Dodam rozdział,bo mam taki kaprys i jestem wściekła, a jak potem będzie długa przerwa, to przepraszam xD
><><><><><><><><><><><><
Jeszcze kilka
razy powtarzał tę akcję, rozpalając mnie w ciągu kilku sekund i gasząc na długie
minuty, najwyraźniej robiąc sobie z tego rozrywkę na cały okres jazdy do tego
stopnia, że moja bielizna była cała przemoczona, a ja dyszałam zaczerwieniona, chcąc
się dobrać do zawartości jego jeansów, na co spotykałam się z upomnieniem w
postaci klepnięcia dłoni. A gdy chciałam ową dłoń wsadzić w swoje dresy, Bill
chwytał ją i unieruchamiał do momentu, aż minimalnie ochłonęłam. A potem znowu
zaczynał i tak w kółko, aż w końcu dotarliśmy na miejsce, a ja miałam problem z
wyjściem z samochodu przez drżące nogi. Byłam tak nabuzowana, że chciałam po
prostu rzucić się ku niemu, zedrzeć z niego spodnie, oprzeć się o bok Range
Rovera i wybłagać go, by mnie przeleciał z całej swojej siły. Próbowałam sobie
wmówić, że miałam coś takiego jak duma i na szczęście trochę mnie to
powstrzymywało. Nogi jak z waty zabrały mnie do drzwi wejściowych, przez które
wparowałam do środka, nawet nie przejmując się tym, że Bill pozostał gdzieś w
tyle. Wyglądałoby to zupełnie inaczej, gdyby mnie tak nie kusił. To nie miało
sprawiedliwości. Zero.
Zignorowałam
psy, ale gdy na horyzoncie w jadalni spostrzegłam Toma, prawie zapomniałam, że
jego brat mnie tak potraktował i z piskiem poleciałam w jego stronę, zupełnie
ignorując Kat, która stała obok niego i zabierała talerze ze stołu. Wskoczyłam
na niego w średnio przyzwoitym stylu, przytulając się i wielkie ramiona oplotły
mnie, sprawiając, że łzy stanęły mi w oczach.
- Lena, Lena,
Lena, Lena wróciłaś wreszcie. – rzucił w moją szyję, a ja pokiwałam szaleńczo
głową.
- Tęskniłam. –
wymamrotałam i już miałam zamiar wkleić się w niego jeszcze bardziej, gdy nagle
druga para rąk zacisnęła się na moim brzuchu i pociągnęła do tyłu. – Co do...
- Zaraz będziemy
z powrotem. – oznajmił Bill, a Tom roześmiał się głupkowato. Poczułam, że znów
się czerwienię, choć to było całkowicie bezsensowne, skoro przecież każdy mnie
tu słyszał i wiedział, co tutaj robiłam i puściłam gitarzystę, wisząc
bezwładnie, przyklejona do brzucha jego brata.
- To było
zachowanie godne dzikusa. – oznajmiłam, czując pod pośladkami napięty materiał jego
jeansów i zagryzłam wargę, gdy moje soki znowu dały o sobie znać. Boże, byłam
mokra i pewnie niedługo zamoczę też dresy, jeśli ich w końcu z siebie nie
ściągnę. Machałam bezwładnie nogami, podczas gdy Bill niósł mnie w tej średnio
wygodnej pozycji na górę.
- A co w tym
takiego złego? – a jakim cudem on potrafił mnie trzymać tylko jedną ręką,
otwierając drugą drzwi? Co mnie ominęło? Boże, te cholerne mięśnie, chciałam je
polizać.
- Przerżnij
mnie. – wydyszałam, gdy moim oczom ukazało się jego wielkie łóżko. – Kurwa,
przerżnij mnie, Bill.
- Twoje
życzenie jest dla mnie rozkazem. – wymruczał i nogą kopnął oba skrzydła drzwi,
które zatrzasnęły się głośno i w połowie drogi do łóżka, zostałam postawiona.
