Suprprise!
Normalnie to nie wrzucam tu piosenek, które średnio mi tekstowo współgrają z treścią rozdziału, ale przy tym pisałam i dobrze mi się melodia wkomponowała w pierwszą część rozdziału, więc zalecam zrobienie:
*********CLICK!!*********
*********CLICK!!*********
><><><><><><><><><><><><><><><
Nie chciałam
nawet mrugnąć okiem. Nie chciałam, by okazało się nagle, że zwariowałam i to
była tylko projekcja mojego dowcipnego umysłu. Chłonęłam jego sylwetkę, zbyt
długo zatrzymując wzrok na jego włosach, które były ścięte prawie do zera. Nie
był już blondynem, a ciemnym szatynem. I miał na sobie szarą koszulkę, czarne
wąskie jeansy i zwykłe trampki. I jego mięśnie rozbudowały się jeszcze bardziej.
Nie mogłam oderwać od niego oczu, choć wiedziałam, że tym samym wydawałam się ze
swoimi uczuciami. Wiedziałam, że przynajmniej wyglądałam dobrze. Ale to nie
oznaczało, że poczułam się lepiej, od nadmiaru strachu i ekscytacji było mi
niedobrze. I co ja miałam zrobić? Zaprosić go? Powinnam się odezwać, ale nie
potrafiłam sobie przypomnieć, co trzeba zrobić, by coś powiedzieć. Cokolwiek.
Wszystkie słowa wydawały mi się być bezsensowne. Wszystko traciło sens, kiedy
on był w pobliżu i tym razem nie było inaczej. Jego usta nic nie mówiły, jego
mimika nie przedstawiała żadnych emocji, a ray-bany odebrały mi możliwość zajrzenia
w jego oczy, które zawsze mówiły więcej, niż całe jego ciało. Po co przyszedł?
Powoli mój
wzrok odnalazł to, czego szukał. Jego dłonie były tak zaciśnięte, że mogłam
dostrzec białe kłykcie. Był zdenerwowany. Gdy tylko spostrzegł, że to
zauważyłam, skrzyżował ramiona i odchrząknął. Nabrałam mocniej powietrza na ten
dźwięk, czując, że po moich plecach przechodzą ciarki. Byłam głupia, że
ekscytowałam się czymś, co nawet nie było słowem. Ale to było tak cholernie
trudne, nie widziałam go od ponad dwóch miesięcy i...
- Wpuścisz
mnie? – spytał nagle, miękko i niepewnie i moje wnętrzności zawiązały się w
ciasny supeł. Odsunęłam się od wejścia, robiąc mu miejsce, choć nie wiedziałam,
dlaczego to robiłam. Bałam się wiedzieć, co miał do powiedzenia, bo przecież to
mogło być absolutnie wszystko. Ale chciałam słuchać jego głosu i mogłam dostać
kolejny raz po twarzy, jeśli taka była cena. Mogłam dostać kolejny powód do
cierpienia i mogłam sobie później wyrzucać, że zrobiłam znowu źle. Dla tych
kilku minut. Chociaż to mogło mi ulżyć. A potem raz na zawsze zamknę ten
rozdział.
Przełknęłam
ślinę, czując ból gardła, które zacisnęło mi się z nerwów i wbiłam wzrok w
podłogę, gdy Bill wszedł do środka. Musiałam zabrać go do pokoju, bo matka
mogła wrócić w każdej chwili, a nie chciałam, by zobaczyła, z kim rozmawiam.
Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę schodów, mając nadzieję, że on za mną
podąży. Słyszałam, że zrzuca z siebie buty, ale nie zatrzymałam się. Wspięłam
się na górę, a on był zaraz za mną. Co ja wyprawiałam? Bill Kaulitz tu był, a
ja się zachowywałam tak, jakby mnie to wcale nie cieszyło. Weszłam do pokoju i
zagryzłam dolną wargę, obierając sobie za bezpieczną przystań biurko, o które
oparłam się pośladkami. Patrzyłam z rezerwą, jak Bill zamyka za sobą drzwi,
rozglądając się wokół. Nagle przyległ do nich plecami i zsunął się na podłogę.
Zmarszczyłam czoło, nie rozumiejąc, o co mu chodziło. Ściągnął okulary i
położył je obok siebie i dopiero wtedy zobaczyłam zestaw emocji, które
ekspresyjnie rozlały się na nim całym. Frustracja i zmęczenie. Przetarł dłońmi
twarz i odetchnął głośno, jakby zbierał się w sobie. Ja nie odzywałam się ani
słowem, bo nawet nie wiedziałam, co miałabym powiedzieć.
