Jakimś cudem zrobiłam rozdział, który ma prawie dziesięć stron. Na dobrą sprawę, to mogłabym dopisać jeszcze trochę i zrobić z tego dwa rozdziały... No ale nieważne. Miłego czytania ^ ^
><><><><><><><><><><><
Co ja
zrobiłam?
Miałam go
tylko opatrzyć. A gdy on wyszedł z łazienki, zsunęłam się ze zlewu wieczność
później i moje nogi ledwo utrzymały ciężar mojego ciała. Boże, on mnie nawet
tam nie dotknął. Nie tak naprawdę A sprawił, że odleciałam w taki sposób. Myśl,
że seks z nim mógłby być jeszcze lepszy, sprawiał, że idąc do pokoju, zataczałam
się jak pijana. Już nawet nie byłam w stanie pomyśleć o Harrym. Musiałam być
pojebana, żeby się mu oddać tak po prostu, ale nie miałam siły walczyć sama ze
sobą. Wiedziałam, że mnie zniszczy, ale najwyraźniej byłam jeszcze gorszą
masochistką, niż myślałam, że jestem. Nie potrafiłam się skupić na tym, że
poniekąd mnie obraził kwestią kosmetyczki. Właściwie to chyba nawet cieszyłam
się z takiego obrotu sprawy. Ale jak ja miałam, do kurwy nędzy, zejść teraz i
spojrzeć mu w twarz...?
Spojrzałam na
swoją dłoń i zaschło mi w ustach. Dotykałam go nią. I wiedziałam, że nie był
mały. I wiedziałam, że główka była wilgotna. Mniej niż ja, ale... Kurwa.
Chciałam go tak, że nie potrafiłam się skupić na rzeczywistości. Wciąż
przeżywałam zdarzenia z łazienki od nowa, wcale się nie uspokajając. Kręciłam
się po pokoju jak zwierzę w klatce. Powinnam była chociaż zmienić bieliznę, ale
ja po prostu szukałam sposobu, by się ogarnąć. Nie umiałam. A potem doszłam do
wniosku, że chyba nawet nie chciałam się ogarniać. Mógłby wrócić i mnie
przelecieć tak po prostu. Byłam kompletnie pojebana.
Chciałam
chociaż wiedzieć, która była godzina. Powinnam jednak coś ze sobą zrobić, bo
przecież nie mogłam dać się wydepilować kosmetyczce, która by zobaczyła, w
jakim jestem stanie. Ten psychol mnie rozwalił. A najgorsze było to, że on
powiedział Tomowi, że nie ma zamiaru czekać, więc na jednej nocy się nie
skończy. I będzie to ze mną robił, bo tak chciał. Nie ze względu na to, że mi
się to podobało. Nawet nie wiedziałam, do czego dążę. Ale to mnie znacznie
ostudziło. Powoli do mojego przyćpanego umysłu dochodziła rzeczywistość, którą
chciałam od siebie odsunąć za wszelką cenę, bo wiedziałam, że to będzie bolało.
I, kurwa, zaczęło boleć.
Jak to było
możliwe, że on tak po prostu wziął to, co chciał wziąć, a jak tak głupiutka
dziewczynka dałam mu to wszystko? Co było ze mną nie tak, do cholery? Czy w
moich genach było jakieś pieprzone świństwo? A może moi przodkowie byli
niewolnikami z własnej, nieprzymusowej woli?
A może to było
coś innego? Może po prostu mnie pociągał i chciałam go bardziej, niż
Harry’ego?...
Otworzyłam
szeroko oczy, gdy ta myśl wpadła mi do głowy. O nie. To nie była bezpieczna
strefa myśleniowa. Nie mogłam, po prostu nie mogłam myśleć o tym w takich
kategoriach. Jak mógł mi się podobać, skoro traktował mnie jak szmatę? Nie.
Nie. To nie miało ani krzty sensu.
W końcu
zdecydowałam się ogarnąć, nie zmieniając jednak dresów. Prysznic jednak
całkowicie zmył ze mnie niepożądane myśli o pożądanym facecie, który gdzieś
kręcił się po domu.
- Lena? –
usłyszałam, gdy wycierałam włosy ręcznikiem w łazience. Zastygłam w bezruchu,
gdy głos Toma uświadomił mi, że stoję ubrana w puchowy ręcznik i moje nogi są w
fatalnym stanie. Ale on by tu nie wszedł, prawda? Kurwa. Niech ta kosmetyczka
się pospieszy. Może następnym razem sama się zawczasu ogarnę. A raczej na
pewno, jeśli ten psychopata chciał mi odebrać dziewictwo, a potem uprawiać ze
mną seks. Często. Otworzyłam szeroko oczy i poczułam, że robi mi się gorąco.
No, do kurwy nędzy! Czy ja musiałam o tym myśleć?! – Jesteś głodna? Obiad na
stole.
Obiad. Byłam
głodna tak, że mi burczało w brzuchu, ale co z tego? Musiałabym spojrzeć jego
bratu w twarz. Po tym wszystkim. I przed tym, co mnie czekało. A ja go
dotykałam. On mnie dotykał. Sprawił, że doszłam. Dwa razy. Kurwa mać.
- Tom, nie
zejdę tam. – powiedziałam, zanim zdążyłam się powstrzymać. No, do cholery
jasnej, co ten świat zrobił z moim mózgiem, że robiłam jedno i mówiłam drugie, a
to, co myślałam, było zupełnie inne od dwóch poprzednich czynności?
- Wiesz o tym,
że nie możesz go unikać, bo ucieczka od niego obecnie nie istnieje. –
powiedział, a ja straciłam cały zapał do egzystowania. Rzuciłam ręcznik na
podłogę i chwyciłam bieliznę, by ją na siebie założyć. – I sądzę, że to go
jeszcze bardziej nakręci. To, że będziesz chciała zrobić wszystko, by go po tym
wszystkim nie widzieć.
JA PIERDOLĘ,
CZY ON WIEDZIAŁ WSZYSTKO?!
Poczułam, że
robię się czerwona jak burak i jedno spojrzenie w lustro tylko mnie w tym
utwierdziło. Fantastycznie! Więc wiedział, że jego dresy zostały zgwałcone!
Łzy zebrały mi
się w oczach z upokorzenia. Czułam się jak szmata. I na dodatek zdradziłam
swojego chłopaka, który pewnie nie miał pojęcia o tym, co się aktualnie ze mną
działo. Oczywiście, że nie wiedział. Bo kto miałby wiedzieć? Moi zawszeni
rodzice mnie sprzedali i na tym się moja historia zakończyła. A teraz
rozmawiałam z bratem mojego porywacza o tym, że nie mogę uciekać od porywacza,
bo go tylko jeszcze bardziej podniecę i pewnie mnie zgwałci, mając wyjebane na
kosmetyczkę. Boże...
Nic nie
odpowiedziałam, czując, jak kolejny raz tego dnia po moich policzkach spływają
słone łzy. Nigdy nie płakałam tak często jak podczas tego tygodnia. Byłam
sukcesywnie niszczona. Choć to opływało w moją własną rozkosz.Koszmar.
Najgorszy z możliwych.
Na ślepo
założyłam ubrania i oparłam się o zlew. Teraz tym bardziej nie wyjdę. Byłam
szmatą w oczach obu Kaulitzów.
- Lena?... Czy
ty płaczesz? – zmartwiony głos Toma niemal mnie rozśmieszył. Nie, ja się po
prostu cieszę z tego, w co się obróciło moje życie, a co?