Już chciałam się pytać, co się stało, ale wtedy jego dłonie rozpoczęły proces
rozbierania i każda część mojej garderoby poleciała w innym kierunku, aż
stanęłam plecami do niego całkowicie naga. Serce biło mi szybciej, niż
pulsowałam między nogami i było mi tak cholernie duszno, że kręciło mi się w
głowie. Byłam wpatrzona w mebel przede mną do tego stopnia, że nawet się nie
odwróciłam, gdy usłyszałam, że ściągał z siebie ubrania. Po prostu ruszyłam przed
siebie i moje kolana dotknęły chłodnej pościeli, gdy wspięłam się na łóżko.
Odwróciłam się w momencie, gdy Bill kończył nakładanie prezerwatywy i wtedy też
zauważyłam, że mięśnie na jego ciele znacznie bardziej wyrobiły swój kształt i
przełknęłam ślinę na ten widok. Boże, on był tak kurewsko seksowny, tak
idealny, że nagle nie mogłam przestać na niego patrzeć.
W końcu
pojawił się zaraz za mną i poczułam jego twardą męskość napierającą na moje
pośladki, gdy chwycił mnie za podbródek i przyciągnął do pocałunku, za którym
cholernie tęskniłam. Jęknęłam w jego rozchylone usta, a druga dłoń objęła mnie,
zsuwając się coraz niżej, aż dotarła między moje nogi. Boże, tak, w końcu.
Naparłam na niego, a jego palce wślizgnęły się w moje mokre wnętrze, znów mnie
podniecając. Ocierałam się o niego, aż on westchnął, a potem jego język wdarł
się w moje usta, a dłoń z podbródka przeniosła się na moją pierś, którą zaczęła
stanowczo pieścić. On był po prostu zbyt dobry. Zbyt dobry, bym mogła na niego
nie reagować.
- Och! – sapnęłam
gdy nagle pchnął mnie na łóżko, aż wylądowałam
twarzą na poduszkach. Uśmiechnęłam się szeroko, oddychając spazmatycznie
i poczułam, jak łóżko się ugina po mojej lewej stronie. Bill złapał mnie za
prawą nogę, którą uniósł do góry i jego palce wpiły się w moje udo bezpośrednio
pod kolanem i przylgnęłam plecami do jego cudownie nagiej klatki piersiowej.
Sięgnęłam ręką między nasze ciała i chwyciłam jego fiuta, by nakierować go na
swoje wejście i... – Tak... – zacisnęłam powieki, gdy w końcu po tylu dniach
poczułam go w sobie. Co za kurewska ulga. Byłam zdeterminowana, by w końcu dojść i kompletnie nie
mogłam się zgodzić na to, by był czuły i delikatny. Bill podparł się na łokciu,
pochylając się nade mną, by znów mnie pocałować, a ja wypięłam pośladki w jego
stronę, by nabić się na niego bardziej. – Proszę, proszę... – wyjęczałam,
odrywając się na chwilę od jego ust. Czułam, że robiłam się coraz bardziej
mokra i coraz bardziej podniecona sytuacją i tym, że we mnie był i... – Pieprz
mnie, kurwa. – wydusiłam, a on uśmiechnął się w ten zepsuty sposób i,
przesuwając rękę wyżej na udzie, odchylił się ode mnie i zaczął się we mnie
rytmicznie wbijać, aż musiałam zacisnąć usta, by nie zacząć głośno jęczeć. Moje
palce automatycznie powędrowały do łechtaczki, którą zaczęły agresywnie
pocierać i to wystarczyło, bym uderzyła bezwładnie głową o poduszkę, gwałtownie
dochodząc. Bill roześmiał się gardłowo, nie przestając się poruszać. Moje
pośladki zderzały się z jego podbrzuszem, a ja zagłuszałam to swoimi jękami,
których nie mogłam powstrzymać, choć wiedziałam, że jeśli tak dalej pójdzie, na
dole wszystko będzie wyjątkowo słyszalne. Wciąż się pieściłam i choć to było do
przewidzenia, kilkanaście ruchów wahadłowych później, orgazm znów mnie zmiótł i
w tym samym momencie zostałam przewrócona na brzuch, a moje nogi złączone. Bill
wsunął się we mnie, gdy ja byłam wyjątkowo ciasna w takiej pozycji i poczułam
się naprawdę dobrze wypełniona. Nie mogłam się co prawda dotykać, ale wcale mi
to nie przeszkadzało, bo uderzanie punktu G dobrze pełniło swoją rolę. Bill
chwycił gumkę na moich włosach i rozpuścił je, a po chwili usłyszałam, że znowu
parska śmiechem.
