserwował mi tak wiele przyjemności już po chwili ponownie go pragnęłam.
I w tym momencie zaczęłam się zastanawiać, jak ja byłam w stanie wytrzymać bez niego te cztery dni. Przecież to musiała być wieczność. Teraz czułam, jak bardzo przez cały ten czas go chciałam. Bo prawdę powiedziawszy, każdy dzień zaczynałam z moim przyjacielem, fioletowym króliczkiem i tak samo go kończyłam. A w nocy podczas, kiedy śnił mi się ten fenomenalny seks z Kaulitzem, budziłam się, a wtedy musiałam dokończyć niespełnione dzieło ręką. I jakimś cudem wytrzymałam, chociaż naprawdę nie wiem jak. A przecież gdybym nie ignorowała jego telefonów, smsów, miałabym to codziennie. Nie wiem, kiedy ściągnął z siebie koszulkę, ale poczułam jego ciepłą klatkę piersiową na swoich plecach, a jego ręce nagle mnie mocno oplotły, dłonie zacisnęły się na moich piersiach, a palce pocierały o nabrzmiałe sutki. Jego gorące usta całowały moje ramię, a biodra płynnie we mnie wchodziły. Nic nie widziałam. Cały obraz miałam zamglony, ale za to wszystko doskonale czułam. A to mi starczyło, by po raz kolejny dojść, tym razem schroniona w jego ramionach. I przysięgam, że przestawałam mieć siłę na jakikolwiek kontakt. Ale i on po kolejnych trzech pchnięciach, może więcej, doszedł. Usłyszałam tuż przy moim uchu stęknięcia i czułam, jak jego ciało zaczyna drżeć, po raz ostatni wbijając się we mnie. Nawet mnie nie interesowało, że nie miał na sobie gumki. Kolejny fenomenalny seks do zapisania i wyrycia w pamięci. Najwyraźniej teraz będę żyć tym, co się między nami dzieje.
Opadł na plecy, ciągnąc mnie za sobą.
- Jak mogłaś nie odbierać telefonów? – wydyszał, przesuwając powoli dłonie po moim ciele.
- Nie mam kurwa zielonego pojęcia – odpowiedziałam, czując, jak pomiędzy piersiami spływa mi kropelka potu. I taka była prawda. Nie wiem, po prostu nie wiem, jak mogłam być tak głupia. No przecież tylko największy idiota na świecie by unikał faceta, który pokazał, że naprawdę zależy mu, chociażby wydzwaniając tak wiele razy czy pisząc wiadomości. Ciekawe, czy w mojej skrzynce na mailu też bym znalazła jakieś wiadomości od niego. W sumie to niekoniecznie by mnie to zdziwiło. Dobrze, że nie wpadłam na pomysł, żeby tam przedtem zaglądać.
- Jesteś głupia. Przysięgam, że następnym razem jak wywiniesz taki…
- Nie wywinę.
- Nie przerywaj mi, do kurwy nędzy. Następnym razem nie będę tak długo czekał i przysięgam, że będę jeszcze mniej delikatny, niż teraz. – Jestem pojebana, ale moje oczy chyba właśnie w tym momencie zaświeciły się jak dwie żarówki. To jego udawanie wybitnie złego… Och Boże.
Wzruszyłam ramionami, mając to wybitnie gdzieś. Prawdę powiedziawszy to ja chciałam, żeby on się nade mną „poznęcał”. Chciałam oberwać od niego po dupie, chciałam żeby nie był delikatny. I tak, to mnie właśnie kręciło. Bardziej niż czuły seks. To było zdecydowanie bardziej w moim stylu.
- Przepraszam – mruknęłam w końcu, oblizując spierzchnięte usta, po czym wyswobodziłam się z jego objęć, jednocześnie pozwalając mu, by ze mnie wyszedł. Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam lekko, przyglądając się jego twarzy.
- Po prostu następnym razem tego nie rób. Bo jeśli dzwonię do ciebie, to znaczy, że mi zależy, słyszysz? – On mnie chyba właśnie zabił. Pierwszy raz w życiu usłyszałam od kogoś, kto nie był Haną, że mu na mnie zależy. O Boże, o Boże, o Boże, o Boże! Jemu na mnie zależy.
Pokiwałam głową, chociaż właśnie dostałam fuckminda i trochę ciężko mi było ogarnąć, czy coś mówił poza tym. Jemu na mnie zależało. I to było widać po jego twarzy. On był w takich momentach tak prosty do rozszyfrowania jak Hana. Nie ukrywam, bo aż coś zacisnęło mi się na sercu.
Nigdy przedtem nie miałam czegoś takiego. Bill był pierwszym, który naprawdę mnie lubił. I ja to dobrze wiedziałam. Zresztą idiota sam się wygadał Hanie. Jeszcze zanim tak naprawdę ją poznał. Ja pierdolę. Ale ja jestem głupia. Dlaczego ja na poważnie nie połączyłam wszystkich rzeczy w jedno przedtem?!
Głupia, głupia, głupia! Ściana jest w tym momencie zbyt miękka, bym mogła sobie przywalić w łeb, bo mentalne uderzenie nic nie daje.
Wyprostowałam się i pochyliłam nad nim. Nie wiem czemu, ale odniosłam wrażenie, że to chyba dobry moment, by go pocałować w taki sposób. To było zupełnie coś innego, niż zazwyczaj. Nie mam pojęcia, co mnie opętało, by ot tak po prostu przekazać mu wszystkie swoje uczucia, jakie posiadałam w sobie. Przecież ja się przed nikim tak nie otwierałam. Oprócz Hany (jakkolwiek to właśnie zabrzmiało). Bo chociaż nie znałyśmy się zbyt długo, to zdecydowanie byłyśmy dla siebie jak siostry, ale on… On był kimś innym, kimś wyjątkowym.