- Nie. –
burknęłam, choć nawet debil usłyszałby, że to gówno prawda. Usiadłam na
podłodze i podkurczyłam kolana, chcąc zniknąć. Miałam dość. Znowu.
- Mogę wejść?
– zapytał, a ja rozkleiłam się jeszcze bardziej. Chciałam, żeby Katarina tu
była. Ona przynajmniej by sprawiła, że to stałoby się znośne. A tak to
siedziałam na podłodze w obcej łazience i obcy facet udawał, że się o mnie
martwi. Bo przecież dlaczego to miało być prawdziwe? Przecież mnie nawet nie
znał. Odzywał się tyle co nic, bo jego brat sprawił, że nie mogliśmy się
poznać. Bo sytuacja była popierdolona. Bo wszystko było za trudne. Drzwi się
uchyliły i kątem oka zobaczyłam jasne, szerokie jeansy. Nie wiem, jakim cudem,
bo ledwo cokolwiek widziałam. – Lena... – nagle usiadł obok mnie i przyciągnął
mnie do siebie, bym wtuliła się w jego ciepłą i tak dobrze pachnącą klatkę
piersiową. Nie mogąc się powstrzymać, rozpłakałam się na dobre, szlochając tak
głośno, że rozbolało mnie gardło. Tom obejmował mnie mocno, delikatnie mnie
kołysząc, próbując dodać otuchy. Moczyłam mu koszulkę łzami, ale on zdawał się
tego nie zauważać, mówiąc jakieś słowa, by mnie uspokoić, a które w
rzeczywistości nie miały znaczenia. Co miało tak naprawdę? Utknęłam z
człowiekiem, który nie miał uczuć, który uznawał je za kłamstwa i wytknął mi to
przy pierwszej lepszej okazji. Wyśmiał moje uczucia do mojego chłopaka i miał
pieprzoną rację. Więc co w tym świecie było tak naprawdę rzeczywiste? Czy
miłość naprawdę istniała, czy było to po prostu przyzwyczajenie, pożądanie,
cechy u kogoś, które fascynowały? Czy „zakochałam” się Harrym, bo go znałam
długo i sądziłam, że skoro ze mną tyle wytrzymał, to znaczy, że mnie rozumie i
zna? Czy to było punktem, który mnie do niego przyciągał? Czy miłość
istniała?... – Lena, wiem, że to zabrzmi głupio i trochę irracjonalnie, ale...
Ale on się zmieni. – powiedział cicho, gładząc mnie po plecach, a ja
potrząsnęłam głową.
- A co to da?
– spytałam zdławionym głosem, pociągając nosem. – Zawalił mi świat na
pstryknięcie palca i miałabym tak po prostu wrócić na stare miejsce, jak gdyby
nigdy nic? Z resztą... – zaśmiałam się żałośnie. – On sam powiedział, że mnie
od siebie uzależni, więc... więc... – urwałam, sama nie wiedząc, co właściwie
chcę powiedzieć. Tom milczał, co dołowało mnie jeszcze bardziej. Czcze gadanie.
Po prostu mówił, by mnie pocieszyć. I tyle. Nie miałam nawet energii, by
płakać. Dno. Mętne dno.
- To nie
uzależnienie. – powiedział nagle, a ja z całej siły skupiłam się na tym, by nie
zasmarkać mu koszulki, niż na tym, co mówił. Czcze gadanie. Wciąż. – On stracił
wiarę i teraz szuka jej w jakiś pojebany sposób. On nie chce cię od siebie
uzależnić. On chce cię w sobie rozkochać, by znowu uwierzyć, że miłość
istnieje. – dokończył niemal szeptem, a ja przełknęłam głośno ślinę,
odkrywając, że jednak istnieje gorsza alternatywa tego, co się działo.
- Rozkochać. –
powtórzyłam tępo. – Jak wielkie jest jego ego, skoro sądzi, że mu się to uda?
- Bo mu się to
uda. Po prostu. – odparł, a moje serce stanęło mi w przełyku. Otworzyłam
szeroko oczy, nie wierząc, że właśnie to powiedział. – Ale właśnie to go
zmieni. A ja właściwie nie powinienem ci tego mówić, bo gdyby się dowiedział,
byłoby dość nieciekawie.
- On mnie
uderzył, Tom.
- A ty mu
wybaczyłaś.
- Mam
chłopaka.
- Którego nie
kochasz.
Odsunęłam się
od niego gwałtownie z czerwonymi policzkami od gniewu, który mnie nagle
opanował. Świetnie. Świetnie, kurwa.
- W takim
razie pieprzona miłość nie istnieje. Sugerujesz mi, że przez kilka lat sobie to
wmawiałam? A teraz, gdy niby się w twoim braciszku „zakocham”, to będzie coś prawdziwego? –
parsknęłam suchym śmiechem, potrząsając głową. – Jakie to wybiórcze i wygodne.
– wstałam, zaciskając dłonie w pięści. – Więc obserwuj mnie, Tom. Jeśli
uważasz, że ja się w nim zakocham, on zakocha się we mnie i zobaczymy, kto
wyjdzie na tym gównie lepiej. – wycedziłam i z determinacją wypadłam z
łazienki. Oni oboje mieli, kurwa, nierówno pod jebanym sufitem. Jeśli tak to
wszystko postrzegali, ja mogłam się dołączyć. I zrobię wszystko, by
rozpierdolić psychola jeszcze bardziej. Wszystko. Zniszczę go tak, że nie
pozostanie po nim nawet popiół. Wtedy poczuje, jak to jest, gdy ktoś obcy
wchodzi z buciorami w życie i... I robi to, co on mi zrobił.
Zeszłam na
dół, omijając psy tak, jakbym nagle cudownym sposobem stała się Mojżeszem i
rozdzieliła cały świat jak on morze. Czy, kurwa, cokolwiek to było. Kaulitz
siedział przy stole z idiotycznym uśmiechem na twarzy, jakbym nagle zaczęła mu
robić za podnóżek i zacisnęłam mocno wargi z wściekłości. Zobaczymy dzisiaj,
czy naprawdę dzisiejszy dzień się zakończy pieprzeniem. Pff! Jasne. Powodzenia ci
życzę, zjebie.
Usiadłam przed
swoim talerzem na swoim stały miejscu, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem.
Widziałam jednak kątem oka, że to też go bawiło, jakby doskonale przewidział
moją reakcję. Miałam ochotę wybuchnąć i go tym zabić. Przysięgam.
Tom pojawił
się w jadalni chwilę później i gdy rzucił krótkie „smacznego”, rzuciłam się na
jedzenie, mając kompletnie gdzieś, jakie było towarzystwo. Oboje mieli
najebane. Naprawdę nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego.
Ryż po chińsku
z kurczakiem. W sumie to było nawet dobre. Nigdy nie twierdziłam, że starszy
bliźniak nie potrafi gotować. Tylko, że kolejny raz z rzędu jedzenie stawało mi
okoniem w przełyku z nerwów. Ja się tu wykończę. To wszystko to była jakaś
jedna wielka parodia życia codziennego.
W ogóle nie
potrafiłam objąć rozumiem, jakim cudem myślałam o tym, żeby pójść do łóżka z
kompletnie obcym facetem. Przecież nie dość, że był chory na umyśle, to ja na
dodatek w ogóle nic o nim nie wiedziałam, prócz tego, że był sławny i pewnie
już nie jest, bo zespół go wyjebał za jego mózg. A raczej jego brak. Choć
musiałam przyznać, że trochę żałowałam, że ja mój posiadałam na swoim miejscu.