- Kurwa,
spostrzegawczością nie grzeszę. – wydyszał, a ja w ogóle nie rozumiałam, o czym
on mówił. – Wyglądasz kurewsko seksownie, ja pierdolę... – dodał i pochylił się
nade mną, by ugryźć mnie w bark, na co odpowiedziałam jęknięciem. – Rozsuń
pośladki, skarbie. – wyszeptał, a mi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać.
Byłam otumaniona tym, co ze mną robił i wciąż cholernie go chciałam. Posłusznie
położyłam obie dłonie na swoim tyłku i zrobiłam to, co mi kazał. W tym samym
momencie usłyszałam dźwięk splunięcia i poczułam coś mokrego, spływającego
wzdłuż rowka. I jeszcze raz. – Perfekcyjnie. – mruknął i zwalniając odrobinę
tempo, zaczął masować mój anus kciukiem. Wypięłam bezwarunkowo tyłek do góry i
sapnęłam, gdy przez to jego kciuk wsunął się do środka. Kurwa, chciałam, żeby
mnie pieprzył w każdą dziurkę tak, aż zemdleję, aż nie będę miała siły się
podnieść.
- Mocniej...
Mocniej... – prosiłam, gdy splunął na mnie kolejny raz, ułatwiając tarcie
kciuka, tak zajebiście zsynchronizowanego z fiutem i umierałam. Dławiłam się,
dusiłam.
- Będziemy
musieli spędzić całą... oooch, kurwa... – jęknął, gdy doszłam kolejny raz,
zaciskając się na nim spazmatycznie. Tym razem czułam to osobliwe pieczenie i
tę dziwną ulgę i nie wiedzieć czemu, roześmiałam się, co brzmiało naprawdę
abstrakcyjnie w połączeniu z jęczeniem. – Co jest?
- Będziesz
musiał zmienić pościel. – wymamrotałam w poduszkę, dysząc głośno. – Pamiętasz...
tę fontannę na pornosach? – spytałam, nie potrafiąc opanować zmęczonego
śmiechu.
- Awww...
Skarbie... – wyciągnął kciuk z mojego tyłka i nagle leżałam na plecach, patrząc
na rozbawioną twarz Billa. – To takie słodkie... – i znów się śmiałam, choć
natychmiast przestałam, gdy Kaulitz zanurkował między moje nogi i zassał
łechtaczkę, drażniąc ją językiem i gdy tylko włożył we mnie dwa palce i zaczął
nimi energicznie poruszać, zdmuchnęło mnie czwarty raz, aż wyprostowałam się do
pozycji pionowej z napięcia mięśni. Nagle się zakrztusił i parsknął śmiechem i
dotarło do mnie, że kolejny raz dosłownie spuściłam mu się do ust. Skurcz
odpuścił i padłam na łóżko jak długa, a wtedy on się podniósł i oblizał
ostentacyjnie usta, znów się we mnie wbijając, aż wygięłam plecy w łuk.
Pochylił się nade mną, by wsunąć we mnie język i poczułam na nim swój smak,
przez co westchnęłam przeciągle. Do przodu, do tyłu. Do przodu, do tyłu.
Pieprzył mnie długimi i intensywnymi pchnięciami, a moje piersi drżały w tym
samym rytmie. Rękoma podtrzymywał moje nogi w górze, a ja sięgnęłam między nie,
by rozsunąć wargi sromowe dla lepszego widoku. Byłam śliska, obrzmiała,
zaczerwieniona i chlupotałam, a gdy nasze spojrzenia opadły na to miejsce,
mogłam nawet zauważyć, jak zaciskam się na nim z podniecenia. Pod pośladkami
czułam mokry materiał pościeli i to wszystko zdawało się być tak wyuzdane, że
nakręcało mnie jeszcze bardziej. – Pieść się. Chcę zobaczyć, jak dochodzisz. –
rzucił i nagle zorientowałam się, że na mnie patrzył. Pewnie normalnie prośba
byłaby irracjonalna, ale wiedziałam, że w naszym przypadku wcale nie miał
wygórowanych żądań. Moje palce ześlizgnęły się na łechtaczkę, na początku
masując ją powoli, powoli, tak cholernie powoli, że aż zamruczał w dezaprobacie.