- Zerwałem
umowę, bo nie mogłem znieść, że Styles cię skrzywdził pod moją opieką. – rzucił
nagle wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt, a mnie w tym samym momencie
zmroziło i oddech ugrzązł mi gdzieś po drodze. – Myślałem, że jeśli zostawię
cię w spokoju, on będzie trzymał tę swoją obsesję na poboczu i czcił cię z
daleka jak zawsze. To nie chodziło o mnie. – spojrzał na mnie, oblizując
nerwowo wargę. – Siedemdziesiąt osiem dni temu byłem gotowy, by oddać swoje
życie, byleby zrezygnował z was wszystkich. Bo wiedziałem, że gdy umrę, Tom i
Katarina będą bezpieczni. Że ty będziesz bezpieczna. – jego wzrok znów opadł
gdzieś na podłogę, a ja nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Spijałam z jego ust
każde słowo i nie miałam dość. Chciałam, by nie przestawał mówić. A on
posłusznie nie przestawał. – Myślałem, że byłem przyzwyczajony do różnych
rodzajów bólu, ale... – urwał, mrugając gwałtownie oczami i potarł dłonią swoje
ramię. – Ale nie wiem, co było gorsze. Moment, gdy zalewałaś moje ręce krwią,
czy te dwa dni, gdy nie było wiadomo, czy przeżyjesz. Nic, uwierz mi, naprawdę
nic nie bolało tak bardzo. Nie mam nawet żadnego porównania, bo to... –
parsknął śmiechem, potrząsając głową. – Ty umierałaś, a moje życie przeciekało
między palcami i jedyne, co mogłem robić, to patrzeć... Zrozumiesz, co mam na
myśli, kiedy powiem, że nie wierzę, ale modliłem się do Boga, byś przeżyła?
Naprawdę się modliłem. Nie mogłem nawet zmrużyć oka przez cały ten czas, więc
siedziałem i się modliłem. W kółko... i w kółko... i w kółko... I doskonale zdawałem sobie
sprawę, że to wszystko moja wina. Myślałem, że gdybym cię od niego nie zabrał,
nigdy byś się nie dowiedziała i byłabyś z nim szczęśliwa. A ja byłem samolubnym
dupkiem, który chciał cię tylko dla siebie... – przez dłuższą chwilę milczał i, gdy tak patrzył w przestrzeń, zauważyłam, że jego oczy lśniły tak, jakby był
bliski łez i to była ostatnia rzecz, którą ja sama potrafiłam dostrzec, bo to
był perfekcyjny bodziec, który sprawił, że się rozpłakałam. Przed nim. Bo nie
mogłam uwierzyć, że mógł mówić do mnie o swoich uczuciach, przyznawać się do
nich. A gdy wyobraziłam sobie, jak on musiał się czuć, łzy spływały jeszcze
intensywniej. – Więc zdecydowałem się na... Na zerwanie umowy i oddalenie się
od ciebie, bo ironia sytuacji polegała na tym, że pierwszy raz poczułem się
tak, jakbym nie był nikogo wart. Niczego wart. Odebrałem ci wszystko, a potem
prawie odebrałem ci życie.
- Przecież to
nie byłeś...