Gdybym nie myślała, łatwiej byłoby mi się tu przystosować, a tak to męczę się
jeszcze bardziej. Nienawidziłam tego miejsca.
Nikt się nie
odezwał podczas obiadu. Mimika młodszego Kaulitza pod koniec zmieniła się z
rozbawienia na irytację, więc doskonale zdawałam sobie sprawę, co nastąpi dalej
i z tego tytułu coś niewesoło ścisnęło mi się w żołądku. Zdążyłam odłożyć pusty
talerz do zlewu i zdążyłam nawet wyjść z jadalni i wejść na schody. Weszłam na
piętro, słysząc zdecydowane kroki za sobą i przełknęłam głośno ślinę, czując,
jak adrenalina zaczyna mi się rozprzestrzeniać w całym organizmie. Chwilę
później zostałam złapana za nadgarstek i przygwożdżona do ściany przez ciało
Kaulitza na całej długości mojego ciała, aż oddech ugrzązł mi w płucach.
Zemdliło mnie ze zdenerwowania.
- Więc jesteś
na mnie wściekła. – mruknął, pochylając się do mojego ucha. Ja sama miałam
twarz wciśniętą w klatkę piersiową i czułam jego perfumy tak wyraźnie, że
robiło mi się słabo. Mogłam wyczuć jego szybkie bicie serca na ustach.
- A co cię to
obchodzi? – wyplułam, zaciskając zęby, próbując wmówić sobie, że jego bliskość
na mnie wcale nie działała. Musiałam coś zrobić, nie mogłam poddawać się ot
tak. Nie mogłam. Jeżeli on chciał zrobić ze mnie królika doświadczalnego,
rozkochać mnie w sobie, a potem pewnie porzucić, to ja nie mogłam mu się
podawać na talerzu. Musiałam walczyć. Tak walczyć, aż... To nie szło w dobrym
kierunku. Wcale nie chciałam, żeby się we mnie zakochał, bo wtedy wszystko by było jeszcze bardziej
skomplikowane.
- Oceniam, jak
trudno cię będzie zaciągnąć do łóżka. Wcześniej to wydawało się być banalnie
proste. – poczułam się tak, jakby mi przywalił w policzek tak mocno, że echo
poniosło się na całą posesję. Świetnie. Nie dość, że głupia, to jeszcze łatwa.
Byłam dziwką, po prostu byłam dziwką na pełen etat! – Teraz to może być
zabawne, a ja...
- Nie, to nie
będzie zabawne, Kaulitz. – wycedziłam, oddychając nierównomiernie. Znowu
zaczynałam gadać, a każdy w tym domu wiedział, czym to się kończyło. – Było
fajnie, a teraz nie dostaniesz mnie po moim trupie. Będzie cię to bawić tylko na początku, bo w końcu cię to wkurwi i mi przyłożysz.
Pomyślisz, że jesteś fajny, bo znowu mnie uderzyłeś, jakby to był jakiś powód
do dumy, a nie jest, gwoli ścisłości. Wkurwię cię tak, że przesadzisz i stracę
przytomność, a potem będziesz musiał się opiekować moim nieprzytomnym ciałem,
aż się ocknę, a wtedy mnie nie zgwałcisz, bo... – urwałam nagle, nie wiedząc,
do czego w ogóle dążyłam. Byłam zmęczona. Nie chciałam, żeby mnie dotykał.
Nawet teraz. Spróbowałam się wyślizgnąć spomiędzy jego ciała i ściany, ale
znowu złapał mnie za nadgarstek. Tym razem oba i unieruchomił je nad moją
głową, odsuwając się odrobinę, by móc się pochylić i spojrzeć w moją twarz.
Znów przestałam oddychać, choć nawet nie pamiętałam, kiedy zaczęłam. Jego twarz
mnie przerażała. Były na niej czysto złe emocje. I niebywale podniecające.
- Nie, powiem
ci, jak to będzie wyglądało w rzeczywistości. – odezwał się, mierząc mnie
mrocznym i leniwym spojrzeniem. – Ty będziesz próbowała uciec, a ja będę
próbował cię złapać, nakręcając się jeszcze bardziej, niż gdybyś po prostu się
poddała. Więc gdy w końcu cię złapię, nie będę baczył na to, czego tak naprawdę
chcesz, a twoja agresja sprawi, że będziesz miała jeszcze większy odlot. –
uśmiechnął się, sunąc ustami po moich ustach, aż wzdłuż kręgosłupa przepłynął
prąd. Znowu zrobiło mi się ciepło nie w tym miejscu co trzeba i, do kurwy nędzy, nie
rozumiałam, dlaczego podniecał mnie samymi słowami. – A potem, mam na myśli
następny dzień, będziesz robić dokładnie to samo, ale z każdym dniem będę cię
eksplorował coraz bardziej i w końcu przestaniesz uciekać, czekając, aż sam do
ciebie przyjdę. – w tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi
frontowych, a on wyszczerzył do mnie zęby w niemal dziecięcym uśmiechu. – O,
właśnie przyszła kosmetyczka. – i zostawił mnie tak po prostu na korytarzu,
zeskakując ze schodów jak głupi szczeniak uciekający ze szkoły. Serce waliło mi
jak oszalałe i już zaczęłam się zastanawiać, dokąd mogłabym zwiać, żeby mnie
nie znalazł. Chyba nie ogarnęłam, co on tak miał naprawdę na myśli.
Nie miałam
absolutnie zielonego pojęcia, jakim cudem ja w ogóle nie miałam zaczerwienień.
No po prostu zero. Sally, ta kosmetyczka, która nie zadawała żadnych pytań,
okazała się być nie dość, że profesjonalistką w swoim zawodzie, to na dodatek
przeuroczą brunetką po trzydziestce w ciąży. Tak, w ciąży, widziałam jej
zaokrąglony brzuszek, a ona z dumą potwierdziła, że to piąty miesiąc i
spodziewa się ze swoim mężem córki. Też tak chciałam. Mieć pracę, męża i
rodzinę. Chciałam mieć normalne życie... Chciałam skończyć studia, robić to, co
chcę i być z tym, kim chcę...
Ale to nie był
czas na mazanie się. Jak tylko zamknęła za sobą drzwi od pokoju, ja wyleciałam
za nią jak z procy. Już wystarczająco straszne było to, że dostałam do
założenia naprawdę seksowną czerwoną bieliznę, od której robiło mi się gorąco
na sam widok. Więc udało mi się tylko zarzucić moją szeroką koszulkę, która
przynajmniej zakrywała mi tyłek i zwiałam. No przecież nie będę na niego
czekać!
Byłam chora ze
zdenerwowania. Wciąż nie dochodziło do mnie, że on chciał mnie pozbawić
dziewictwa bez wymyślnych wyznań miłosnych, bez czasu bycia ze sobą, bez
niczego, co można by zakwalifikować pod miano „romantyzm i uczucia”. To miało
być suche i puste, ale pełne pożądania i namiętności. Czy między mną, a Harrym
to było...?
Najpierw na
piętrze nasłuchiwałam odgłosów. Musiałam wiedzieć, gdzie on jest, by uciec w
przeciwnym kierunku. Słyszałam męskie głosy od strony salonu, więc na boso
pobiegłam w drugą stronę, mając na uwadze, że nie mogłam zaszyć się w pokoju
Toma, bo to mogłoby być pierwsze miejsce, gdzie by mnie mógł zacząć szukać. Wiedziałam,
że on zostawił mi chwilę na to, bym mogła się ukryć. Wiedziałam to, bo w innym
przypadku stałby tuż pod swoją sypialnią, prawda?