I chyba pojął, co ja zamierzałam zrobić, bo sam przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta, jakby odciążając mnie od tego „ciężaru”. Otwieranie się przed ludźmi nie było najłatwiejsze, szczególnie dla mnie, ale… kiedyś trzeba zrobić ten pierwszy krok i ja go chyba wykonałam, oddając mu równie namiętny, co pożądliwy pocałunek, zmieszany gdzieś po drodze z dużą dawką czułości. Nawet nie miałam pojęcia, że ja tak potrafię. Ale to, co on mi dawał, było jeszcze bardziej emocjonalne i przysięgam, że czułam, jak rozpływam się w jego ramionach, którymi mnie znowu szczelnie otulił.
Czy mogłam sobie w tym momencie wyobrazić lepsze życie? Zdecydowanie nie. On był dokładnie wszystkim tym, czego pragnęłam. I mogłam teraz umrzeć, jeśli chciałam. Tylko po co, skoro moje życie w końcu zaczęło się układać tak, jak od zawsze tego pragnęłam? Po co, skoro już miałam to, czego pragnęłam? Co prawda nie wyznał mi miłości, ale skoro powiedział mi, że mu na mnie zależy, to znaczyło, że gdzieś za rogiem czaiła się miłość, prawda?
Oderwaliśmy się od siebie, kiedy w końcu przypomnieliśmy sobie o powietrzu i oddychaniu, chociaż ja mogłam żyć tylko nim, nie zwracając uwagi na najzwyklejsze potrzeby. Takie jak tlen. Po co, skoro miałam Billa?
Wyplątałam się ze swoich dresów, odkopując je gdzieś w róg łóżka, a być może nawet z niego spadły. Ja natomiast wczołgałam się na niego i przytuliłam do jego klatki piersiowej, nie zwracając uwagi na to, że obydwoje w tym momencie byliśmy nadzy. W sumie to chyba powinnam się zacząć do tego przyzwyczajać. Przy nim byłam częściej naga, niż ubrana. Chyba, że gdzieś w pobliżu znajdował się jego brat albo Hana. No wtedy to wyglądało trochę inaczej, ale i tak kończyło się tym samym. Zresztą… teraz chyba byliśmy sami, bo Hana inaczej by się zdążyła już odezwać. Instynktownie spojrzałam w stronę drzwi, chcąc się upewnić.
- Wyszła. Pewnie jest gdzieś z Tomem. – Miałam zamiar spytać „ale jak, skoro ona też się do niego nie odzywa”, ale młodszy z braci mnie uprzedził. – Jechał za mną. Wiedział, że ona nie zostanie w domu, więc… Pewnie na niego wpadła po drodze i zdążył już dać jej naganę. – Wyszczerzył się szeroko i zdecydowanie wrednie, a ja tylko uderzyłam czołem o jego klatkę piersiową, wykorzystując go zamiast ręki. Jednocześnie zsunęłam się nieco w dół, przez co dolna część jego ciała lekko drgnęła. Chyba było mu mało. Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na niego z lekko kpiącym wyrazem twarzy.
- Komuś najwyraźniej mało seksu, huh? – Roześmiałam się, kiedy zobaczyłam na jego buźce wymalowaną niewinność.
Ale nie musiał dwa razy powtarzać. Podciągnęłam się na rękach wyżej, by złożyć na jego ustach pocałunek, po czym nim zdążył pojąć, co planuję, oderwałam się i zeszłam na dół. Teraz była moja kolej na to, by dać mu przyjemność. On robił to na okrągło, ja nie miałam jeszcze konkretnego prawa głosu. A teraz chciałam, by było na odwrót. Przecież jemu też się coś należy, prawda?
Nie mogąc się przestać uśmiechać, wysunęłam lekko język i pochyliłam się nad jego męskością, oblizując ją od samych jąder aż po główkę.
Najwyraźniej nie wiele mu trzeba było, by porządnie stwardniał. Powtórzyłam czynność, tym razem patrząc do góry na jego twarz. Leżał wsparty na przedramionach i patrzył na mnie. I właściwie to podobało mi się to, że tak uważnie mnie obserwował. Było w tym coś dobrego. Albo złego. Zresztą, czy to ważne? Grunt, że to co robiłam, działało tak, jak chciałam, by działało.
I muszę przyznać, że cholernie polubiłam jego smak. I mogłabym tak siedzieć z nim w ustach dość często. Jeśli o mnie chodziło? Przy Kaulitzu najwyraźniej nie miałam żadnych zastrzeżeń i chyba nikomu to nie przeszkadzało. Jemu w szczególności. Wydaje mi się, że był z tego powodu nawet bardziej, niż zadowolony.
W końcu objęłam go dłonią i lekko ją zacisnęłam na jego penisie, powoli wędrując nią od dołu do góry i na odwrót. W międzyczasie językiem drażniłam czubek jego główki. Czułam, jak z każdą sekundą jego fiut twardnieje coraz bardziej i znowu staje tak, bym mogła się na niego nadziać. Ale nie tego chciałam. Skoro on potrafił mnie wykończyć robieniem minetek, to dlaczego ja nie mogłam zrobić tego samego, robiąc mu loda? Albo lody. W sumie… bez różnicy. Ale i tak nie zamierzałam póki co dopuszczać do stosunku. Przynajmniej dopóki sama się nie nakręcę bardziej, niż jestem.
Teraz liczyło się tylko danie mu tego, czego właściwie mu jeszcze nie dałam. I to chyba było smutne. Och kurwa, bredzę.
Nie spuszczając z oczu jego twarzy, wsunęłam go powoli do ust, już na samym starcie mocno zasysając się na nim. Widziałam, jak jego oczy automatycznie się powiększają. Tak, zdecydowanie mu się to podobało.
Wyciągnęłam go z ust i oblizałam powoli usta. Puściłam go rękoma i złapałam za jego biodra, lekko wbijając w jego ciało paznokcie. Ustami natomiast mocno go objęłam i powoli obsuwałam się w dół, chcąc go wsunąć sobie jak najgłębiej się tylko da. Czucie każdej najmniejszej nierówności sprawiało mi frajdę. Nie rozumiem, jak dziewczyny mogą się brzydzić robić swojemu facetowi lody. Kiedy nie dość, że to jest przyjemne dla niego, to dla niej taka satysfakcja… No albo ja byłam dziwna, bo dla mnie w sumie to też było dość przyjemne ze względu na to, że mój facet – tak, podkreślam, MÓJ – był cholernie zadowolony z tego, co robię.