- Styles
celował we mnie. – przerwał mi gwałtownie zdławionym głosem. – Powinienem był
umrzeć. Kolejna ironia, że wydawało mi się, że wiem, jak to jest, gdy jest się
martwym... ale się myliłem. Myślałem, że bycie opuszczonym jest najgorszym
uczuciem, jakie może tylko istnieć, ale okazało się, że istnieje coś znacznie
gorszego. Gorsze jest opuszczenie osoby, życie bez niej i z poczuciem winy. Nie
mam pojęcia, jakim cudem wytrwałem tyle czasu. – dodał z autentycznym
zaskoczeniem, a ja przetarłam oczy, by móc skupić się na jego twarzy, wciąż
próbując otrząsnąć się z szoku. – Poświęciłem się pisaniu i pogodziliśmy się z
basistą i perkusistą, ale wciąż było źle i jeszcze słyszałem od Kat, że pijesz
w jakichś barach, że jesteś w fatalnym stanie i... – wciągnął ze świstem
powietrze i odetchnął, zaciskając powieki. – I wiedziałem, że... Musiałem cię
jakoś powstrzymać, bo... Bo nie byłem wart i... – zakrył dłońmi twarz. – To
było tak kurewsko trudne... Każdy dzień był dłuższy od kolejnego i zrobiłem
dodatkowo z Kat dostarczyciela informacji, a czasami sam nie mogłem się
powstrzymać i musiałem wiedzieć, że wszystko się stabilizuje... Tak, śledziłem
cię. – parsknął suchym śmiechem, dziwnie spazmatycznie. – I z jednej strony
chciałem widzieć... Chciałem widzieć, że idzie ci coraz lepiej, a z drugiej
strony chciałem wiedzieć, że jest ci beze mnie źle. Bo jestem popierdolonym
skurwysynem. A potem prawie przestałaś wychodzić z domu i nie wiedziałem już,
co się dzieje i było jeszcze gorzej. Jak pieprzona fala. Raz wyżej, raz niżej,
ale ciągle tragicznie. A potem Styles... chyba postanowił się pochwalić swoim
poczuciem humoru i pewnego dnia zawitała do nas Emilie. Po dwóch latach.
Przysięgam, że gdybym mógł, rozszarpałbym go na części pierwsze za wszystko, co
zrobił w swoim marnym życiu. Za wszystko. Za ciebie, za siebie, za Kat i Toma.
Wiedziałem, że musiał się u ciebie pojawić z tą nowiną. Wiedziałem, że będzie
przez to jeszcze gorzej, a ja wcale... Miałem tak głupią wizję, że to nie ona,
a ty... Chciałem, żeby tak było. Ale przecież ty masz swoją dumę i nigdy byś do
mnie po tym nie przyszła... Ciągle nie wierzę, że tak po prostu przyznałaś, że
mnie kochasz... kochałaś... – poprawił się po chwili i westchnął przeciągle i
pociągnął nosem, a moje serce ścisnęło się boleśnie, gdy dotarło do mnie, że
musiał płakać. Bill Kaulitz płakał. Przeze mnie. Szumiało mi w głowie z
nadmiaru wiedzy. – Nawet nie pamiętam, o czym ona do mnie mówiła... Po prostu
ją zostawiłem, jak stała w progu... Pamiętałem tylko, że wspomniała o
Stylesie... – znów się roześmiał. – Chyba nie myślał, że po tym, jak miałem
ciebie, mógłbym chcieć kogokolwiek innego?... Nie wiem, czemu się śmieję, bo to
nawet nie jest śmieszne... – usiadł po turecku, podparł głowę ręką, łokciem
opierając się o udo. – Tak samo jak mało śmieszne było to, że wiedziałem, że
Styles do ciebie przychodził tyle razy, że wiedziałem, że coś się zmieniło.
Powiedziałbym, że było za późno, gdyby nie to, że za późno było wtedy, kiedy on
cię postrzelił. Wszystko zaczęło się tak niewłaściwie... Ale wtedy usłyszałem,
że wcale nie jest z tobą lepiej i, że mało jesz i schudłaś... – zerknął na
mnie, obrzucając mnie spojrzeniem, a mi zrobiło się ciepło z zażenowania. – Z
czym się w pełni zgadzam...
- Ja nie...
- I dotarło do
mnie, że może robisz coś źle, że może nie do końca nad tym wszystkim panujesz,
że... Próbowałem się chwytać wszystkiego... – wzruszył ramionami. – Jestem
cholernie samolubny, Lena... Pamiętasz te sny, po których zachowywałem się jak
dziwak? – na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, a ja zmarszczyłam czoło.
– Nigdy nie oponowałaś, gdy kochaliśmy się bez zabezpieczenia, a to było moim
egoistycznym planem, bo miałem te piękne sny, gdzie byłaś matką moich dzieci...