Zeszłam na
dół, czując jak serce podchodzi mi do gardła i prawie zleciałam ze schodów, gdy
moja spocona rękę poślizgnęła się na poręczy. Może przy odrobinie szczęścia
udałoby mi się wyjść na dwór. Udało mi się to tylko raz i to na chwilę, a ja
nawet nie zdążyłam zaczerpnąć porządnie powietrza. Nie rozumiałam, dlaczego
byłam trzymana w domu jak zwierzę.
Przez łazienkę
przemknęłam się do biblioteki i nagle zastygłam w bezruchu,gdy zobaczyłam w niej
kogoś jeszcze, idącego dokładnie w moją stronę.
- Nie, Tom,
nie każ mi... – zaczęłam cicho, a on zatrzymał się, patrząc na mnie z
zaskoczeniem. Przez chwilę mierzyliśmy się spojrzeniami i na jego twarzy
dojrzałam aprobatę tego, że miałam na sobie tak niewiele. Zrobiłam się
czerwona.
- Nie
widziałem cię. – skinął głową i wyminął mnie jak gdyby nigdy nic. Odetchnęłam z
ulgą, ale w tym samym momencie usłyszałam skaczące psy w salonie i
wytrzeszczyłam oczy, natychmiast pojmując, że psychol właśnie tam się znajdował.
Rozejrzałam się w narastającej panice i tylko jedna droga ucieczki rzuciła mi
się w oczy. Okno.
Podbiegłam do
niego, ciesząc się w duchu, że ono właściwie było z pół metra nad ziemią i
dzięki temu raczej nie powinnam się zabić. Uchyliłam je najciszej, jak tylko
mogłam i wyślizgnęłam się na zewnątrz dokładnie w tym samym momencie, kiedy
Bill wszedł do biblioteki. Zagryzłam wargę i popędziłam w stronę drewnianych
drzwi, które odgradzały mnie od wyjścia na podjazd. Teoretycznie skoro już
zaszłam tak daleko, mogłabym próbować nawiać z całej posesji, ale... Ale każdy
wiedział, że to było bezcelowe. Tak samo jak ta cała moja ucieczka. Ale nie
mogłam mu się oddać bez walki.
Przez drzwi
prosto na podjazd, slalomem między Audi i... moją Hondą?!
Zatrzymałam się
i wytrzeszczyłam oczy, nie wierząc temu, co widzę. No, do cholery! Moja Honda!
MOJA HONDA!
Trzask drzwi
mnie ocucił i natychmiast kucnęłam za SUV-em, zatykając dłońmi usta, by nie
usłyszał mojego głośnego sapania. Mógł pomyśleć, że uciekłam naokoło posesji,
gdzieś w kierunku basenu i w ten sposób wrócić do domu, prawda? Ja bym tak
postąpiła, gdyby nie to, że tu stoi mój własny, prywatny samochód, który
zostawiłam pod domem Katariny. Boże, Katarina...
Powoli
przesunęłam się wzdłuż samochodu, gdy prężnym krokiem zbliżał się w moim
kierunku, nerwowo przeczesując blond włosy. Spojrzałam na swoje dłonie, czując,
że zaczynają mrowić, gdy tylko pomyślałam o tym, że chciałabym je wsunąć tam,
gdzie aktualnie znajdowały się jego dłonie. To była jakaś paranoja. Nikt nigdy
nie działał na mnie w taki sposób. Dlaczego on, a nie Harry?
Wyminął mnie i
poszedł dalej. Odetchnęłam głęboko, pieszczotliwie gładząc koło mojej Hondy. I
to był błąd. Niechcący dotknęłam blachy i nagle na posesji rozległo się głośne
zawodzenie alarmu samochodowego, który prawie mnie ogłuszył.
- Kurwa!... –
wydyszałam, wylatując zza samochodu tak, że pewnie zdarłam sobie na stopie
skórę, co dobitnie mi przypomniało, że jestem boso. Z impetem wpadłam na drzwi,
otwierając je szeroko i popędziłam przez główne wejście do domu, przypominając
sobie o słabej kondycji. Nie mogłam tak uciekać w nieskończoność.
Jeden z psów
chciał na mnie skoczyć, gdy wpadłam do jadalni. W tym samym momencie do domu
wparował Kaulitz i moje oczy znów zrobiły się wielkości ćwierć centówek. Nie
miałam siły uciekać. Nie chciałam uciekać, ale jednocześnie wiedziałam, że
jeśli nie będę próbować, on mnie zaciągnie do łóżka, a ja się bałam. Swojej
reakcji. Bałam się, że spodoba mi się to tak, że automatycznie pokona
kilometrową odległość do mojego serca. Wiedziałam, że seks to nie wszystko. Ale
przy nim to zdawało się być znaczną częścią całej reakcji powstawania miłości,
czy co to w ogóle było, skoro ponoć nie istniało.
- Jeszcze ci
się nie znudziło? – spytał, bacznie obserwując, jak miotam się pomiędzy jednym
krzesłem, a drugim. Szukałam drogi ucieczki. Mogłam uciekać do kuchni, ale to
była ślepa ucieczka. Mogłam uciec na górę, ale on był za blisko. Musiałam go
czymś zdekoncentrować.
- Po moim
trupie. – warknęłam złowieszczo, a on uśmiechnął się szeroko.
- Patrząc po
tym, jak ciężko dyszysz, to już raczej niedługo.
Posłałam mu
mordercze spojrzenie, ale on się tym nawet nie przejął. Okrążał stół niczym
sęp, a ja wciąż nie wiedziałam, w którą stronę mam zwiać. Wyczaiłam jednak, że
jak on będzie stał od strony kuchni, ja mogę pobiec do salonu. A z salonu mogę
pobiec albo na schody, albo do biblioteki. Cokolwiek.
- Przynajmniej
będę miała świadomość, że zrobiłam dobrą rzecz, że przed tobą uciekałam. –
prychnęłam, a on przewrócił oczami.
- To też już
raczej niedługo.
- I nie
rozumiem, jakim cudem śmiertelnik jest w stanie znieść tak wielkie ego, jakie
ty posiadasz.
- Tak samo
jak... – ale ja już go nie słuchałam. Odsunęłam się znacznie od stołu i już się
odwracałam w stronę salonu, by nawiać. On to jednak dostrzegł i myśląc, że mam
znaczną przewagę nad nim, dałam dyla, a on przeskoczył przez stół, nawet nie
wiem jak. Pisnęłam jak poparzona i porzuciłam jakikolwiek zdrowy rozsądek na
rzecz szybkiego zniknięcia mu z oczu. Przebiegłam salon, przebiegłam bibliotekę,
wleciałam do łazienki, ale zanim udało mi się zamknąć przed nim drzwi, Kaulitz
wleciał przez nie prawie taranem, popychając mnie na zlew tak, że prawdopodobnie
siniaki będą utrzymywać się przez co najmniej tydzień. Nogą zamknął za sobą drzwi,
a potem złapał moje obie ręce, choć próbowałam się wyszarpnąć. – Zapewniam cię,
że teraz już mi nie uciekniesz. – wydyszał, a ja na chwilę przestałam oddychać,
by znów próbować uciec. Kaulitz się nie cackał. Odwrócił mnie tyłem do siebie,
oparł o zlew i nagle poczułam, jak jego dłoń zdziela mnie po tyłku, aż
krzyknęłam z zaskoczenia. Momentalnie zrobiło mi się gorąco, gdy przez myśl mi
przeszło, że jeszcze rozdziewiczy mnie w łazience zamiast w łóżku. Ale on nie
mógł tego zrobić. No nie mógł, prawda...? – A żeby się upewnić, że się
rozumiemy... – urwał i kilka sekund później moje dłonie zostały wykręcone i
wciśnięte w moje plecy. A potem coś miękkiego zacisnęło się na nich jak imadło.