Zaczęłam poruszać głową w górę i w dół, połykając go prawie. Nie wiem, jak głębokie ja miałam gardło i jak mi się udawało nie porzygać, ale wkładałam go prawie po same jądra, chociaż był wybitnie pokaźnych rozmiarów.
Westchnął głęboko, a moje policzki zaczęły się czerwienić. Byłam z siebie dumna. Ha. Czasami tak niewiele człowiekowi trzeba do pełni szczęścia i podniesienia samooceny, prawda?
Puściłam jego biodro i złapałam delikatnie w dłoń jego jądra, powoli je masując. Uniosłam wzrok do góry – w najlepszym momencie. Jego głowa odbiła do tyłu i ręce nie wytrzymały ciężaru ciała. Trafiłam w dobry punkt. Ciekawe, co jeszcze lubi, skoro to mu się tak podoba. Prawda jest taka, że w przeciągu tego weekendu nie bardzo zwracałam uwagę, co mu najbardziej pasuje, a co nie, bo to ja padałam z reguły jego „ofiarą” i nie miałam, kiedy się skupić na jego osobie.
Ale teraz miałam okazję się przekonać, co dla niego jest dobre. Bo prawdę powiedziawszy, chciałam być dla niego idealna. Nawet, jeśli uważał, że jestem znośna, to chciałam być jeszcze lepsza. I żebym miała stanąć na rzęsach, zrobię to.
Przyspieszyłam ruchy, mocniej zasysając na nim usta. Czułam, jak policzki wchłaniają mi się do środka, a linia oporu staje się coraz cięższa. Z jego usta zaczynały dobiegać dziwne dźwięki, jakby to inni nazwali.
Krew zaczęła w nim szybciej krążyć. Był zdecydowanie coraz bliżej dotarcia na sam szczyt. Kilka ruchów, chwilowe przetrzymanie go dość głęboko, by na koniec wysunąć go z ust i pozostawić w nich tylko główkę, którą zaczęłam drażnić językiem. A po chwili wystrzelił i poczułam jego gorący płyn na ściance swojego gardła. Tak, to były w tym momencie dla mnie delicje. I miał w sobie tego tak dużo, że nie nadążałam tego połykać. A on dalej drżał, wyrzucając z siebie resztki białego płynu. Z jego ust wydostawały się jęki zmieszane z niemieckimi przekleństwami. Ale kiedy ostatnia kropla wytrysnęła z niego, on nie opadł za mocno. Wciąż trzymałam go w swoich ustach, więc od razu kiedy wszystko udało mi się spić, zaczęłam ponownie ruszać głową.
W końcu ponownie stwardniał i nie wiem jak on znalazł w sobie nagle siłę, ale po chwili wisiałam z twarzą tuż nad jego głową, a on wpił się w moje usta zlizując resztki własnej spermy. W międzyczasie nakierował się na mnie i wbił się we mnie mocno. Trzymał rękoma moje biodra i poruszał się szybko. Do moich uszu dobiegał dźwięk naszych ciał obijających się o siebie. I to był najpiękniejsze brzmienie, jakie do tej pory słyszałam. W sensie od weekendu, gwoli ścisłości.
Idealnie zsynchronizowane ruchy jego bioder wraz z pocałunkami. Idealne tempo, idealne wszystko. Czułam, jak na nowo robi mi się naprawdę gorąco, kiedy wciąż wchodził we mnie z taką siłą.
Bill był naprawdę bezbłędny w tym co robił. A ja naprawdę musiałam być wyjątkowo głupia, skoro pozwoliłam sobie na nieodbieranie telefonów i cała tę resztę. Przysięgam, że nigdy nie popełnię drugi raz tego samego błędu.
Zacisnęłam dłonie na jego barkach i odsunęłam się od jego ust, chcąc, by teraz sobie odpuścił, bym to ja mogła przejąć inicjatywę. I jakimś dziwnym trafem on zrozumiał, o co mi chodzi. Chwilę później unosiłam się do góry i opadałam na niego tak, by wchodził we mnie do końca. Po drodze zataczałam też koła i widziałam po jego minie, jak bardzo mu się to podoba. Byłam szczęśliwa, mogąc mu dać przyjemność. Nie było lepszej nagrody od tego.
Pochyliłam się do przodu i schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi, poruszając powoli biodrami.
Nie wiem czy fakt, że mu obciągałam i doprowadziłam go do spełnienia, czy fakt, że znowu był we mnie, sprawił, że tak blisko znów byłam zdmuchnięcia się z powierzchni ziemi, ale to było kurewsko piękne.
Zatrzymałam się i zaczęłam ruszać biodrami, zataczając nimi koła. W międzyczasie całowałam jego szyję, a na moich ustach pojawiał się uśmiech, kiedy pod wargami poczułam drżenie. Mruczał. A jeśli Bill mruczał, to znaczyło, że mu się podobało to, co się robiło. No, mogę zacząć się cieszyć jak małe dziecko.
Ponownie zaczęłam się unosić i opadać. Tym razem jednak Bill trzymał mnie za pośladki, wbijając w nie swoje chude palce i sam zaczął się ponownie wbijać, dopełniając dzieła. Kilka mocniejszych ruchów, gwałtowne szarpnięcie jego bioder, odchylenie głowy do tyłu i gorąca fala zalewająca moje wnętrze. Z jego ust ponownie wypadły pojedyncze niemieckie przekleństwa, a oddech stał się szybki i płytki. I kiedy on spuszczał się we mnie, ja w międzyczasie doszłam od samego uderzenia jego płynów. Drżałam w jego ramionach, a moje wnętrze mocno pulsowało. Prawdopodobnie znowu byłam troszeczkę zbyt głośna, ale on już mi pokazał, że jego to nie interesuje. I właściwie to chyba nawet to lubił. Bo ja niestety bądź stety nawet tego nie kontrolowałam. Ale who cares?
Hana.
- Tak?
- Tak, właśnie
tak... Nie przestawaj...