A teraz, jak już to powiedziałem, brzmię na jeszcze większego dupka, bo gdybyś
zaszła w ciążę, uwiązałbym cię jeszcze bardziej i nie mogłabyś spełniać swoich
marzeń. – gapiłam się na niego szeroko otwartymi oczami, a on chyba nawet nie
był zawstydzony tym, co mówił. Po prostu mówił. Tak jak zawsze, gdy miał coś do
powiedzenia. – Wiedziałem, że mnie z tego wyciągniesz... Dokładnie tego dnia,
gdy dostałem twoje zdjęcia, wiedziałem, że przywrócisz mnie do życia. To nie
była nuda, to nie było to, że chciałem mieć kogoś w łóżku, to nie było to, że
byłem tak pojebany, że chciałem mieć niewolnicę i to nie było to, że chciałem
cię od siebie uzależnić. – podniósł swoje lśniące oczy na mnie i wstrzymałam
oddech. – Chciałem cię pokochać, Lena. – powiedział drżącym głosem. – Z tych
wszystkich zdjęć ty jedyna zdawałaś się patrzeć na mnie i mówić, że to możliwe,
żebym to poczuł i, kiedy już cię miałem, zdałem sobie sprawę, że nic nie będzie
takie proste, jak mi się zdawało na samym początku, kiedy zacząłem opracowywać
plan. – dodał, potrząsając głową, a ja patrzyłam na niego oniemiała i nawet nie
byłam zorientowana, czy w ogóle oddychałam. – Byłem przerażony, bo zaczęło mi
zależeć o wiele za wcześnie i coraz ciężej było mi udawać, że jest inaczej,
przy czym nie mogłem sobie przestać wypominać, jak traktowałem cię na samym
początku. I byłem przerażony, jak szybko potrafiłaś do mnie dotrzeć i przebić
się przez mur, jaki wokół siebie postawiłem... I wtedy przyznałaś się, że mnie
kochasz i... I odpuściłem. Bo wiedziałem, że jeśli w takich warunkach, w jakich
cię postawiłem, byłaś w stanie do mnie coś poczuć, byłaś bezpiecznymi dłońmi, w
których mogłem złożyć swoje serce bez obawy, że będziesz próbowała je złamać. I
wiedziałem, że w tym wszystkim, co dotychczas zrobiłem, to była najwłaściwsza
rzecz i nie było dnia, gdy żałowałem... Wysłałem ci te... – znów parsknął
śmiechem, zamykając oczy. – Wysłałem ci te głupie czekoladki, bo minęło tak
dużo czasu, że nie mogłem sobie wyobrazić, że po prostu tutaj przychodzę jak
gdyby nigdy nic i ci to mówię. Wtedy pomyślałem „Bill, ona ma okres, to jak
dwie pieczenie na jednym ogniu”. Wiem, że to kurewsko idiotyczne, ale z każdym
dniem tęskniłem mocniej i byłem... I czułem się tak, jakbym zatracał możliwość
logicznego rozumowania. – nie rozumiałam, dlaczego stałam w miejscu, zamiast
się ruszyć i zatracić w jego cieple. Wyznał mi, że mu na mnie zależało, więc
chyba nie miał zamiaru mnie odrzucić, prawda? Boże, on powiedział to, na co ja
czekałam, umierając i teraz tak po prostu stałam jak wryta i nie umiałam nic
zrobić. Po moich policzkach znów potoczyły się kolejne łzy, tym razem ze
wściekłości na samą siebie. – I byłem tak zajebiście zazdrosny o Stylesa, że tu
był i robił coś, o czym ja nie chciałbym słuchać i nagle nie potrafiłem nie
zaryzykować. Nie umiałem znieść myśli, że mógłby mi ciebie odebrać, kiedy ja
wcale nie zostawiłem cię dlatego, że chciałem. Boże, Lena, przepraszam za
wszystkie błędy, jakie popełniłem... – wyrzucił, a ja wydałam z siebie
spazmatyczny szloch i moje nogi same mnie do niego powiodły, bo ja sama nawet
nie widziałam. Potrzebowałam go. Tak cholernie go potrzebowałam i kiedy na
czworakach w końcu do niego dotarłam, on wciągnął mnie na swoje kolana i
przytulił do siebie mocno, a ja całkowicie się rozkleiłam. – Kocham cię, Lena,
kocham cię... – wydyszał do mojego ucha, a ja wtuliłam się w jego szyję, nie
mogąc poradzić sobie z uczuciami.
- Myślałam,
że... że się mną znudziłeś... – wydusiłam, łkając, a jego dłonie zaczęły
pocierać moje plecy.