Odchyliłam głowę zdezorientowana i wytrzeszczyłam oczy, gdy zobaczyłam, że związuje
mi ręce ręcznikiem. – No i pięknie. – uśmiechnął się zadowolony z siebie w
kompletnie pokręcony sposób.
- Jesteś,
kurwa, doszczętnie pojebany. – oznajmiłam mu, próbując go kopnąć, ale
nadaremnie. Zdążył umieścić swoje nogi między moimi nogami. Byłam mokra. Boże,
czułam, że byłam podniecona, choć to nie była normalna sceneria na mój pierwszy
raz, do kurwy nędzy. Co w nim było, że tak na niego reagowałam?!...
- W obecnym
momencie musiałbym raczej powiedzieć, że napalony. – i jego twarz zniknęła mi z
zasięgu wzroku i wierzgnęłam się niespokojnie, gdy poczułam jego gorący oddech
na pośladku. – Bardzo, bardzo napalony. – zacisnęłam zęby i oczy, gdy poczułam,
jak jego palce przebiegają po materiale moich majtek. Spróbowałam się odsunąć,
ale to by oznaczało wbicie się w szafkę, a to raczej niemożliwe. Kości miednicy
zaprotestowały bólem, gdy tylko podjęłam ku temu kroki. – Więc wybacz, ale
zatrzymam się w tej pozycji na dłuższy czas, żeby to wyrównać. – dodał, a potem
zassał skórę odsłoniętej części pośladka i przełknęłam głośno ślinę, modląc się
o to, by mu w żaden możliwy sposób nie pokazać, że to co robi i ma zamiar
zrobić, mi się podoba. Przynajmniej samej siebie nie miałam zamiaru oszukiwać.
Moja mokra bielizna i tak mówiła sama za siebie.
Było mi niewygodnie. Moje
piersi były właściwie zmiażdżone, bo on mnie docisnął i to konkretnie, ale
potem mnie puścił i odetchnęłam z nikłej ulgi. Palce wślizgnęły się pod
materiał, gładząc pośladki i nie mogłam uwierzyć, że nawet taki dotyk sprawiał,
że robiło mi się coraz cieplej między nogami, które rozsunął tak, że jego twarz
była dokładnie naprzeciw jego dłoni, a kolanami dotykał moich kostek. Miałam tu
być rozdziewiczona. W łazience. Tak po prostu. Nie miałam pojęcia, dlaczego
mnie to tak podniecało.
Kciuki
przesunęły się niżej, pomagając innym palcom rozsunąć moje pośladki jeszcze
bardziej, a ja poczułam się obnażona, choć ciągle byłam ubrana. Ale nie na
długo. Nagle usłyszałam głośne „trach” i strzępy majtek wpadły do zlewu,
dokładnie przed moją twarz, która zrobiła się kurewsko czerwona. Po co w ogóle
zostawiał mi bieliznę, skoro traktował ją w taki sposób? Czy miał jej
więcej?...
Zacisnęłam
oczy, gdy poczułam delikatne ukąszenie na wewnętrznej stronie lewego uda.
Dłonie zaczęły gładzić moje biodra. Odetchnęłam głęboko, próbując się uspokoić.
On nic nie robił. Nie działało to na ciebie. Nie działało. Nie działało.
Kolejne ukąszenie, język torujący ścieżkę do góry. Nie potrafiłam unormować
oddechu, który raz po raz znikał w czeluści mojego organizmu i nie wracał.
Nagle przyciągnął mnie do siebie bliżej i jego nos wylądował pomiędzy moimi
dwiema dziurkami i otworzyłam szeroko oczy. Czemu mój mózg mi nie
podpowiedział, co on ma zamiar zrobić, że on ma zamiaru zrobić to, co ma zamiar...
Niemal pisnęłam, gdy język obwiódł powoli moje wejście. To był chyba dźwięk
zbliżającej się histerii. Nie wiem, co to było. Ale podniecenie mnie zalało
tak, że byłam pewna, że on zaraz to poczuje w swoich ustach. To było tak,
jakbym miała gorączkę, a moje ciało zaczęło się topić. Jeszcze nigdy nikt nie
sprawił, że ja... że to było... że aż tak. Ale on się nie zatrzymywał. Leniwie
eksplorował, co miał dosłownie pod nosem do tego stopnia, że zapomniałam, że
miałam nie wzdychać i nie jęczeć. I zapomniałam, że miałam się wyrywać. Byłam
zamroczona. Tak, że moje rozbiegane oczy nawet nie wiedziały, co widziały.
Patrzyły i były ślepe. A każda końcówka unerwienia była o wiele bardziej czuła,
niż wcześniej.
Nagle Kaulitz
mruknął niezadowolony i wysunął się spode mnie i poczułam ujmującą za gardło
pustkę, którą kilka sekund później zapełnił jeszcze bardziej, niż przed chwilą.
Usłyszałam cichy dźwięk domykania się drzwiczek pode mną, gdy oparł się o nie
plecami, potem pociągnął moją prawą nogę, bym się bardziej wyprostowała, a
brzeg mojej koszulki został wepchnięty pomiędzy mój żołądek i blat. Przysunął
mnie do swojej twarzy, a ja znowu wylądowałam głębiej w zlewie. A potem jego
usta cudownie oplotły łechtaczkę, drażniąc ją językiem i nawet nie ogarnęłam,
jak to się stało, że tak nagle doszłam, jęcząc głośno, wklejając się w mebel,
tym samym żegnając się z dumą i wstydem. Nie miałam pojęcia, jakim cudem
ustałam w miejscu, ale nie interesowało mnie to, bo on mnie pieścił tak długo,
aż doszłam do siebie, tym razem już na wyższym szczeblu podniecenia. Kolejny
orgazm czaił się za rogiem, a najwyraźniej Kaulitz miał zamiar przejść
wszystkie rogi i wszystkie spotkać. Prawa dłoń zacisnęła się na pośladku, a
potem powoli zaczęła się zsuwać w dół, delikatnie drapiąc skórę. Odrobinę
niżej... I jeszcze trochę... Któryś z palców w końcu się we mnie wsunął i
zakwiliłam cicho, gdy kolejny orgazm przeszył mnie na wskroś.
- Kurwa jak
ciasno... – usłyszałam, choć przez szum w uszach niewiele do mnie dochodziło. –
Lena, do cholery... – nie rozumiałam, o co mu chodziło. Przestało do mnie
cokolwiek docierać, chociaż on już nie pieścił w tak kurewsko dobry sposób
mojej łechtaczki, ale za to był palec, który wsuwał i wysuwał się ze mnie, robił mi
rozpierdol w głowie. Byłam święcie przekonana, że bardziej na mnie działał fakt,
że coś we mnie jest, niż to, że to porusza jakieś bodźce, ale nie narzekałam.