Gorący oddech
owiewał moje ucho, wilgotne od potu ciało ocierało się o moje ciało, gdy ich
właściciel raz po raz wchodził we mnie w idealny sposób, nieuchronnie
przybliżając mnie do kulminacyjnego momentu. Wygięłam się w jego stronę, choć
między nami właściwie nie pozostało zbyt wiele pustej przestrzeni. Moje nogi
dociskały go do siebie co chwilę, a jego dłoń pieściła moją pierś. Perfekcyjnie
zsynchronizowani. Perfekcyjnie dopasowani.
Rozchyliłam
usta, gdy jego wargi zaczęły błądzić po mojej twarzy. Staraliśmy się być cicho
i jakimś cudem nam to wychodziło. Wciąż nie chciałam, by Nina cokolwiek
słyszała, choć było tak wcześnie, że pewnie spała jak zabita.
Przeszyły mnie
pierwsze skurcze, ale Tom nie przyspieszył. Powoli budował napięcie, które i
jego zżerało, sądząc po jego twarzy, która wyrażała skupienie i czyste
uniesienie. On nie mógł mi się znudzić. Nie było nawet takiej opcji. Za każdym
razem było inaczej, choć przecież nie robiliśmy niczego nowego.
Chwyciłam
dłońmi jego głowę, przyciągając go do pocałunku. Jeszcze tylko kilka ruchów.
Byłam już tak blisko, że ledwo pamiętałam o tym, by oddychać i dzięki temu
pocałunek nawet nie był właściwie pocałunkiem, a ocieraniem się o siebie ust.
Jeszcze tylko chwila.
Wbiłam głowę w
poduszkę, zagryzając mocno wargę, by nie jęczeć za głośno, gdy doszłam, a wtedy
Tom przyspieszył swoje tempo, wbijając się we mnie mocno, aż w pokoju rozniosły
się odgłosy zderzania się o siebie ciał. Zacisnęłam powieki, rozchylając nogi
bardziej, niż to chyba w ogóle było możliwe i udało mi się otworzyć oczy
dokładnie w momencie, gdy Tom zaczął gardłowo mruczeć, a na jego twarzy rozlała
się ekstaza. Kurwa, kochałam to do szaleństwa. Jego mina podczas orgazmu była
nieziemska, po prostu nieziemska...
Z drżącym
oddechem opadł na mnie, splatając swoje palce z moimi tak, jakby szukał jeszcze
większej bliskości. Objęłam go ręką, mając gdzieś, że jego ciało mnie zaraz
zmiażdży. Tak było dobrze. Opływałam w chmurkę, bo seks nie był tylko seksem i
czułam to. I miałam nadzieję, że on też to czuł. Z każdym razem było coś
więcej. Nieważne, czy dochodziłam kilka razy, czy tylko raz. Ale...
- Mam
nadzieję, że nie spóźnisz się do pracy – wydyszał nagle i prawie parsknęłam
śmiechem. Cóż za zbieżność myśli.
Uśmiechnęłam
się szeroko.
- Myślisz, że
szefowa zrozumie, jak jej powiem, że zatrzymał mnie zbyt seksowny mężczyzna,
żeby mu się oprzeć i tak jakby wylądowałam z nim w łóżku? – spytałam, a on
skinął głową.
- Ja na jej
miejscu bym zrozumiał. W razie czego pójdę z tobą i wtedy na pewno zrozumie.
Bez dwóch zdań. – Wyszczerzył do mnie zęby, podpierając się na łokciu. Zaczęłam
się śmiać, mając ochotę przywalić sobie w czoło. Boże, co za świr. – No co?
Mnie nikt się nie opiera. Prócz Niny, ale to się nie liczy.
Przewróciłam
oczami. Nawet nie chciałam wspominać o tym, że gdyby chciał to i by pewnie
sprawił, że i Nina by się nie oparła. Debil. Któremu wszyscy padają do stóp.
Boże, a ja z nim jestem. Tak jakby. Jeśli on został u mnie na noc, proponując,
że mnie podwiezie z rana do pracy i tego samego ranka budzi mnie seksem, to
chyba tak jakby jesteśmy razem, tak? Powiedział mi, że mu na mnie zależy,
więc... Ugh i akurat z rana musiałam zacząć o tym myśleć. Świetnie. Nie ma to
jak powód, by zepsuć sobie humor. Dlaczego ja w ogóle myślałam o tym w takich
kategoriach? Bez sensu. Powinnam się cieszyć tym, co mam, a nie tym, czego mi
wciąż brakuje. I tak byłam o sto pięćdziesiąt kroków do przodu, prawda? Ale
tego faceta nie było mi dość. To było tak, jakbym wciąż brała więcej i więcej i
on wciąż miał więcej do zaoferowania,więc to też chciałam, aż dostanę wszystko,
aż utopię się w tym. Jeśli to kiedykolwiek w ogóle nastąpi. Nie umiałam sobie
tego wyobrazić, choć chciałam tego. Ale to... To... To nie skończyłoby się na
tym, że on wyznałby mi, że mnie kocha. To sięgało dalej, o wiele dalej i tak
naprawdę nie wiedziałam dokąd. I to nie było wcale złe. Chciałam to eksplorować
tak długo, jak tylko się da. Choć nie byłam szczególnie cierpliwa.
Wzięliśmy
kąpiel, jakimś cudem trzymając dłonie od siebie z daleka. Znaczy on trzymał, bo
mi było trudno, więc w końcu Tom się zirytował i unieruchomił mi ręce na
brzuchu i z mrocznym spojrzeniem umył mnie, a potem jakimś cudem siebie, ale
tego do końca nie pamiętałam, bo podniecenie zrobiło budyń z mózgu. Może i
dobrze, że nie miałam jak się ruszyć, bo pewnie naprawdę bym się spóźniła do
pracy.
Wpadłam w
różową chmurkę w kuchni, gdzie Tom przygotował kawę i razem zrobiliśmy
śniadanie i to wszystko brzmiało tak naturalnie, jakbyśmy robili takie rzeczy już
dłużej, niż wieczność. Że wstawaliśmy rano i ja w szlafroku smarowałam chleb, a
Tom robił jajecznicę, a po pomieszczeniu roznosił się zapach świeżo parzonej
kawy. Średnio co prawda widziałam w takim czymś mord na twarzy Niny, ale dobra.