Zdałam sobie sprawę, że chciał dojść razem ze mną. Oblizałam wargę i zagryzłam
ją, lustrując go od góry do dołu, przez umięśniony brzuch, zaczerwienioną
klatkę piersiową, szyję i policzki. Był idealnym obrazkiem mężczyzny, któremu
było po prostu dobrze. Uwielbiałam świadomość, że czuł się tak, uprawiając seks
ze mną. Zwiększyłam tempo, a zaraz on
zaczął się we mnie szybciej wsuwać i wysuwać, w ten sposób wspinając się na
szczyt w tym samym momencie. Szybciej i szybciej i szybciej i nagle Bill zacisnął
zęby, puszczając moje nogi pochylił się nade mną gwałtownie, aż kropelka potu
opadła na mój policzek. To wystarczyło, bym znów się wygięła, dociskając swój brzuch do jego brzucha w orgazmie, który w pokrętnym rozumowaniu dzieliłam
razem z nim, gdy drżał, dopełniając moje drżenie.
- Och, Boże,
kocham cię!... – wycedził przez zaciśnięte zęby, a ja przyciągnęłam jego głowę
do swojej, by wpić się w jego usta. Jego język imitował te ruchy, które jego
penis wykonywał w moim wnętrzu i bum, doszłam znowu, sprawiając, że Bill zaczął
jęczeć między moje wargi, gdy zaczęłam się wokół niego jeszcze bardziej
zaciskać. Uwielbiałam go. Po prostu uwielbiałam. – Och, kurwa... – wymamrotał i oparł czoło o
moje, dysząc głośno. Podrapałam go delikatnie po karku i przesunęłam dłoń na
jego mokre plecy, badając opuszkami palców tak znaną mi skórę. Zapadła między
nami cisza, przerywana jedynie naszymi oddechami i uśmiechnęłam się mimowolnie.
Byłam w domu.
- Bill?
- Hmmm?
- Kocham cię.
– odpowiedziałam i tym razem to on się uśmiechnął.
- Boże, oni mają tam zamiar się pieprzyć, prawda?
– spytała Katarina, choć wiedziała, że to było proste pytanie retoryczne. –
Tom, ty jakiś burdel tutaj masz. – prychnęła, choć on doskonale zdawał sobie
sprawę z tego, że ona żartowała. Spojrzała na niego kpiąco, a on wzruszył
ramionami.
- Co ja na to poradzę? Jesteśmy zbyt seksowni, by
nam się opierać. Geny. – wyszczerzył zęby. – Chodź zapalić, zanim znowu
zaczniesz złorzeczyć na biedną Lenę, która po prostu...
- Milcz, Tom. – burknęła i wytarła mokre ręce,
zastanawiając się, dlaczego w ogóle myła naczynia w nieswoim domu. – Obaj
jesteście szurnięci. Dziewczyna dopiero co pogodziła się ze swoim... No z tym
tamtym – machnęła lekceważąco ręką, doprowadzając gitarzystę do głupiego
chichotu. – i od razu ląduje z nim w łóżku! Co za czasy! Co za brak dojrzałości
emocjonalnej! Co za akt brutalności seksualnej! Traktowanie kobiety tak, jakby
nie była...
- Kat, słońce ty moje, promyczku mój, zapomniałaś,
że ja nie rozumiem ani słowa, gdy zaczynasz mówić jak karabin maszynowy.
Zwolnij z tym swoim brytyjskim akcentem, okej?
Brunetka zatrzymała się gwałtownie i odwróciła
się, by posłać swojemu facetowi mordercze spojrzenie. Zacisnęła wargi w cienką linię i prychnęła, choć
doskonale zdawała sobie sprawę, że jeszcze bardziej go tym rozbawi. To było
takie niesprawiedliwe, że nigdy nie brał jej gróźb, obelg i obrażania się na
poważnie. Ten związek był cholernie dziwny, ale dostarczał jej więcej
szczęścia, niż jakikolwiek inny, w którym była. Czuła się tak... Tak bezpieczna,
zrozumiana i zrelaksowana. No i zdecydowanie usatysfakcjonowana seksualnie.