- Nigdy. –
zaprzeczył, co doprowadziło mnie do kolejnej fali płaczu. – Nigdy. – powtórzył,
a ja objęłam go, ciasno do niego przywierając, by wchłonąć w siebie jego
ciepło. – Nie masz nawet pojęcia, jak wielkim darzę cię uczuciem, bym mógł tak
po prostu się tobą znudzić. Nigdy, Lena, rozumiesz? – parzył mnie swoim gorącym
oddechem i czułam się tak wspaniale na miejscu, że przemknęło mi przez głowę,
że może zasnęłam i Harry przyszedł mnie zabić i teraz byłam w niebie. To było
za dobre. Za idealne.
- Zabierz mnie stąd, Bill...
-
Zabiorę. – obiecał, a ja uśmiechnęłam
się z ulgą i zamknęłam oczy, ogarnięta bezpieczeństwem. Byłam taka zmęczona
egzystencją bez niego i nareszcie poczułam, że w końcu odetchnę i wszystko
wróci do normy.
Zostawiłam
krótką notatkę na blacie w kuchni, mówiącą o tym, że się stąd wyprowadzam, choć
nie podałam dokładnie dokąd. Nie chciałam, by wiedzieli za dużo. Po prostu
musiałam się zabrać z domu jak najszybciej, a tam, gdzie mieszkał Bill, było
miejsce, gdzie ja sama czułam się najlepiej. Całkiem ironicznie to wszystko
wyszło, gdyby pomyśleć o tym, że właściwie chciałam uciec do domu, w którym
byłam przetrzymywana.
Dość ciężko
było mi się skupić na tym, co właściwie robiłam, co pakowałam, co planowałam.
Gdy jako tako dostosowałam się do rzeczywistości, dotarło do mnie, że zaraz
obok siebie miałam Billa. Z którym nie widziałam się od ponad dwóch miesięcy,
co oznaczało, że od ponad dwóch miesięcy nie uprawiałam seksu. Gdy człowiek nie
wiedział, jak to dokładnie jest, mógł bez tego normalnie żyć, ale gdy już raz
się zasmakowało czegoś tak dobrego, chciało się to jeść na okrągło. A moje napięcie
było dodatkowo wzmagane tym, że podczas pakowania kilkukrotnie moje dłonie
otarły się o jego dłonie, a moje biodro o jego nogi. I tak w kółko. Bałam się
go pocałować, bo wiedziałam, że to mogło się skończyć wybuchem. Doskonale
zdawałam sobie sprawę, że z nim było dokładnie to samo. Wstrzymywany oddech
przy niezamierzonym dotyku. Nie chciałam robić tego tutaj, w miejscu, gdzie
wszystko zdawało mi się być skażone obecnością Harry’ego, a z drugiej strony
między nami pojawiła się dziwna bariera, której nie umiałam tak po prostu
przeskoczyć. Ale z każdą minutą pragnęłam go coraz bardziej i bardziej i, gdy
wychodziliśmy z domu z moimi rzeczami, czułam, jak bardzo pulsowałam i z tego
powodu miałam problem z otrzeźwieniem.
Próbowałam się
skupić na tym, że w końcu zobaczę Toma, bo to był najbezpieczniejszy temat, na
jaki potrafiłam się zdobyć. Musiałam sobie to poukładać, a do tego czasu
chciałam przestać myśleć. Jakkolwiek.
- Kat mówiła,
że to z Tomem ponoć kreuje się na coś poważnego. – zauważyłam, gdy wydostaliśmy
się na autostradę i Bill znacznie przyspieszył, co nieświadomie skojarzyło mi
się znowu z seksem. Jego palce na kierownicy. Papieros w ustach, który
sprawiał, że moja wyobraźnia wracała do tej nocy, poprzedzającej najazd
Harry’ego. Kusiło mnie, by dotknąć tych krótko ostrzyżonych włosów, by dotknąć
zarostu, który uwielbiałam czuć na sobie. Przełknęłam ślinę i odwróciłam się do
okna od mojej strony.
- Cóż, biorąc
pod uwagę, że jest u nas wyjątkowo często i mój brat zdaje się być na tyle zadowolony, że z łatwością stworzył muzykę dla mojego tekstu... Taak,
sądzę, że to coś poważnego. – wymruczał i usłyszałam, że się uśmiecha. Tym
samym udostępnił mi kolejny bezpieczny temat na tę ponad dwugodzinną podróż,
która już teraz wiedziałam, że będzie się cholernie dłużyć. Gdybym tylko miała
odwagę go zatrzymać i ulżyć nam obojgu, zrobiłabym to natychmiast. Tylko to
wszystko wydawało się być takie surrealistyczne. On powiedział, że mnie kocha.