Było mi, kurwa, obłędnie. A potem drugi palec i zacisnęłam się na nich
całkowicie niespecjalnie, ale zaraz po tym Bill jęknął przeciągle, znów
przeklinając. Nawet myśl o Harrym nie była w stanie mnie ostudzić. Tak jak
myśl, że byłam szmatą wobec niego i wobec Katariny, która pewnie się o mnie
martwiła, a ja myślałam o tym, żeby Kaulitz mnie sobą naznaczył. Chciałam, żeby
uczynił ze mnie swoją własność, tym razem cieleśnie. Nie obchodził mnie mój
własny tok myślenia. Obracał sprawnie palcami, rozciągał mnie, co dobitnie
dawało mi znać, co za chwilę nastąpi.
Płynnie
ulotnił się spod moich nóg, najwyraźniej dochodząc do wniosku, że jestem gotowa
i wstał. Odwróciłam głowę w jego stronę tak, jak to tylko było możliwe, patrząc
na jego świecące się oczy, na zarumienioną twarz i zaczerwienione wargi. Boże,
czemu stworzyłeś takiego człowieka i dlaczego postawiłeś go przede mną?...
Mój wzrok
osunął się niżej na dłonie, które wyciągnęły z kieszeni kwadratowe coś, a potem
rozpięły pasek. Zachłysnęłam się powietrzem, gdy ogarnęłam, że to prezerwatywa.
Bill zsunął spodnie wraz z bokserkami i przestałam oddychać kolejny raz i
pewnie nie ostatni, kiedy moje oczy zobaczyły pierwszy raz na oczy męskie
przyrodzenie. I to jeszcze mężczyzny, który podniecał mnie jak żaden inny.
Pulsowanie między nogami na nowo stało się ledwo znośne. Chciałam, żeby to we
mnie weszło, mając wiarę w możliwości rozciągania. Nawet wizja bólu sprawiła,
że miałam ochotę się wić. Nie wiedziałam, dlaczego tego jeszcze nie robiłam.
Byłam zepsuta. Musiałam być zepsuta, skoro chwilę później do mnie dotarło, że
najchętniej bym kucnęła i mu obciągnęła, choć nigdy tego nie robiłam, prawda?
Opakowanie po
gumce wylądowało obok moich rozerwanych majtek. W ten sposób zlew stał się
obrazem rozpusty i zgorszenia, a ja ledwo uniknęłam ślinienia się do niego. Szyja
mnie jednak bolała od patrzenia na to, jak Bill zakłada prezerwatywę na swoją
sztywną męskość i zdecydowanie wolałam ten ból od gapienia się na zlew.
Kaulitz
przysunął się bliżej ze skupieniem przyglądając się moim rozstawionym nogom i
po chwili chwycił mnie za biodra, by mnie unieść, aż automatycznie
wyprostowałam nogi, na które z powrotem opadłam. Tym razem to on stanął w
rozkroku. Uśmiechnął się tryumfująco, ale już nie byłam w stanie dojrzeć, co
robi. Moja szyja, która, gdyby mogła, płakałaby od niewygody, nie potrafiła
wykręcić się tak, by pozwolić głowie coś zobaczyć.
Poczułam coś
śliskiego i twardego przy swoim wnętrzu i natychmiast zacisnęłam się z
podniecenia. Nie umiałam sobie nawet wmówić, że nie powinnam tego robić ze
względu na potencjalny ból.
Bill wydał z
siebie dźwięk irytacji, choć nie miałam zielonego pojęcia, co mogłoby go do
tego sprowokować.
- Po moim
trupie, żeby coś takiego przeżyć w jebanej gumce. – powiedział w końcu. Dźwięk
strzelenia lateksu i prezerwatywa wylądowała w zlewie. Zagryzłam wargę, czując
się tak, jakbym miała zaraz zemdleć. Emocje ściskały mnie za gardło tak, że
ledwo oddychałam. Ponownie się o mnie otarł, już bez dziwnego poczucia czegoś
obcego i zamknęłam oczy, koncentrując się na tym, co działo się za moimi
plecami. Zacisnęłam zęby, gdy powoli się we mnie wsunął, dobitnie dając mi do
zrozumienia, że faktycznie byłam kurewsko wąska dla niego. Dotarło do mnie, że
będzie boleć i z nerwów zrobiło mi się niedobrze. Ten akt miał być
zarezerwowany dla kogoś, kogo kocham... Dla Harry’ego. A tymczasem stałam
związana ręcznikiem w łazience i jakiś psychol był właśnie w trakcie odbierania
mi dziewictwa. W łazience, do kurwy nędzy. Ze wszystkich miejsc w domu, on miał
zamiar to ze mną zrobić w łazience na zlewie.
Zaczynałam
panikować. Wciąż jeszcze mogłam uciec, bo on się wycofał... ale potem znowu
wszedł. Dusiłam się powietrzem, nie wiedząc, co mam zrobić, żeby się uspokoić.
Ale on zajął się moją paniką po swojemu. Sięgnął ręką pomiędzy moje nogi, by
zacząć palcem pocierać łechtaczkę i jęknęłam głośno, na nowo czując, że
podniecenie wcale ze mnie nie uleciało. Wsuwał i wysuwał się na samym brzegu i
słyszałam jego głośny oddech i odwróciłam się, by na niego spojrzeć i
zacisnęłam się na nim mocno, widząc jego uchylone usta i oczy całkowicie
pochłonięte tym, co właśnie robił. Jęknął głośno, najwyraźniej nie opanowując
się wystarczająco, bo jego biodra szarpnęły gwałtownie i nagle wbił się we mnie
niemal do końca, a ja wciągnęłam ze świstem powietrze, gdy ból przeszył mnie
między nogami.
- Kurwa
mać!... – jęknęłam, mając ochotę przywalić głową w coś twardego. Kurwa, kurwa,
kurwa, bolało!... Zacisnęłam dłonie w pięści, próbując się rozładować, ale to nic nie dawało. Kurwa!...
Słyszałam
zdenerwowane mamrotanie pod nosem, ale najwyraźniej było po niemiecku, bo nie
zrozumiałam. Z wrażenia mnie znowu zemdliło i znowu przestałam ogarniać, co się
działo. Ale jego palec nie przestawał masować i zwiększył tempo i chwila bólu,
która trwała jak wieczność, zaczęła w końcu ustępować rozkoszy. Boże, tak...
Wysunął się.
Wsunął. Powoli, kontrastując z szybkim palcem. To było nowe. Musiałam się
przestawić na to, że coś tak dużego znajdowało się we mnie, ale gdy już się
człowiek przyzwyczaił, nie było źle. Właściwie...
Jęknęłam
głośno, gdy palcem wskazał mi drogę do kolejnego orgazmu. Podążałam szczęśliwie
ścieżką i nagle palec zniknął. Zamrugałam oczami, zdezorientowana. Obie dłonie
chwyciły mnie za biodra i zrozumiałam. Odebrał mi ból w perfekcyjny sposób, ale
mimo wszystko westchnęłam rozczarowana.
A potem zaczął
się we mnie wbijać tak, że słyszałam prawie chlupotanie i dotarło do mnie, jak
mokra musiałam być wewnątrz. Nie wiedzieć czemu, to sprawiło, że zakręciło mi
się poważnie w głowie i całkowicie porzuciłam kontrolę. Chciałam się na niego
nabijać, ale jego silne dłonie skutecznie mnie unieruchomiły. Ale nie miałam
zastrzeżeń. Nie miałam pojęcia, jak on to robił, ale robił to fenomenalnie. I
nie obchodziło mnie, że posuwał mnie jak pierwszą lepszą dziwkę. Moje jęki
wystarczająco dawały znać, że było mi dobrze. Za dobrze. Mógłby robić ze mną
teraz, co tylko by zechciał, a ja zrobiłabym to bez zbędnych pytań. Tak długo,
jak utrzymywałby mnie w tym stanie słodkiej agonii.