- Jestem całkiem pewien, że właśnie usłyszałem
jakieś podejrzane dźwięki...
- Tom!
- Jakbyś była lepsza.
Nie mogąc się już powstrzymać, roześmiała się
głośno i, gdy gitarzysta dołączył do niej na dworze, zarzuciła mu ręce na kark,
by wspiąć się na palce i go pocałować. Zamruczał w jej usta, łapiąc ją za
pośladki, zaciskając na nich palce. Czasami wydawało jej się, że to źle, że była trochę bardziej wstydliwa od Leny, ale on nigdy nie miał nic przeciw, więc
otwierała się bardzo powoli. Ciężko jej było się przystosować do jego
nieograniczonej wyobraźni w kwestii seksu, ale uwielbiała to i było dokładnie
tak, jak jej zapowiedział. Pokochała seks. Z nim, dokładniej rzecz ujmując.
- Będziemy się teraz ścigać, kto będzie więcej
pieprzył? Bo ja przyjmuję niepisany zakład już teraz. – stwierdził i pociągnął
ją na białą ścianę z lewej strony i, gdy tylko zderzyła się z nią plecami, wpił
się w jej usta. Nie oponowała, gdy brał, co chciał, bo zawsze biorąc, dawał
milion razy więcej. Całkowicie się mu poddała, pieszcząc go dłońmi tak samo,
jak on pieścił ją. Ręce były wszędzie, badały znane tereny, naciskały te
bardziej czułe miejsca, próbowały zedrzeć ubrania. Koszulki wylądowały na
trawie, jej spodenki opadły na ziemię wraz z bielizną i Tom kucnął, by znaleźć
się twarzą w twarz ze zwieńczeniem jej ud i oblizał usta. – Taka strata, gdybyś
się tutaj nie pojawiła... – rzucił cicho, a potem nogi Katariny zadrżały, gdy
jego język zanurkował w jej cipkę, a jej właścicielka zachłysnęła się
powietrzem. Wsunęła palce w jego włosy i naparła na jego usta. Zacisnęła
powieki, wzdychając głośno, gdy zaczął wyprawiać jakieś niepojęte rzeczy między
jej nogami. Nie miała pojęcia, jak on to robił, ale wystarczyła tylko chwila,
by zaczęła drżeć i błagać o więcej, czując, że zrobiła się mokra. Umiał ją
przygotować prawie na pstryknięcie palców. Tak po prostu i ochh, to było tak
dobre... – Nie upadniesz, jeśli teraz dojdziesz? – spytał dłuższą chwilę później,
gdy pieczołowicie używał języka i ust, by dać jej jak najwięcej rozkoszy
ssaniem i lizaniem. Urywany oddech świadczył o tym, że była już naprawdę blisko
i co chwilę zapominała, że chwytanie za mocno włosów Toma mogło sprawić mu ból.
Ale on najwyraźniej nie miał nic przeciwko, cały czas skupiając się na tych
wspaniałych ruchach języka i ochh, palce... Wsunął je w jej wilgotne i gorące
wnętrze i jęknęła, opierając głowę o ścianę, zagryzając boleśnie wargę. Pewnie
upadnie. A wtedy będą to robić na ziemi. W czym problem?...
- Och, kurwa!... – sapnęła, gdy swoimi długimi
palcami odnalazł genialny punkt w środku i wraz z ustami sprezentował jej taki
orgazm, że na długą chwilę zapomniała, że powinna była oddychać. Jej nogi poważnie
zadygotały, tak samo jak i całe ciało i prawie zakwiliła z doznań. Nie miała
absolutnie pojęcia, jak on to robił, ale musiała przyznać, że był bardziej, niż
profesjonalistą w tym, co robił. I nie przestawał i tak, była znów blisko, tak
blisko, tak... Nagle mokre usta znalazły się na jej ustach, pozostawiając ją na
stromej krawędzi kolejnego wybuchu. Sięgnęła drżącymi rękoma do klamry jego
paska i rozpięła ją, dobierając się do jego spodni, które po chwili opadły do
jego kostek wraz z bokserkami. Uśmiechnęła się, gdy oderwał się od niej, podskakując,
by skopać z siebie ubrania. Z powrotem wpił się w jej usta, łapiąc ją za
pośladki i uniósł ją tak, by mogła opleść nogami jego biodra i jęknęła głośno,
gdy wsunął się do w nią do samego końca, aż jego podbrzusze zderzyło się z jej
podbrzuszem. Palce mocno zacisnęły się na jej tyłku, unieruchamiając ją przy
ścianie, a jej ręce oparły się o jego barki i znów wsunęły się w jego włosy.