To było po prostu...
-
Rozmawialiście może z resztą zespołu o reaktywacji? – spytałam, próbując
powstrzymać podniecenie, które wciąż wesoło łapało mnie za gardło, utrudniając
mówienie.
Dmuchnął dymem
papierosowym w uchyloną szybę, a mi przemknęło przez myśl, że wciąż byłam
ubrana bardzo niewyjściowo. O czym ja myślałam w takim stroju, kiedy on
wyglądał tak dobrze? Czemu te cholerne włosy tak na mnie działały?... Kurwa,
miałam na niego nie patrzeć.
- Owszem... –
odparł zdawkowo, a mój wzrok znów odbił się od mijanych przez nas samochodów do
twarzy Billa, który właśnie się zaciągał jako przykładny nałogowiec. – Nie
zgadniesz, ile napisałem tekstów.
Uśmiechnęłam
się, słysząc w jego głosie dumę i odwróciłam się do niego całym ciałem, opierając
się lewym ramieniem o fotel pasażera. Spojrzał na mnie tylko na chwilę, ale
jego błyszczące oczy mówiły same za siebie. Musiało być ich sporo.
- Cztery. –
wyszczerzyłam do niego zęby, a on prychnął i obrażony odwrócił wzrok na drogę.
Roześmiałam się szczerze. – No dobra, osiem. Zgadłam?
- Kobieto
małej wiary, nie. – burknął, co rozbawiło mnie jeszcze bardziej. – Napisałem
ich dwadzieścia siedem i lepiej, żebyś była ze mnie dumna, bo więcej, niż
połowa, jest o tobie. – dodał, a ja poczułam, że zaczęły mnie palić policzki.
– I nie, nie pokażę ci ich.
- Czy połowa z
tej połowy jest o seksie?
- Owszem.
- A pokażesz
mi je chociaż w praktyce? – pytanie wymknęło mi się samo i tym samym udało mi
się bezpowrotnie rozbić mur, ten ostatni, który nas rozdzielał. Serce
przyspieszyło swoje uderzenia, gdy Bill znów na mnie spojrzał, a w jego oczach
zobaczyłam to zepsucie, które tak cholernie uwielbiałam. Ostatkiem woli
powstrzymałam się, by się nie pochylić i go nie polizać. Mimowolnie ścisnęłam
mocniej nogi, kiedy moje mięśnie napięły się w podnieceniu.
- W praktyce
pokażę ci każdy tekst i przerobimy je wers po wersie. – odpowiedział tym
seksownie niskim głosem i po moim ciele przebiegły dreszcze. Uch, cholera... –
Zaraz po tym, jak wrócimy do domu.
W jego
brązowych tęczówkach widziałam obietnicę czegoś, co sprawi, że nie będę mogła
się ruszać. Obietnicę rozkoszy, którą tylko on potrafił mi dać. I tylko on
potrafił podbijać poprzeczkę samemu sobie, przechodząc samego siebie za każdym
razem. I on był jedynym mężczyzną, któremu chciałam się oddawać raz po raz, bez
opamiętania.
Boże. Chciałam
już być na miejscu. Teraz. Natychmiast.
- Ja...
- Wiesz co? –
wyrzucił niedopałka za okno i zamknął je, znów skupiając się na drodze. –
Myślałem o naszej rozmowie i obciąganiu w trakcie jazdy... – urwał na chwilę i
zerknął na mnie, a ja poczułam, że zrobiło mi się jeszcze cieplej. Boże, na myśl,
że mogłabym rozsunąć jego rozporek i włożyć jego fiuta do ust, zaczęłam się
robić mokra. – i znalazłem genialne wyjście z tej sytuacji. A ponieważ
cholernie tęskniłem i chcę zobaczyć twoją twarz, jak dochodzisz, oprzyj się
plecami o fotel, rozstaw nogi i się nie ruszaj. – zarządził, a ja wybałuszyłam
oczy na ten rozkaz. – No dalej. – ponaglił mnie, klepiąc moje udo, znów patrząc
przed siebie. Nie wierzyłam własnym uszom i chciałam spytać, o czym on mówił,
ale dotarło do mnie, że od prawie dwóch godzin on robił rzeczy, które
przekraczały moje logiczne myślenie, więc po prostu posłusznie ustawiłam się w
pożądanej pozycji. – Nie zdajesz sobie sprawy, jak często wyobrażałem sobie, że
pieprzę cię w tym samochodzie. – mruknął i wtedy wsunął dłoń pod gumkę moich
dresów, a zaraz potem zanurkował pod moje majtki i zachłysnęłam się powietrzem,
wyginając swoje ciało w łuk. Bill cmoknął i spojrzał na mnie. – Nie ruszaj się,
bo ktoś coś zauważy. – dodał z rozbawieniem, a ja zadrżałam, gdy jego palce
zaczęły badać wejście między moimi nogami. – Skarbie, co ja zrobiłem, że jesteś
już taka mokra?... – spytał, a ja jęknęłam w odpowiedzi, gdy dłoń postanowiła
zacząć masować łechtaczkę jak gdyby
nigdy nic.