- Kurwa, po
prostu wiedziałem... – urwał, wydając z siebie ten seksowny odgłos przez
zamknięte usta, gdy zaczęły mnie przeszywać skurcze zapowiadające orgazm. – Że
będziesz taka... wyuzdana...
Wyuzdana? Żeby
tylko. Byłam tak mokra, że wchodził we mnie jak w masło. To było wystarczającym
dowodem na to, jak bardzo chciałam, żeby mnie pieprzył w taki sposób. Jeżeli
szukał mnie po to, by tak mnie traktować, to byłam wdzięczna, że wybrał właśnie
mnie. Kurwa, nieważne, że w jego oczach byłam tylko jebaną zabawką.
- Mocniej,
Bill. – wydusiłam tylko pomiędzy jękami, które prawdopodobnie było słychać
daleko poza łazienkę. Ale miałam gdzieś, że Tom mnie usłyszy. Miałam gdzieś, co
o mnie pomyśli. Byłam blisko. Teraz wszystko inne zdawało się być odległą
galaktyką. Moje jęki, jego westchnięcia i inne dźwięki, odbijanie się jego
ciała od mojego i ja nie wiedziałam, dlaczego jeszcze mi nie pociekło po nodze.
Czułam, że jak dojdę, to odlecę całkowicie. – Nie! – potrząsnęłam głową, gdy
poczułam jego palce na łechtaczce. – Kurwa, nie, nie, nie, zostaw! – chciałam dojść,
nie idąc na skróty. Czy to było tak trudne do zrozumienia?
Ale on
zrozumiał, bo jego dłoń z powrotem wróciła na biodro, a on z powrotem skupił
się na wbijaniu się we mnie w cudownie mocny i szybki sposób. Zacisnęłam oczy,
czując powoli nadchodzącą falę, która przypominała ogromem raczej tsunami. –
Boże, Bill, ja... – urwałam, mając poważne problemy z oddychaniem. Chciałam mu
powiedzieć, że go zabiję, jak przeżyję, ale zaczęłam wątpić, czy to nastąpi. To
było nienormalne, żeby to było tak dobre za pierwszym razem. Przecież w tych
wszystkich książkach to było całkowicie przerysowane. Ale to, co się ze mną
aktualnie działo, przebijało wszystkie żenujące książki o głowę. Nie ogarnęłam
nawet, że nazwałam go po imieniu na głos już drugi raz. Czułam się tak, jakby krew wycofała się ze
wszystkich kończyn, by skumulować się w miejscu, gdzie on wbijał się jak
szaleniec. Moje ciało było dosłownie śliskie od potu. Ciśnienie wewnątrz
powiększało się z każdym pchnięciem i chwilę później czułam się tak, jakbym
miała dosłownie eksplodować. Przestałam oddychać. Aż do momentu, kiedy w końcu
przekroczyłam granicę, a Bill pociągnął mnie za włosy, które nie wiem, kiedy mi
rozpuścił, bym wkleiła się w jego klatkę piersiową i odwrócił moją głowę w
swoją stronę i pożarł moje usta w ociekającym seksem pocałunku. I
eksplodowałam.
Jęczałam
przeciągle i głośno, a on wciąż we mnie wchodził, sam dołączając do moich
dźwięków, nie pozwalając mi się odsunąć. Objął mnie swoimi rękoma tak mocno, że
przez chwilę zaczęłam się zastanawiać, czy to dlatego się duszę. Czułam się
tak, jakby został ze mnie sam proch. Drgałam spazmatycznie i coś było
pokręconego w tym, że moje dłonie czuły materiał jego koszulki. Był właściwie
ubrany, tak samo jak ja. Nie potrafiłam ogarnąć, czemu coś mi mówiło, że
ubranemu nie można przeżywać takiego odlotu, jakiego ja doświadczałam. Czułam, jak moje pośladki drżą od siły jego uderzeń. Gdyby nie on, nie byłabym w stanie
ustać w miejscu. I, kurwa, uwielbiałam to. I gdy tylko udało mi się jako tako dojść
do siebie, Bill puścił mnie gwałtownie, opuszczając moje ociekające wnętrze.
- Na kolana. –
rozkazał zduszonym, a ja posłusznie kucnęłam na drżących nogach, niemal
zaliczając glebę. Czerwony i wilgotny fiut pojawił się przed moją twarzą i
automatycznie otworzyłam usta, sama nie wiedząc, dlaczego się na to godziłam.
On chyba też tego nie oczekiwał, sądząc po zawahaniu się. Ale ja przesunęłam
się do przodu, wsuwając go sobie do ust, mając świadomość, że jeśli gdzieś
zrobię coś źle, albo się uduszę, albo nie wiem co. Nie obchodziło mnie to.
Głośny jęk Billa był wystarczającą nagrodą i motywacją, by się nie zakrztusić.
Zassałam go, czując na nim swój smak, żałując, że miałam związane ręce. Zawsze mogłam sobie w ten sposób
pomóc. Miałam gdzieś skurcze karku, to, że nie miałam kondycji, miałam gdzieś
wszystko. Być może przez to, że echo orgazmu wciąż rozpierdalało mi system. Ale
gdyby tylko Harry wiedział, że właśnie zostałam wypieprzona przez psychopatę, a
teraz moja głowa porusza się do przodu i do tyłu tak, że gdyby nie to, że Bill trzymał
moje włosy, wcale by nie widział mojej twarzy, znienawidziłby mnie. A ja i tak byłam z siebie aż dumna, że
dostarczałam Kaulitzowi przyjemności, choć robiłam to pierwszy raz.
- Lena, Lena,
Lena... – mamrotał niemal śpiewnie i nagle z jego ust wyrwał się gardłowy
dźwięk, który sprawił, że znowu się zacisnęłam i w tym samym momencie poczułam
strugę ciepłej cieczy zalewającą moje gardło, aż z wrażenia się zakrztusiłam.
Ale nie przestawałam ssać, aż nie wyssałam go co do jednej kropelki. Więc
siedziałam w łazience na zimnych kafelkach, które po wypieprzeniu wcale nie
były zimne, bo w ogóle nie ogarniałam, co i gdzie się dzieje, z pewną częścią
ciała Kaulitza, która powinna być trzymana w spodniach z daleka ode mnie i
kiedy w końcu moje usta opuściła, poczułam, jak coś spływa mi na brodę. W ten oto
sposób przedstawiałam obraz kurewstwa i rozpusty. Półnaga z bielizną i
prezerwatywą w zlewie i spermą ściekającą po mojej twarzy. A gdybym miała
możliwość, powtórzyłabym to. Witaj, nowy świecie. To ja, Lena Howard,
aspirująca dziwka.
><><><><><><><><><><><><
Emmm... No xD
Wow, pięć osób już na samym starcie? I ty jeszcze narzekasz. Mój Boże.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że najwyraźniej humor Ci się poprawił (w przeciwieństwie do mnie).
Właściwie to wiesz co sądzę na temat tego rozdziału.
Osobiście wolę Lenę jako dziwkę, która po kątach pierdoli się z Billem, niż cnotkę niewydymkę, czekającą aż Harry zrobi jakiś szczególny krok. Poza tym, ona jest tak durna czy o co chodzi? No bo jeśli NIGDY, przenigdy nie reagowała aż tak na Hazzę to chyba logiczne, że ta jej miłość to jeden wielki bullshit.