Uwielbiała je dotykać, naprawdę uwielbiała. Jego usta odnalazły nowe miejsce do
pieszczot i odchyliła odrobinę głowę, by mógł zająć się jej uchem i jego
okolicą. Wykonywał krótkie i głębokie pchnięcia, ocierając się o jej nabrzmiałe
i sterczące sutki, wysyłając elektryzującą falę do jej kobiecości. Jedno
pchnięcie, drugie pchnięcie, trzecie pchnięcie i oboje jęknęli w tym samym
czasie, gdy Katarina znowu doszła, zaciskając się rytmicznie na męskości Toma.
- Kurwa, jesteś... Jesteś za dobry... – wydyszała do
jego ucha, które tym razem to ona schwytała w zęby, wsuwając język w tunel w
nim. Pisnęła głośno i natychmiast go puściła, gdy jedna z jego dłoni strzeliła
ją w pośladek. Odsunął się od niej, by móc spojrzeć na jej twarz i wyszczerzył
zęby, oddychając głęboko.
- Och, tak? – spojrzał na nią spod uniesionej
brwi, nie przestając się w niej poruszać.
- Och, tak. – wymruczała i przyciągnęła go do
łapczywego i gwałtownego pocałunku. Tom przyspieszył i, gdy już myślała, że w
tak fenomenalny sposób podrażniając jej wrażliwe miejsce, dojdzie znowu, nagle
wysunął się z niej, stawiając ją na ziemi. Spojrzała na niego zdezorientowana i
sapnęła, gdy nagle została odwrócona twarzą do ściany.
- Jakie to zajebiste, że mogę z tobą próbować dosłownie
wszystkiego... – westchnął i złapał ją za lewą nogę, unosząc wysoko, by ułatwić
sobie dostęp do jej wnętrza. Katarina oparła rękę o ścianę dosłownie kilka
sekund przed tym, jak jej głowa opadła w to samo miejsce, gdy Tom znów wszedł w
nią z wymownym mlaśnięciem.
Chwilę później po dworze rozbrzmiewały głośne
dźwięki odbijania się od siebie nagich ciał, zduszone męskie westchnienia i
kobiece jęki, prawie błagalne. Katarina napierała na Toma tak, jak to tylko
było możliwe, nie tracąc przy tym równowagi, gdy gitarzysta wbijał się w nią na
ugiętych nogach. Kręciło jej się w głowie i czuła, że jest cała spocona od
tego, że każdy kolejny orgazm był coraz silniejszy i zaczęło jej się robić od
tego słabo. On jakimś cudem jeszcze nie doszedł, a ona nie mogła przestać
napalać się na niego jeszcze bardziej. Mocniej, mocniej. Przy kolejnym razie
poczuła, że dosłownie krew odpływa jej z wszystkich kończyn i musiała się o
niego oprzeć, by nie upaść. Za dobrze, było jej stanowczo za dobrze, kiedy on
ją w taki sposób wykorzystywał. Nie miała pojęcia, jak to się działo, ale z
każdym kolejnym razem, gdy uprawiali seks, ona wynosiła z tego jeszcze więcej
rozkoszy, kiedy wydawało jej się, że to już niemożliwe. On łamał wszystkie
bariery, stereotypy, to, co wydawało się być irracjonalne. Czuła, że jej własne
soki spływają po jej nodze, ułatwiając mu jeszcze bardziej te cudownie
podniecające ruchy. A potem ręka przesunęła się z biodra na jej wejście i palce
zaczęły masować jej łechtaczkę, powodując prawie spanikowany okrzyk z jej ust.
- Nie, Tom, ja... – zakwiliła, gdy poczuła
wyjątkowo mocne ciśnienie wzbierające się w jej ciele. – Nie, Tom, nie...
- Właśnie, że cholerne tak, skarbie... –
wymruczał, wodząc ustami po jej wilgotnej skórze.