- Ja nie... Nie... – nie powinnam być nawet zdziwiona, że moje ciało reagowała w tak
intensywny sposób, kiedy on ponad dwóch miesięcy nikt mnie nie dotknął. Ja sama
siebie nie dotykałam. – Byłam... zostawiona na zbyt długo. – mój wzrok opadł na
wybrzuszenie w jego spodniach i ślina napłynęła mi do ust. Chciałam go w sobie
w każdym dostępnym miejscu. Boże, chciałam go tak bardzo... Dlaczego się nie
mógł po prostu gdzieś zatrzymać, by mnie przerżnąć?...
- Zero
orgazmów przez ten czas? – zaczęło mi poważnie szumieć w uszach, gdy środkowy
palec wsunął się we mnie, a ja wbiłam głowę w zagłówek. – Ani jednego? –
spytał, a gdy zaprzeczyłam, westchnął. – A ja marzyłem o twojej ciepłej i
mokrej cipce każdej nocy i każdej nocy byłem twardy jak skała i gdybym nic z
tym nie robił, prawdopodobnie bym eksplodował. Boże, jesteś taka przyjemna tam
w środku... – dodał, a ja rozszerzyłam nogi jeszcze bardziej i przymknęłam
powieki, gdy przyspieszył pieszczotę palców. Zagryzłam wargę, czując, że
jeszcze trochę i dojdę. Tak po prostu. Jak zawsze. – Ale wiesz co? – przerwał
nagle poruszanie ręki i otworzyłam zdekoncentrowana oczy, by na niego spojrzeć,
a on uśmiechnął się do mnie złośliwie. – Zostawię sobie wszystkie twoje kolejne
orgazmy na później, bym mógł je lepiej poczuć. - rzucił i wyciągnął ze spodni
palce, by wsunąć je w sobie do ust. Jęknęłam zawiedziona, a jego uśmiech
poszerzył się jeszcze bardziej.
- Jesteś...
- Napalony. –
dokończył, a ja zmrużyłam gniewnie oczy.
Hahahaha xD
OdpowiedzUsuńNa początku tak łzawo, miło, romantycznie, a potem i tak skończyło się jak zwykle xD
No i jak tu ich nie kochać? xD
Teraz już epilog...?
Szkoda, że nie pociągnęłaś tego jeszcze dalej, choć właściwie cała historia mogła przez to wiele stracić. Czasem lepiej coś zakończyć wcześniej, niż przeciągać tak długo, aż całość stanie się nie nudna. To jedyne pocieszenie, bo naprawdę ciężko mi będzie pożegnać się z Leną xD
I z Billem-psychopatą <3
Będę wracać do tego opowiadania, na pewno. Bo ta ich relacja jest taka... prosta? xD To Bill miał być tym, który na zimno rozgryzł ją, wiedział o niej wszystko i mógł patrzeć z góry na cały świat, a tymczasem to Lena rozłożyła go na części pierwsze i złożyła od nowa. I wyszło jej to całkiem nieźle xD Taki mniej popieprzony i psychopatyczny, a nadal zepsuty i taki... Kaulitzowy xD
Dobra, koniec tych moich pseudo-mądrości xD
Pozdrawiam... znowu xD
Wow! W końcu jakiś przyjemny odcinek. Tak więc wychodzi na moje, że Bill tak naprawdę nie był potworem i ma uczucia (i tak naprawdę zawsze miał). Jest facetem i trudiej mu mówić o uczuciach, a tutaj poradził sobie znakomicie. Jestem zawiedziona, że nie wpadł do domu Leny, kiedy Harry chciał ją przelecieć - jestem przekonana, że zrobiłby niezłą rozróbę. W każdym razie cieszę się, że w końcu przyszedł do Keny i przyznał się do błędu, a dodatkowo zawiózł do siebie. Mam nadzieję, że teraz stworzą już prawdziwy, partnerski związek, w którym Lena też będzie miała coś do powiedzenia. Myślę, że Harry jeszcze się pojawi - nie wygląda na kogoś, kto łatwo odpuszcza, ale wiem, że po czymś takim Bill i Lena przetrzymają wszystko.