Poza tym ładniej wygląda z Billem. Zdecydowanie. I liczę na to, że się w nim beznadziejnie zakocha, a wtedy temu zjebowi to pomoże. Bo on lepszy nie jest i ma wybitnie najebane we łbie.
A tak poza tym, w ciągu dalszym brakuje mi Katariny (która nagle zaczęła mi się wydawać zajebiście brzydka, ale to tylko moje zdanie).
I chyba zaczynam bredzić i nie mam nic innego, mądrego do dodania. Cieszę się, że wróciłaś do pisania tego.
Obiecuję na dniach coś z sobą zrobić i napisać to co mam do napisania. :)
Weny!
EEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEeeeeeee..... że ja to mam ogarnąć po czekoladzie i kawie, i książce o narkotykach oraz babce co była w psychiatryku? No chyba sobie ze mnei robisz jaja i to takie tropikalne jaja w kurewsko różowym opakowaniu, dla pingwinów co myślą iż kupa, którą wpierdalają aż im się uszy trzęsą to coś jak kawior ( swoją drogą to kolejne gówno, tyle że dla miliarderów lub hipsterów co myślą, że są zajebiści jak ta stonoga w kapuście xD).
OdpowiedzUsuńChcesz mieć pornola za darmo i to w kurewsko grzesznym, wręcz maksymalnie wyuzdanym wydaniu? Nie ściągaj e-booków, czy jaki inny kretyn szuka filmów po necie (o.O), tylko wbijaj na ten rozdział.
I zastanawiam się czemu tam nie ma do góry ostrzeżenia, że to co znajduje się poniżej jest tak złe, że aż okropnie dobre. Tylko, że może uszkodzić psychikę od opisu?
Ponadto doszłam do wniosku, iż od dzisiaj nawet samo zdjęcie tego typa, co udaje typa, choć zalatuje babą xDD zmienia znaczenie. Matko jedyna. Błagam o dobry los i nie spotkania jego nigdy w życiu, gdyż nie wiem czy ja bym wyszła z tego cało. Zamiast twarzy Kaulitza, będzie jego czerwony chuj z erekcją na całą Europę, aż mu jaja będzie rozsadzało xD A to już gorzej niż złe. (nie wspomnę, że ja mam pecha i wpadam ciągle na te osoby, co nie chce wpadać -.-)...
Lena... hm. mam mindefuck'a i nie wiem co z nią, albo co o niej sądzić.
Na pewno jest głupia, aż boli :D Niby z jakiej paki kocha Harrego von glonojada ( ogólnie jak go można kochać, skoro imituje rybę, która głownie żywi się odchodami innych ryb? ^ ^ No ale nevermind.)jeżeli na sam złowieszczy wzrok Blondi, ma potop w gaciach? Inaczej tego się nie da nazwać jak Niagara miedzy nogowa, albo nurt rzeczny z ostrym prądem w gaciach. Tylko brać kajak i sobie popływać, obijając się o ścianki w pochwie :D Żem się chłop tam nie utopił :D albo jej tego nie przepchał do żołądka... chociaaaaaż.... ON JEJ PRZEPCHAŁ TO DO MÓZGU. I mamy odpowiedź czemu zrobiła z siebie chętną dziwkę, choć tak się wzbraniała xD
A jestem więcej niż pewna, że jak ochłonie i otrzeźwieje, to zapragnie sobie strzelić w łepetynę :D albo zmienić osobowość. Jak dla mnie to może nawet zrobić zamach na jego skromną, psychiczną wręcz socjopatyczną personę xDDD w nagrodę dostanie kolejne rżnięcie, może nawet wyskoczy z zabawkami jak Grey z czerwonym pokojem bólu :D
Bredzę? Nie jestem pewna, czy to już ten stan czy może jeszcze gorszy :D
Staram się tylko wydobyć moje emocje po przeczytaniu, ale coś widzę, że idzie mi kiepsko xD Zamiast tego wychodzi bełkot hahahaha :D Soł, zbieram dupę w troki i idę sobie ładniutko na Bones :D a raczej przeklikam się ino na inną stronę :D
Z pozdrowieniami, z krainy jakiejś tam śle:
Galareta bez mózgu z dodatkiem psychozy zaawansowanej xDD
ostro , kapiące bezwstydem i sexem ;)) hehe brawo :)
OdpowiedzUsuńOłłłł ... Mam mindfuck o.O No, ale serio... Niech się dziewczyna zdecyduje, bo mówi że nie chce się z nim pierdolić, ale jak przychodzi co do czego to jest BARDZIEJ niż chętna >.< :D I jeszcze te stwierdzenia Billa, że ciasno ... o.O XD
OdpowiedzUsuńPowiem tak : SEX, SEX EVERYWHERE ! :D Szczerze, to czytając to oczy robiły mi się coraz większe... Toteż ten odcinek mnie obudził, z jakże sennego dnia (albo to dla tego, że jestem chora...) :D A więc dziękuję Ci za lekturkę, żeby mi się nie nudziło <3
Życzę weny !!!
o kurwa co to był za seks :D aż słów brakuje, czekam na wiecej , Lena jako dziwka jest o wiele lepsza
OdpowiedzUsuńWow :) Odcinek ociekający sexem:) Po prostu brak mi słów. Aż zrobiło się gorąco^^ Myślałam, że jednak Bill będzie chciał ją zaciągnąć do łóżka a tutaj... Chyba już nie mógł się powstrzymać:D Wow nie mogę się skupić, ten odcinek jest tak gorący, że nie wiem jak go skomentować :) Co za mindfuck :D Muszę przyznać, że jest to udany powrót po tej wakacyjnej przerwie:D Oby tak dalej:D
OdpowiedzUsuńD.
Chciałam napisać coś inteligentnego, ale jakoś zupełnie nie mogę się skupić, żeby stworzyć chociaż jedno sensownie brzmiące zdanie. Uwielbiam ten odcinek, uwielbiam Billa psychola, Lenę i wgl każde jedno słowo jakie napisalas. Wszystko, co mogłabym jeszcze dodać napisały dziewczyny wcześniej, więc nie będę się powtarzać. Niecierpliwie czekam na następny chapter.
OdpowiedzUsuńK.
Ten odcinek wwiercił mi się w pamięć i czytam go na okrągło. Jest idealny.
OdpowiedzUsuńMyślę, ze Tom ma rację co do zamiarów Billa. On jest zagubiony ale wciąż wierzy (pomimo iż wypiera się tego), że jest dla niego ratunek i tego ratunku szuka w Lenie. Ona jest ( lub będzie) dla niego siłą, osobą, którą sprawi, że kawałki jego duszy w jakiś magiczny sposób się połączą.
Zastanawiam się jak będzie się zachowywała Lena po tym, co się stało w łazience. Podda się Billowii i będzie chciała więcej czy może dopadną ją wyrzuty sumienia.
Pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek.
Zaskoczylas mnie:) do samego konca myslalam ze wyladuja w lozku a nie w lazience. Swietnie, ze potrafisz byc nieprzewidywalna. A co do calej ,,akcji" to przezylam wszystko z nimi:D chora jestem. .. I tez nie spodziewalam sie az tak ostrego rozdzialu. Pozytywne zaskoczenie i ta dlugosc. Zuch dziewczyna, uwielbiam Cie.
OdpowiedzUsuńPatrycja
Ach rozplywam się:) to był swietny rozdział ale teraz masz problem. Podnioslas poprzeczke tak wysoko, że teraz musisz stanach na głowie żeby utrzymać poziom:)
OdpowiedzUsuń