- Tom... Tom, kurwa, ja... – musiała zacisnąć
oczy, czując, że z ogarniającej ją paniki jej serce zaczyna bić prawie
boleśnie. – To będzie...
- Mocne?
- Za mocne!... – wydusiła podniesionym głosem,
zaciskając zęby.
- Więc dojdź, nie bój się. – przyspieszył wbijanie
się wraz ze swoimi palcami i jej dłonie zaczęły drżeć, zaczynając poszukiwanie
stałego i pewnego oparcia. Walczyła o oddech, ale było coraz ciężej i poczuła
się tak, jakby krew przestała dochodzić nawet do jej mózgu. W ostatnim momencie
złapała za jego rękę i wydała z siebie krzyk, uderzając bezwładnie głową o jego
klatkę piersiową, kompletnie tracąc panowanie nad ciałem i dźwiękami, jakie
wydzierały się z jej gardła. Palce nie zaprzestały pieszczoty, choć Tom musiał
przestać się w nią wbijać, by nie stracić równowagi i poczuła, jak z jej oczu
spływają gorące łzy, gdy dygotała spazmatycznie w orgazmie, który jego ręka nie
chciała zatrzymać i szumiało jej tak potwornie w głowie, która była
niewiarygodnie blisko eksplozji. Musiała go zatrzymać, bo wiedziała, że tego
nie zniesie, ale nie potrafiła wykonać jakiegokolwiek ruchu. Topiła się w
ekstazie. Nie umiała nabrać nawet powietrza, by zapełnić nim płuca, po prostu
szybowała w nieznanym jej kierunku, wciąż dochodząc, pierwszy raz doświadczając
kilku orgazmów na raz.
Zamrugała gwałtownie oczami, nagle zdając sobie
sprawę, że Tom, który dyszał w jej włosy, opierał się o ścianę, trzymając ją
kurczowo obiema rękoma. Wciągnęła ze świstem powietrzem i cicho jęknęła,
czując, że w końcu krew wraca na swoje miejsce i wybucha gorącą czerwienią na
jej policzkach. Boże, czy ona właśnie zemdlała?
- Ja pierdolę. – rzuciła zachrypniętym głosem i
przetarła mokrą twarz, odgarniając z niej zabłąkane kosmyki. Gapiła się szeroko
otwartymi oczyma przed siebie, nie wierząc, że pierwszy raz coś takiego
przeżyła.
- Kurwa, teraz nawet się nie dziwię, że się tak
wystraszyłaś. – zauważył zdławionym głosem Tom. – Sam bym się tego wystraszył,
gdyby nie to, że tak zmaltretowałaś mi kutasa, że nie mogłem się nie spuścić i
ledwo nas uratowałem od epickiego zgonu na ziemi... Czy ty straciłaś
przytomność?
- Tak mi się wydaje... – skinęła głową i już
chciała się do niego odwrócić, gdy zdała sobie sprawę, że gdyby on ją puścił,
upadłaby z łoskotem. Nie miała czucia w kończynach i ciągle drżała. – Jezu... –
wymamrotała, ciągle mając problem z przyswojeniem do siebie informacji, co się
właśnie stało. – To był najsilniejszy orgazm, jaki kiedykolwiek przeżyłam. –
stwierdziła i usłyszała, że Tom się uśmiechnął.
- Najwyraźniej musieliśmy się dopasować tak samo
jak Bill z Leną, tak mi przykro.
Boże. Właśnie!
- Lena! Kurwa, Tom! Lena tu wróciła, a my, zamiast
ją jakoś przywitać, cieszyć się, że wszystko dobrze się skończyło, uprawiamy seks
na dworze!
- No i? Była zajęta.
Katarina nie mogła się powstrzymać od wybuchnięcia
głośnym śmiechem. Przechyliła na bok głowę i spojrzała na Toma, na którego
twarzy widniał uśmiech złego chłopczyka.
- Jesteś taki zepsuty, Kaulitz... – wymruczała, a
on pochylił się, by cmoknąć ją w nos.
- Geny, skarbie, geny.
><><><><><><><><><><
Gdyby ktoś mnie o zdanie pytał, to moje ulubione momenty to:
"Awww... Skarbie... To takie słodkie..."
i
"No i? Była zajęta."