- Czy ktoś
może mi wytłumaczyć, dlaczego mimo tego, że nic nie słyszałam, słyszałam
wszystko? – spytała na wstępie, patrząc na nas tępo. Co ona w ogóle robiła o
tej godzinie na nogach? Przecież miała dzisiaj na drugą zmianę. Olałam temat.
Ona zawsze bredziła, gdy było wcześnie.
- O czym ty
gadasz? – Tom spojrzał na nią spod uniesionych brwi, chwilowo przerywając
mieszanie jajecznicy. Potrząsnęłam głową. On chyba nie sądził, że się z nią
dogada, kiedy ona wyglądała w taki sposób, prawda?
Przewróciła
oczami, choć szczerze powiedziawszy, to było dziwne, że ona sobie stała w progu
kuchni w samej koszulce, która co prawda wszystko zakrywała, ale mimo wszystko
każdy wiedział, że niektórych części jej bielizny nie ma no i... W skrócie:
gdyby ogarniała, że tu stoi Tom, to by jej tu nie było. Tak przynajmniej sądzę.
- Obudziłam
się z przeświadczeniem, że słyszę podejrzliwe dźwięki o kontekście czysto
seksualnym, ale nic tak naprawdę nie było słychać. O tym mówię. Czuję się
oburzona tym faktem. Znaczy, że nie śpię, a nie, że dlatego, że nic nie
słyszałam. Z resztą... – Machnęła ręką i ruszyła w kierunku stolika, przy
którym siedziałam, smarując ciągle chleb. – Chcę, kurwa, śniadanie. Tylko nie
zgwałć jej przed moimi oczami, bo mi będzie smutno. – I w następnej chwili Nina
siedziała z twarzą na stole z zamkniętymi oczyma. No to tyle by było z uroczego
poranka. Miało być fajnie i... i nie wiem jak, ale jestem pewna, że z tym
potworem na pewno tego nie będzie. Niech cię, przygłupie. Są takie chwile,
kiedy ja też się zastanawiam, dlaczego Robert cię jednak spłodził. Pewnie po
to, żeby mi uprzykrzać życie. Patrzcie, jaki jasnowidz.
- Sama se zrób
– burknęłam, kiedy gapiący się na nią Tom z miną świadczącą o tym, że pewnie
zapadł w zadumę nad stanem umysłowym mojej drogiej przyjaciółki, ciągle
milczał. – Zaraz jajecznica się spali i nikt już nic nie zje. Mam nadzieję, że
jesteś z siebie dumna.
Przez długi
czas milczała, co czasami stawało się irytujące. Nie wiedziałam, czy ona
zasypiała, czy była za leniwa, by odpowiedzieć. Pewnie to drugie. No i to było
właśnie irytujące. Szturchnęłam, a ona zaczęła piszczeć jak mały bachor. No
tak, witamy, panie poranku. Pan poranek robił z Niny bezmózgie pluszowe gówno.
Z reguły to było fajne. A czasami nie.
Tom na
szczęście powrócił do śniadania, ratując jajka od śmierci w śmietniku. Gorzej,
że uśmiechał się pobłażliwie pod nosem, a to znaczy, że uznał ją za słodką
kretynkę. A miał ją uznać za idiotkę.
- Czy ona tak
zawsze? – zapytał w końcu, a ja zbuntowana odłożyłam posmarowany
chleb na talerz. No i, kurwa, przywłaszczyła sobie całą jego uwagę. Też jej to
zrobię. Jak pojawi się Bill, będę do niego gadać tyle, że na chwilę zapomni, że
chce ją przerżnąć. O ile to możliwe. Ale, kurwa, zrobię to tak, że niemożliwe
będzie możliwym, żeby się zemścić. Ot co!
- Taa... Mniej
więcej. Z rana zachowuje się tak, jakby skonsumowała na śniadanie resztki
swojego mózgu. A przecież tak mało ich było...
- Przynajmniej
nie muszę go od innych pożyczać, jak ty to robisz. – usłyszałam senny głos Niny
i strzeliłam sobie dłonią w czoło, prawie wydłubując sobie oczy nożem. Boże,
jeszcze mnie obraża przed nim. Zabiję ją. No, kurwa, zabiję.
- Więc ona
przynajmniej go ma, a ty świecisz pustkami. – Tom uśmiechnął się leniwie znad
patelni i nagle poczułam się wybitnie błogo. On mnie obronił. Jakkolwiek to
brzmiało, bo przecież to tylko głupie przytyki. Ale on mnie obronił. Chyba
jebnę i nie wstanę. Króliczek mówi, że się cieszy.
Nina parsknęła
śmiechem. A potem ryknęła nim jak pojebana.
- To ma więcej
logiki, niż teza Roberta o płaskim tyłku – wydukała między salwami rechotu i
kolejny raz przywaliłam sobie w czoło. Kilka razy. Boże, czy ona wyrwała się z
buszu, czy, kurwa, o co się rozchodzi, bo się pogubiłam? Czy ona mogłaby się
ogarnąć ze względu na Toma, czy jednak nie?...
- Teza o
płaskim tyłku?
Świetnie.
Czyli zbaczamy na ten temat, który chciałam ominąć, kiedy Nina jest śpiąca i
mówi wszystko, co jej ślina na język przyniesie. Ciekawe, co z tego wyjdzie...
- Im bardziej
płaski tyłek, tym głębiej wchodzi – wyburczała w stół, a ja potrząsnęłam głową,
udając, że mnie temat nie dotyczy. Weźcie ją zabierzcie. Kurwa, idealnie się
nadaje dla tego psychopaty, Billa. Cofam wszystkie swoje wątpliwości. I tak, ma
wielki pustostan. – Sam powinieneś wiedzieć. – Uniosła głowę i spojrzała na
Toma, opierając rękę na podbródku. – Czy płaskie tyłki są głębokie?