OdpowiedzUsuńAHAHAHAHAHAHAHA! A juz sie balam, ze ktos z robil wlam i to wcale nie ty to pisalas xD No bo Kalosz taki łzawy oraz ckliwy? Ten nasz kochaniutki i wkurwiajacy psychol? xDDD Chociaz ta odslona, tez mu pasuje. Kurde jakkolwiek sie go ''ubierze'' w charakter, to mu to pasuje. To nie fair. Jest zbyt plastyczny skurczybyk ^ ^
OdpowiedzUsuńAle podobalo mi sieee... oj bardzo. Wszystko sie wyjasnilo, wszystko jest juz klarowne wiec mozna przejsc do tematu ''jebanko''. I szczerze czekalam, kiedy sie rzuca na siebie. Taka abstynencja!
Btw, Lenka powinna go udusic za narobienie smaka, a potem " Zostawię sobie wszystkie twoje kolejne orgazmy na później, bym mógł je lepiej poczuć" i " Jestes..." "...Napalony". Powaznie?Nie zauwazylam xD Jakos slinotoku nie mial, jedynie cos go paluszki troche zaswedzialy, no i moze cos mu gdzies ozylo i nagle podroslo xDD nieee.... on napalony wcale nie jest. Liczyl tylko autka na autostradzie :D
DAWAJ KURDE KOLEJNY I NIE PIERDOL xDDD
No. To grzecznie czekam na 36 odcinek :3
Chcialam "odpowiedziec" na swoj poprzedni komentarz i dodac cos sensownego, no ale on magicznie zniknal ^^, nie byl zbyt tresciwy, wiec moze to dobrze.
OdpowiedzUsuńW kazdym razie zabilas mnie tym rozdzialem, takiego Billa chyba lubie najbardziej, nadal zepsuty, aczkolwiek posiadajacy jakies ludzkie uczucia. Po przeczytaniu zrobilo mi sie smutno, ze to juz blisko do konca, bo bardzo chetnie przeczytalabym jeszcze z 10 rozdzialow o zyciu Leny i Billa, tym razem w relacji, ktora mozna nazwac normalnym zwiazkiem :-) Pozdrawiam i czekam na kolejny, mam nadzieje, ze nie ostatni, rozdzial <3
PS Sorry za brak polskich znakow
Normalnie leżałam i czytałam z wielkimi oczami, co chwilę piszcząc jak głupia i szczerząc się do kompa. hahahahah xD Boże! Kocham ten odcinek! ;D Bill w końcu przyznał się, co czuje do Leny! Do tego okazało się, że odrzucił byłą, która nagle się u niego pojawiła! Boże kochany <3 I jeszcze to w samochodzie. Ugh! Ale nie musiałaś przerywać w TAKIM momencie nooooooo! Jezu, wielbię <3
OdpowiedzUsuńCZEKAM na kolejny odcinek! Oby nie za długo!
BuŹka! ;*
,, bo miałem te piękne sny, gdzie byłaś matką moich dzieci." więc, to dlatego w nocy nie używał zabezpieczenia. A ja się nad tym kilka nocy głowiłam, taaa. Kaulitz marnotrawny, tak teraz go będę nazywać. Powrócił i wyznał, że ją kocha, to było pięknie napisane. Postarałaś się.
OdpowiedzUsuńKońcówka także, jak najbardziej udana. Jednym słowem: Twój styl:) Ze świecą podobnych opowiadań szukać, a i tak się nie znajdzie...
Pozdrawiam Edyta
oh jak słodko i wreszcie to na co czekałam :d brawooo
OdpowiedzUsuńW końcu nadrabiam!
OdpowiedzUsuńJak cudownie, że Bill jej powiedział, że ją kocha! Wiedziałam, że nie będziesz taka okrutna i pozbawisz happy endu to opowiadanie ^^ Cóż, zapowiada się ostry seks, skoro mieli dwa miesiące przerwy od siebie xd