I to była
niezapomniana chwila. Kaulitz zestawił z płyty indukcyjnej patelnię i posłał
Ninie takie spojrzenie, że przez chwilę myślałam, że ta się podda. Ale nie, ta
ciągle się na niego gapiła wyczekująco. Tom uśmiechnął się idiotycznie. Ta
ciągle nic. Tom zmrużył prawe oko w imitacji kaprawego oczka. Ta ciągle nic. Ja
przypomniałam sobie o jego palcu w swoim tyłku i zrobiło mi się ciepło, ale na
szczęście oni nie zwrócili na mnie uwagi. Uśmiech zmienił się znowu na leniwy.
Ten sam zepsuty wyraz, co u Billa. Whoah! Króliczku, przestań mnie pożerać!
- Dlaczego nie
spytasz o to Billa, gdy już cię tam spenetruje? Albo spytaj teraz, jeśli już to
zrobił.
Niewiarykurwagodne.
On ją miażdżył tak po prostu. To było, kurwa, piękne!
Nina zamrugała
kilkukrotnie oczami, otwierając usta. Boże, to jest cudowne! Ona jest
zaszokowana! Ja jej nigdy nie zaszokowałam, a on to zrobił na pstryknięcie
palców. Ja pierdolę. Tom, jesteś wielki! Jakkolwiek to brzmi w kwestii płaskich
tyłków.
- Czy ty mi
właśnie powiedziałeś, że mam płaski tyłek? – Ale u niej to było rasowe kaprawe
oczko. Drgało i mrugało jak szalone. Biedaczka. Jakoś mi jej nie było żal.
Hehe.
- Skądże.
I znów
mierzyli się spojrzeniami. Zaczynały mnie oczy boleć od skanowania jednego i
drugiego podczas tej potyczki słownej. Zapomniałabym nawet o tym, że miałam
smarować chleb, gdyby nie to, że nóż wypadł mi z ręki. Ale oni nawet nie zwrócili
na to uwagi. Znowu. Byłam ignorowana, ale jakoś mi to już nie przeszkadzało, bo
on mnie ciągle bronił przed tym świrem.
- Kurwa mać,
Tom, kocham cię – rzuciła nagle Nina, a ja spojrzałam na nią z szeroko
otwartymi oczyma. No to było niefair! Miała się załamać! Miała się załamać!
Niech ją, kurwa, coś kopnie tak, aż kość ogonowa to poczuje!
- Jesteś
stuknięta.
- A bo to
nowość. – Machnęła na niego ręką. – Idę spać. – Wstała i tak po prostu
wyemigrowała z kuchni, zostawiając nas z przemożną chęcią, by przywalić głową w
stół. A przynajmniej ja się tak czułam, a mina Toma mówiła podobnie. Kretynka.
- I mówisz, że
dlaczego się przyjaźnicie?
Cóż.
- Bo tak
koniec końców to jesteśmy takie same. To jak ty i Bill. Czasami nie wiadomo,
który z was jest bardziej pojebany i który z was ma gorszy charakter, ale tak
naprawdę i tak jesteście jak jeden twór.
Mam wrażenie,
że właśnie mu pocisnęłam. A przynajmniej tak wyglądał. Ej no co? To prawda.
Przecież nie będę mu słodzić. Żadne z nas nie jest perfekcyjne. Znaczy oni są,
poniekąd. Inaczej. Oni są idealni. Dla nas. A to, że mają najebane w głowie
tylko utwierdza nas w przekonaniu, że mamy rację. Najwyraźniej mamy dziwny
gust, albo po prostu poszukujemy ludzi podobnych do nas.
- Nie wiem,
czemu mnie dziwią twoje słowa. – Wyciągnął z szafki talerze, choć nie miałam
absolutnie zielonego pojęcia, skąd wiedział, gdzie są. To było dokładnie jak
wtedy, kiedy Nina przyszła do ich kuchni i po prostu wiedziała, co i jak. –
Wiesz, im dłużej się nas tym zastanawiam, to im dłużej was znam, tym bardziej
sądzę, że naprawdę jesteście do nas podobne. W żeńskiej wersji. – Potrząsnął
głową i zaczął nakładać na talerze parującą i pachnącą jajecznicę i zaburczało
mi w brzuchu, przypominawszy mi o tym, że byłam w cholerę głodna. – Jakbyście miały...
Zmieszane...
- Że ja jestem
jak ty i Bill i Nina jak ty i Bill, tylko że ja bardziej ukierunkowana na
twojego brata, a Nina na ciebie? Odkryłyśmy to już dawno temu... – W tym samym
momencie, kiedy ostatnie słowo opuściło moje usta, poczułam, że robi mi się
gorąco. O kurwa. Właśnie mu się przyznałam, że... Do czego ja się właściwie
przyznałam? Że myślałyśmy o nich już znacznie wcześniej? I że wiedziałyśmy o
nich dużo, wystarczająco dużo, by się upewnić, że jesteśmy do nich podobne?
Kurwa.
Tom to wyłapał. Tak
przynajmniej sądzę, bo zamilkł. Postawił talerze na stole i wziąwszy sztućce,
usiadł naprzeciw mnie ze zmarszczonym czołem. Myślał. A ja miałam czerwone
policzki, a przynajmniej tak sądziłam, bo było mi niewymownie gorąco. Kurwa
mać. Ale nas wkopałam. Kurwa, kurwa, kurwa. Chyba powinnam zmienić temat. I to
szybko.
Zapchałam usta
jajecznicą i szybko ją przegryzłam i przełknęłam.
- Mmm, dobre.
– Uśmiechnęłam się, mając nadzieję, że podchwyci to i przestanie myśleć. Nie
wiedziałam, jak to mógł odebrać. Że jesteśmy jakimiś chorymi stalkerkami?
Kurwa, no co ja zrobiłam? Ten poranek był zdecydowanie jedną wielką katastrofą.
Jak nie Nina, to ja sama. Cudownie.
Tom
odwzajemnił uśmiech i zaczął jeść tak po prostu. No kurwa. Świetnie. Teraz uzna
mnie za chorą psychicznie i już nie będzie chciał się ze mną spotykać. Boże,
zaraz się rozpłaczę. Dlaczego ja mówiłam tak dużo? To przez seks. Musiał mieć
jeszcze na mnie wpływ, choć minęło już trochę czasu. Kurwa mać.
- Nigdy nie
mówiliśmy o sobie w taki sposób w wywiadach. Skąd wiedziałyście?
O-o. Jego głos
nie zabrzmiał jakoś szczególnie wesoło. Kurwa, co on sobie właśnie pomyślał?
- Wiedziałyśmy
co dokładnie?... – spytałam niepewnie, próbując kupić sobie jeszcze trochę
czasu, by to poukładać w głowie i odpowiedzieć tak, by dokładnie zrozumiał, co
mam na myśli. Problem w tym, że czasami mówiłam, a inni słyszeli co innego. I
to nie było fajne, szczególnie w tej sytuacji.
- Po prostu
żadna z was nigdy nie jest zdziwiona. Jakbyście znały nas na wylot. Jakby dla
was to było wszystko naturalne. Jakbyś wiedziała, że rozstanę się z Sarah, że
wybiorę ciebie i że tak się do ciebie przywiążę. – Patrzył na mnie skupionym
wzrokiem i poczułam, że przełknięty kęs zaczyna mi ciążyć w żołądku. Nie
podobał mi się tok tej rozmowy i to, jak jego oczy mnie obserwowały. To
wszystko miało wyglądać odrobinę inaczej i nagle mnie uderzyło, że faktycznie
nie byłam nigdy zaskoczona. Tak samo jak Nina. Ale w sumie dlaczego miałam
być...? Kurwa, to było za bardzo skomplikowane. Szczególnie, że to był poranek,
a ja sama miałam rano problem z myśleniem. Czego on ode mnie teraz wymagał?
Co ja miałam
mu powiedzieć? Przecież mu nie powiem tak po prostu, co do niego czuję.
Cokolwiek to było, bo obecnie żyłam w zaprzeczeniu, czy jak to nazwać. Wolałam
się nie zagłębiać w swoje własne uczucia, bo bałam się, że mnie za bardzo
rozpierdolą na części pierwsze i zwyczajnie pozwolę sobie na to, by się w nim
zakochać jak pierwsza lepsza nastolatka z buzującymi hormonami.
- Najwyraźniej
potrafimy czytać między wierszami. Wasze miny zawsze zbyt wiele mówiły i nigdy
nie rozumiałam, dlaczego wasze fanki słyszały tylko to, co mówiliście. Nie to,
jak mówiliście. – Wzruszyłam ramionami, mając nadzieję, że to mu wystarczy. Nie
wystarczyło, jego twarz wciąż wyglądała, jakby nie był przekonany i, kurwa,
ciągle miałam wrażenie, że pogrążam się z każdym słowem jeszcze bardziej. – Nie
mówiłam ci, gdzie są talerze, a wiedziałeś, którą szafkę otworzyć. To jest
dokładnie ta sama zasada. – Błagam, możesz przestać na mnie patrzyć w ten
sposób? Nie możesz po prostu przyjąć faktu, że im więcej mnie znasz, tym
bardziej uważasz, że jestem dla ciebie idealna? Musisz się doszukiwać
wytłumaczenia? Kurwa, odechciało mi się jeść.
Westchnęłam,
odsuwając krzesło od stolika.
- Idę się
ubrać – mruknęłam, czując, że jebana jajecznica zaczyna mi się cofać do
przełyku. Jak spierdolić fantastyczny poranek? Po prostu otwórz usta i zacznij
mówić i reszta pójdzie jak z płatka. Albo po prostu bądź mną, to też wystarczy.
- Nic nie
zjadłaś.
- Nie jestem
głodna. – I zaraz się porzygam z wrażenia. Taka tam drobna dygresja. Kurwa, mam
dość siebie samej. Jeszcze brakuje tego, żeby on uznał mnie za wariatkę. I
skończy się fenomenalny seks, skończy się patrzenie na niego, rozmowa z nim;
skończy się wspólne śmianie i skończy się cały Tom. Moja dolna warga zaczęła
niebezpiecznie drżeć, gdy wyszłam z kuchni. Super. Po prostu życie jest
kurewsko piękne w tym momencie. Zjebać coś takiego... To chyba zahacza o cud,
ale, kurwa, ja zawsze byłam cudotwórcą. Mam za swoje. Jestem pierdolnięta i...
Zagryzłam
wargę, gdy pierwsza łza spłynęła po moim policzku. Boże, niech ktoś powie, że
ja jeszcze śpię. Rzadko miałam świadome sny, ale to mógł być wyjątek. Mogłabym
teraz przywalić głową w ścianę i mogłabym się obudzić.
- Kurwa mać...
– jęknęłam, gdy moje czoło zderzyło się z zamkniętymi drzwiami w sypialni i
nic. Usiadłam na łóżku, ledwo widząc przez potok łez. Byłam beznadziejna. Byłam
tak beznadziejna, że chyba wolałam, żeby sobie poszedł. Może lepiej będzie, jak
nie będzie się ze mną spotykać. Przecież ja się dla niego nie nadawałam, bo,
kurwa, kim ja byłam? Byłam nikim. Zawaliłam go tylko swoją spieprzoną psychiką.
I brałam od niego, ale nie dawałam nic w zamian i... I... I rozbiłam jego
związek, który trwał pięć lat, więc pewnie był szczęśliwy, ale ja go chciałam
tak bardzo, że mu na to nie pozwoliłam i teraz zostanie z niczym i Boże, jaka
ja byłam żałosna. Nie miałam niczego, nie dążyłam do niczego, bo chciałam po
prostu być szczęśliwa i żyć i jak już to poczułam, to to zjebałam. Taka byłam
fajna. Czy to mnie kwalifikowało do tego, że byłam jak Sarah? Że na nim
żerowałam dla własnej przyjemności? Kurwa, no to super.
Rozbolał mnie
żołądek i zrobiło mi się naprawdę niedobrze. Prawie przegryzłam sobie wargę,
ale nie udało mi się powstrzymać spazmatycznego szlochu. Zatkałam sobie usta
dłońmi, płacząc tak, że moje całe ciało się trzęsło. Dlaczego ja w ogóle
jeszcze żyłam? Nie powinno mnie tu być. Wszystkich tylko krzywdziłam i
wykorzystywałam dla swojego własnego widzimisię, bo nie umiałam egzystować
sama. Bo na siłę szukałam czegoś, co sprawi, że będę szczęśliwa. Byłam taka
żałosna, taka...
Drzwi nagle
się uchyliły i mimo, że nie zobaczyłam, kto wszedł do środka, doskonale
wiedziałam, kim jest owa osoba i rozryczałam się jeszcze bardziej. Kurwa,
cudownie. Czy on musiał tu wchodzić akurat w takiej chwili, kiedy ja wpadam w
histerię? Musiał?
- Hana, co
się... – urwał, gdy gwałtownie wstałam i ruszyłam chwiejnym krokiem, by
zabarykadować się w łazience i nigdy więcej z niej nie wyjść. Nie chciałam,
żeby mnie oglądał w takim stanie. Nie chciałam, żeby mnie w ogóle oglądał.
Byłam pierdolonym śmieciem i nie zasługiwałam na to, żeby w ogóle na mnie
patrzył. A ja chciałam, żeby mnie pokochał. Ha!
Nie zdążyłam
jednak dojść do drzwi, bo nagle on mnie chwycił za rękę i przyciągnął do siebie
i wkleiłam się w jego ciepłą klatkę piersiową i zaniosłam się głośnym płaczem,
nie umiejąc się powstrzymać. Chciałam się wyrwać, ale on trzymał mnie mocno,
całując mnie w głowę, aż zrezygnowałam, bo był dla mnie za silny. Nic nie
mówił, tylko pocierał miarowo moje plecy, kiedy ja stałam jak ostatnia idiotka
i moczyłam mu łzami koszulkę, która tak mi się podobała. Dlaczego on tu w ogóle
przyszedł? Powinien był wyjść i nigdy nie wrócić i usunąć mój numer. Ale pewnie
wtedy zakazałby Billowi spotykać się z Niną i ona by mnie też znienawidziła.
Boże, to jakiś koszmar. Co ja zrobiłam? Po co się odzywałam?...
- Dlaczego
płaczesz? – usłyszałam, gdy jego ciepło zaczęło sprowadzać na mnie otępienie.
Koszulka miała wielką, mokrą plamę i on ciągle nie odchodził. Czy chciał teraz
się zemścić i powiedzieć mi coś, co mnie zgnoi bardziej, niż mój własny mózg? –
Hana?
Dlaczego
płaczę? Bo cię kocham i nie chcę, żebyś odchodził i próbuję sobie wmówić, że
wcale cię nie kocham dla własnego bezpieczeństwa, ale za późno, bo właśnie to
powiedziałam? Kurwa! To nie tak miało być! KURWA!
Kolejne potoki
łez rozlały się na policzkach, tym razem ze wściekłości na samą siebie. Kurwa,
co za...
- Hana,
proszę. – Jego głos wyrwał mnie z zamętu własnych emocji i znieruchomiałam.
Boże, właśnie przyznałam się przed sobą, że osoba, która mnie obejmuje, jest
osobą, którą kocham. Kurwa mać. Biję zajebistością chyba wszystkich naokoło.
Poczułam przemożną ochotę, by zajebać sobie stolikiem w głowę i zginąć. – Mów
do mnie.
- I tak już
powiedziałam za dużo. Pewnie nie chcesz mnie znać i to jest w porządku, po
prostu...
- Hana.
- Ja to
rozumiem, bo sama bym pewnie miała fuckminda, gdybym coś takiego usłyszała...
- Hana.
- Ale ja wcale
nie jestem aż tak pierdolnięta, jak myślisz, bo...
- Hana, czy ty
siebie w ogóle słyszysz? – Tom odsunął mnie od siebie i spojrzał na mnie
uważnie, ścierają kciukami łzy, które mi zamoczyły całą twarz. – Przecież ja
nawet nie powiedziałem, co o tym myślę, a ty już wyciągnęłaś pochopne wnioski.
– dodał, a ja zamrugałam bezrozumnie oczami. Od bólu żołądka i serca ledwo
oddychałam i kręciło mi się w głowie, ale stałam nieruchomo, bo chyba właśnie
przestałam myśleć. Czy coś. – Co ty byś pomyślała, gdybyś usłyszała, że byłaś w
jakiś sposób obserwowana i rozszyfrowana, choć w twojej opinii robiłaś
wszystko, by ukryć swój prawdziwy charakter? Bo...
-
Pomyślałabym, że ten ktoś jest stuknięty. – Spuściłam wzrok, czując, że zaraz
znowu się rozryczę.
- Cóż,
najwyraźniej ja jestem bardziej pojebany, niż myślisz, bo gdy to do mnie
dotarło, doszło do mnie, że nie znając mnie, znasz mnie bardziej, niż ludzie,
którzy obracali się wokół mnie przez kilka lat. – Uniósł ręką mój podbródek i
moje oczy spotkały się z półuśmieszkiem na jego twarzy i coś mi nagle skręciło
się w żołądku z nadziei i czegoś jeszcze. – Plus, właśnie zdałem sobie sprawę,
że będziesz w stanie znieść moje dziwne zachowania, skoro znosisz Ninę.
- Dziwne
zachowania...?
- Uwierz mi,
prawdopodobnie możemy konkurować we czwórkę, kto jest najbardziej popierdolony
i nie wiem, czy ktokolwiek wygra. - uniósł sugestywnie brwi, a ja mimowolnie
się uśmiechnęłam i ból serca i żołądka cudownie ustąpiły – Ośmielę się zabrać
głos w tej sprawie za mojego braciszka i powiem ci, żebyś przestała sobie
wmawiać chuj wie co, że oboje potrzebowaliśmy kogoś takiego jak ty i Hana. A
teraz idź jeść to cholerne śniadanie, bo pomyślę, że ci nie smakuje.
Kurwa, jak on
to robił, że tak nagle zrobiło mi się lekko i znów poczułam się szczęśliwa?
Może jednak potrafił mnie zdziwić?...